fot. unsplash

Ciche prześladowania chrześcijan w Kosowie

Chrześcijanie w Kosowie żyją w enklawach. 100-tysięczna wspólnota ma swoje ulice, wioski i dzielnice. Nie mogą z nich wychodzić bez ryzyka ataku. Są regularnie bici, rabowani i nakłaniani do wyjazdu. Żyją w wielkiej biedzie i dyskryminacji.
 
„Celem radykalnych islamistów jest wykorzenienie serbskiej i chrześcijańskiej obecności w Kosowie, dlatego najważniejszą sprawą jest obecnie zapewnienie im bezpieczeństwa” – uważa Arnaud Gouillon, mianowany właśnie przez serbski rząd sekretarzem stanu odpowiedzialnym za kosowską diasporę.

Położone w centrum Bałkanów Kosowo od dawna jest terytorium spornym z powodów etnicznych, religijnych i kulturowych. Od kiedy Serbia utraciła nad nim kontrolę, Serbowie – którzy są rdzenną ludnością Kosowa – doświadczają powolnych czystek etnicznych. Procesy te przyspieszyły zwłaszcza od czasu wybuchu wojny w 1999 r. Kulminacją prześladowań był rok 2004, kiedy doszło do pogromów chrześcijan, podczas których spalono prawie tysiąc domów oraz około 30 cerkwi i klasztorów prawosławnych, co spowodowało wysiedlenie około 4 tys. Serbów.

>>> Papież jedzie do Macedonii Północnej – ojczyzny św. Matki Teresy

Prześladowania nie ustały wraz z ogłoszeniem niepodległości Kosowa. Wciąż zdarzały się fizyczne ataki islamskich terrorystów na klasztory, podsycane nagonką medialną płynącą z albańskich mediów. „Klasztor w Visoki Dečani został ostrzelany i zbezczeszczony napisami w stylu: «nadchodzi kalifat». W 2016 r. siłom NATO udało się zatrzymać przed bramą dżihadystów z kałasznikowami” – przypomina Arnaud Gouillon. „Większość Albańczyków jest umiarkowana, ale ekstremiści są bardzo potężni. Albańskie władze bardzo rzadko zdobywają się na potępienie ich działań” – dodaje.

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze