Co mówią psychologowie o nawróceniu św. Pawła?
Obecnie to stolica i drugie co do wielkości miasto w Syrii. Jedno z najstarszych miast Bliskiego Wschodu – pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1500 lat przed Chr., pierwsze ślady osadnictwa z III w. przed Chr. W zachodniej części pobliskiego wzgórza Kasjum znajduje się jaskinia, na którą spłynęła krew Abla, zabitego przez Kaina. Według legendy góra ze zgrozy aż westchnęła i… zaczęła się rozpadać. Skały przed osunięciem powstrzymał gestem dłoni sam archanioł Gabriel.
Miasto wspominane jest w Biblii nieraz, np. w opowiadaniu o uratowaniu przez Abrahama swoich krewnych (por. Rdz 14,15), w historii Dawida, który rozciągnął nad nim swoją władzę (por. 2 Sm 8,5-6), ale najbardziej znane jest chyba z Dziejów Apostolskich i tego, co przydarzyło się jednemu z bardziej gorliwych wyznawców judaizmu.
Nie było konia
Odległość między Damaszkiem a Jerozolimą wynosi mniej więcej tyle, ile między Rzymem a Florencją. Kiedyś osiem dni drogi, dzisiaj to dwa różne światy. Paweł mógł ten odcinek pokonać bez przeszkód w nieco ponad tydzień. Dzisiaj w związku z sytuacją polityczną podróż ta jest dosyć skomplikowana. Kiedy czytamy opis nawrócenia św. Pawła, to w naszej głowie najczęściej powstają już typowe obrazy. Droga, słonce, koń. Oślepione zwierzę zatrzymuje się gwałtownie, rży i staje na tylnych nogach. Szaweł spada, zasłaniając ręką oczy. Słyszy jakiś głos, Kogoś „widzi”. Jeśli tak wyobrażamy sobie tę scenę, to pewnie mignął nam gdzieś przed oczami dynamiczny obraz Caravaggia, który niekoniecznie wiele ma wspólnego z tym, jak całe to wydarzenie wyglądało. Bo być może było tak: Paweł podróżował pieszo, o zwierzętach, na których można byłoby jechać w relacji nie ma ani słowa.
Jazda konna w tych czasach zastrzeżona była dla kawalerii, natomiast na użytek codzienny wybierano inne rozwiązania – chętniej korzystano z osłów i mułów, które jednocześnie pomagały w transporcie bagaży. Szaweł zapewne bagaży nie miał, tylko listy arcykapłana. I kiedy tak szedł do Damaszku, może obmyślając cały plan działania, „to” się wydarzyło.
>>> Czy wiesz, który święty powiedział te słowa? [QUIZ]
Szybko lub powoli
Kiedy myślimy o nawróceniu, to automatycznie wchodzimy na płaszczyznę religijną i słusznie, bo przecież chodzi o relację człowieka z Bogiem. Ale na nawrócenie można popatrzeć z różnych perspektyw – jako na wydarzenie bądź proces, który angażuje całego człowieka i jego władze. O nawróceniu mówią teolodzy, filozofowie i psychologowie. Najczęściej dokonywanym rozróżnieniem nawróceń jest podział na nagłe i stopniowe. Nawrócenie nagłe zwykle łączy się z jakimś dramatycznym doświadczeniem, kryzysem czy emocjonalnym załamaniem oraz z poczuciem, że Bóg „wtargnął” do wnętrza (niektórzy powiedzą – psychiki, umysłu, duszy) człowieka. Przykładem jest tu właśnie św. Paweł albo św. Augustyn. Natomiast nawrócenie stopniowe opisywane jest jako kolejne stadium procesu, rozwoju, dojrzewania i odczuwane jako prowadzenie przez Boga etapami, odkrywającymi nową prawdę. Tutaj podaje się przykład Piotra, który powoli musiał dojrzewać do pewnych decyzji. Piotra, którego Chrystus prowadził przez kolejne etapy wiary i zaufania, aż po trzykrotne pytanie o miłość, które zdaniem wielu było dopiero początkiem Piotrowej drogi.
>>> Święty, którego nawet pluskwy słuchały
Wiedza i wiara
Naukowe poszukiwania prowadzą do badania nawrócenia w wymiarze intelektualnym, moralnym i religijnym, traktując je jako możliwe etapy rozwoju. Każde z nich powiązane jest z pozostałymi dwoma, ale można traktować je też jako odrębne i rozpatrywać same w sobie (B. Lorengan). Często psychologia wspomina różne stadia nawrócenia, np. etap pytania i wątpienia, „poddania” własnego ja, zmiany myślenia i zmiany życia. Mówi o wtargnięciu do psychiki treści religijnych. Klasyczne teorie nawrócenia akcentowały jego charakter rozwojowy i wiązały je z okresem dorastania (Starbuck, James, Erickson), społeczni psychologowie religii traktują nawrócenie jako efekt mechanizmów uruchamianych pod wpływem relacji w grupach (Leippe, Zimbardo). Mówi się o wpływie społecznym, a nawet manipulacji, są i tacy, którzy nawrócenie rozważają w kategoriach psychopatologii. Współcześnie psychologowie mają świadomość trudności w rozróżnianiu różnych typów nawrócenia oraz w faktycznym odróżnieniu nawrócenia od np. zmiany światopoglądu albo zmiany religijnej, która jeszcze nawróceniem nie jest. I warto o tym pamiętać. A wiedza psychologiczna, choć cenna, dla człowieka wierzącego nie jest ostateczna. O nawróceniu – nie tylko jako o zmianie myślenia i życia (metanoia), ale również jako o procesie – mówiono zanim pojawili się psychologowie. Cztery etapy nawrócenia zaproponowała już św. Katarzyna ze Sieny. Mówiła o odwróceniu się od zła, ponownym nawiązaniu przyjaźni z Bogiem, wewnętrznym uporządkowaniu i na końcu – o nowym kościelnym nawróceniu. A w odniesieniu do tego ostatniego św. Ambroży mówił: „Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty”.
I przemówił Pan
Atak epilepsji – mówią niektórzy. Ale w takim razie zbiorowy i wspólne halucynacje, bo ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo (Dz 9,7). Podbne wydarzenie mniej więcej w tym samym czasie było udziałem pewnego żydowskiego prozelity – Ananiasza. Według legendy miał okazję poznać Jezusa, kiedy ten jeszcze chodził po świecie. Od urodzenia mieszkający w Damaszku był ponoć jednym z 72 uczniów, których Pan wyznaczył i wysłał po dwóch (por. Łk 10,1). Po tym, co działo się po Zesłaniu Ducha, apostołowie mieli go wezwać do siebie i poprosić, by wrócił do swojej ojczyzny i tam założył gminę chrześcijańską. Z zawodu był prawnikiem, dlatego mógł bronić Pawła, gdy ten ponad dwie dekady później został postawiony przed rzymskim namiestnikiem. Ale wtedy, gdy pod Damaszkiem Szawła oślepiło światło, on w swoim domu miał widzenie, tak konkretne, że aż nieprawdopodobne: „Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli” (Dz 9,11). Zapewne „sława” Szawła doszła też wtedy do Damaszku. Nietrudno się domyślić, że dla Ananiasza takie widzenie mogło być szokiem, a na pewno wyzwaniem dla wiary. „Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela” (Dz 9,15). I poszedł. Około pół kilometra od wspomnianej w wizji ulicy Prostej znajduje się miejsce, w którym – jak do dziś wierzą chrześcijanie – Ananiasz ochrzcił Pawła, a ten odzyskał wzrok i zrozumiał, do czego wzywa go Bóg.
>>> Święty Szczepan ‒ diakon i męczennik
„A teraz zastanówmy się, co to oznacza dla nas?” – mówił Benedykt XVI w 2008 roku, podczas jednej z audiencji generalnych. „Znaczy to, że również dla nas chrześcijaństwo nie stanowi jakiejś nowej filozofii albo nowej moralności. Jesteśmy chrześcijanami tylko wówczas, gdy spotykamy Chrystusa. Oczywiście nie ukazuje się On nam w sposób tak przemożny, świetlany, jak Pawłowi, któremu ukazał się, by uczynić go apostołem wszystkich narodów. Ale również my możemy spotkać Chrystusa, czytając Pismo Święte, na modlitwie, w życiu liturgicznym Kościoła. Możemy dotknąć serca Chrystusa i poczuć, że On dotyka naszego. Jedynie dzięki osobistej relacji z Chrystusem, jedynie dzięki spotkaniu ze Zmartwychwstałym stajemy się naprawdę chrześcijanami” – kontynuował zmarły w zeszłym roku papież.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |