Co przemawia do laureata Nagrody Nobla Jona Fosse’a w katolicyzmie?
Wiara to głębokie zaufanie, mniej wiedza. Tak opisuje ją jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy europejskich, norweski laureat Literackiej Nagrody Nobla Jon Fosse. Ma on wiele do powiedzenia na temat swojej osobistej wiary – od doświadczeń z protestanckich nabożeństw i katolickich mszy św. po nawrócenie pod koniec lat 80. ubiegłego wieku.
Norweg opowiada o tym w książce – wywiadzie „Tajemnica wiary” (Il mistero della Fede) z katolickim teologiem Eskilem Skjeldalem, która ukazała się po włosku w grudniu ub.r.
Czytelnik jest w niej prowadzony przez świat myśli Fosse’a. Omawiane są nie tylko osobiste doświadczenia Norwega związane z wiarą, ale także rozważania filozoficzne. Książka nie jest jednak w żadnym wypadku obroną katolicyzmu, na który pisarz przeszedł w trakcie swojego życia, a raczej zaproszeniem do zgłębiania tajemnicy Boga w całej jej złożoności.
Kim tak naprawdę jest Jon Fosse? Urodzony w 1959 r. w norweskim nadmorskim mieście Haugesund pisarz jest uważany za jednego z najwybitnieszych współczesnych pisarzy w Europie. Od 2022 r. jest również członkiem Akademie der Künste w Berlinie. W 2015 r. otrzymał prestiżową Skandynawską Nagrodę Literacką za utwór prozatorski „Trylogia”. Jego prace odzwierciedlają duchowe poszukiwania „tajemnicy”, której często nie można bezpośrednio nazwać. Droga wiary Fosse’a również nie była prosta, ale prowadziła go przez wiele etapów – od gnostycyzmu przez mistycyzm chrześcijański po ruch kwakrów i wreszcie katolicyzm. Ale pisanie pomogło mu w tej drodze. „Wszystko, co piszę, jest rodzajem modlitwy” – mówi, wielokrotnie wyrażając przekonanie, że sztuka i wiara należą do siebie. Świat myśli Fosse’a jest pod silnym wpływem dzieł wielkich myślicieli, takich jak Martin Heidegger, Mistrz Eckhart czy Ludwig Wittgenstein. Nie postrzega wiary w Boga jako sztywnego dogmatu, ale jako żywy, otwarty ruch i ciągłe nowe wyzwanie.
>>> Anthony Hopkins: miłość jest prawdziwym świadectwem naszego bogactwa
Powieści znane z minimalistycznego stylu
„Mówienie o Bogu jest wyzwaniem” – podkreśla Fosse. A kiedy o tym mówi, pisarz wyraża przekonanie: nie można nic powiedzieć o Bogu, ponieważ stoi on za wszystkim. „Nie możemy powiedzieć, co było przed naszymi narodzinami. Nie możemy powiedzieć, dokąd zmierzamy. Możemy tylko powiedzieć, że wcześniej nie było nas na świecie i że pewnego dnia stąd znikniemy” – wyznaje i podkreśla: „Wszystko inne jest po drugiej stronie, Bóg jest po drugiej stronie”.
W innym miejscu książki opisuje to nieco inaczej, wskazując, że sztuka mówi lub pokazuje to, co niewypowiedziane. To właśnie niewypowiedziane odgrywa główną rolę w twórczości Fosse’a – do tego stopnia, że Szwedzka Akademia przytoczyła to jako argument za przyznaniem Fosse’owi Literackiej Nagrody Nobla w 2023 r. Jego powieści są znane na całym świecie ze swojego wysoce minimalistycznego stylu, który jest również określany jako „minimalizm Fosse’a”. W ten sposób próbuje on oddać głos „niewypowiedzianemu”, jak sam to nazywa.
Jak pisarz doszedł do tego, co niewypowiedziane? Historia zaczyna się pod koniec lat 80. w górach Norwegii, kiedy uczestniczył w katolickiej mszy św. Jak mówi, podobało mu się to znacznie bardziej niż nabożeństwa protestanckie. Dorastał z tymi ostatnimi, ale brakowało w nich czegoś, co w końcu odnalazł w liturgii katolickiej po duchowych poszukiwaniach i krótkim pobycie u kwakrów – wspólnoty religijnej o chrześcijańskich korzeniach w Anglii w latach 50. XVI wieku. Fosse widzi „magię, rozwiniętego ducha” w ciągłym powtarzaniu słów w liturgii.
Ale nie zawsze tak było. W książce napisanej ze Skjeldalem Fosse przyznaje, że nie pamięta, aby kiedykolwiek odczuwał pragnienie wiary. Zawsze widział coś odpychającego w świecie chrześcijańskim. Był to zwłaszcza „sposób, w jaki chrześcijanie niemal chcieli zmusić mnie i innych do wiary w coś, co było całkowicie nierozsądne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem”. Dlatego radzi, aby nikomu niczego nie narzucać, „ani wiary, ani innych przekonań”. Zaleca się ostrożność, zwłaszcza w przypadku dzieci.
Kiedy brakuje zdziwienia
Są doświadczenia, których każdy musi doznać osobiście. Jednak jego własne doświadczenie wiary miało niewiele wspólnego ze zbawieniem lub piekłem, niewiele wspólnego z zasadami, zakazami i przykazaniami oraz niewiele wspólnego z dogmatycznym chrześcijaństwem państwowego Kościoła luterańskiego. Dlatego odszedł. Ale zrobił to także dlatego, że brakowało mu tego, co nazywał „tajemnicą”. Dotyczyło to również kazań, których Norweg nie lubił. „U protestantów trzeba było słuchać nieznośnej ilości bzdur od często głupich pastorów. W katolickich nabożeństwach niewiele się mówi poza ustaloną liturgią” – stwierdza.
To ostatecznie skłoniło Fosse’a do opuszczenia Kościoła państwowego i odwrócenia się od luteran. „Napisałem list do pastora, mówiąc mu, że nie chcę już być członkiem Kościoła państwowego” – wspomina pisarz. Jak mówi, odnalazł pokój z kwakrami, ale ostatecznie nawrócił się na katolicyzm – częściowo dzięki pisaniu. Fosse porównał to do skoncentrowanej modlitwy ludzi, którą widział w kościołach i katedrach podczas swoich podróży. Podkreśla, że wywarło to na nim głębokie wrażenie. „Ale to nie jest centrum. Centrum stanowi tajemnica wiary. Możesz zapomnieć o wszystkim innym” – stwierdza.
We wszystkich tych doświadczeniach, które znajdują odzwierciedlenie w jego powieściach i dramatach, krystalizuje się jedna centralna kwestia: „tajemnica”. Tajemnica pozostaje dla Fosse’a siłą napędową – wymiarem wiary, którego nie da się ani zdefiniować, ani w pełni pojąć. Jego podsumowanie brzmi: „Bez zdumienia słowo Bóg nie ma znaczenia”. Dla Fosse’a ten cud jest nie tylko kluczem do jego duchowego świata, ale także rdzeniem jego literatury – ciągłym zgłębianiem niewypowiedzianego, które prowadzi nas do granic naszego zrozumienia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |