fot. EPA/MIKHAIL HUACAN

Czego może nas nauczyć już teraz historia życia papieża Leona XIV [KOMENTARZ]

Robert Francis Prevost urodził się w Chicago w stanie Illinois jako syn Louisa Mariusa Prevosta i Mildred Martínez. Jego rodzina stanowi syntezę kultur europejskich i amerykańskich.  

Ojciec, Louis Marius, ma korzenie francuskie i włoskie, a matka, Mildred, pochodzi z Hiszpanii. To wielokulturowe dziedzictwo bez wątpienia odegrało ważną rolę w kształtowaniu się osobowości i duchowości nowego papieża, który od urodzenia żył w atmosferze dialogu między różnymi kulturami i tradycjami. 

Dorastając w Chicago, wzrastał więc w rodzinie, która potrafiła harmonijnie połączyć różne dziedzictwa kulturowe. 

Na pewno to pochodzenie przyczyniło się do ukształtowania w przyszłym papieżu wrażliwości bycia otwartym na spotkania między ludźmi i kulturami, cechy, które znalazły odzwierciedlenie w jego działalności misyjnej i zdolności do dialogu międzynarodowego. Nie przypadkiem Leon XIV biegle włada językiem hiszpańskim, i to na dodatek z peruwiańskim akcentem! Na misjach w Peru, spędził ponad 20 lat posługując w parafiach i wspólnotach, zwłaszcza w regionach ubogich. Mówił, że nie przybył, aby narzucać innym swoje przekonania, ale aby uczyć się od innych i aby towarzyszyć. Pracował na obszarach wiejskich, wśród społeczności tubylczych, w miejscach, do których często nie docierają struktury państwa. Chociaż urodził się w Chicago, miłość do Peru skłoniła go do ubiegania się o obywatelstwo peruwiańskie. Szczyci się tym, że jest obywatelem Peru. Jego związek z Ameryką Łacińską jest więc prawdziwy i głęboki. 

>>> Leon XIV – kim byli poprzednicy, którzy wybrali to samo imię?

Przed przybyciem do Watykanu był biskupem w Chiclayo. Tam zdobył sympatię ludu swoją bliskością, pokorą i niestrudzoną pracą na rzecz najbardziej potrzebujących. Posiada wizję uniwersalną, ale z latynoską duszą. Jest papieżem, który pachnie zapachem owiec. Nie pochodzi z kręgów władzy ani przywilejów, ale z zakurzonych ulic Ameryki Łacińskiej. Zna ból zapomnianych społeczności, dlatego jego wybór jest symbolem nadziei dla globalnego Południa. 

fot. EPA/YNOCENTE LLONTOP

Taki biogram ukazuje nam sens tego, co znaczy być katolikiem, czyli powszechnym. Być katolikiem to być człowiekiem, który nie zamyka się jedynie na własną kulturę i pochodzenie, ale umie patrzeć szerzej i stara się rozumieć odmienność. 

>>> O. Beniamin Kuczała OSA: byłem sąsiadem papieża Leona XIV [ROZMOWA]

Jeszcze odniesienie do wybranego imienia. Od razu przychodzi nam na myśl postać Leona XIII i pierwszej społecznej encykliki Rerum novarum (Rzeczy Nowe). Encyklika ta uważana jest za przełom w rzymskokatolickiej nauce społecznej. Ogłaszając w 1891 roku encyklikę Rerum novarum, papież Leon XIII zyskał sobie przydomek „papieża robotników”. Encyklika opowiedziała się za chrześcijańską polityką społeczną, przy jednoczesnym odrzuceniu marksizmu i ślepego kapitalizmu. Jako franciszkanin widzę jednak w tym imieniu odniesienie do brata Leona jednego z najbliższych towarzyszy i spowiednika św. Franciszka z Asyżu. To właśnie brat Leon pomagał Franciszkowi pracować nad regułą zakonną, a przebywając na górze La Verna, był świadkiem, kiedy Franciszek otrzymał stygmaty. Brat Leon także otrzymał od Biedaczyny specjalne błogosławieństwo, stanowiące niejako duchową inwestyturę. Odniesienie do Brata Leona wskazywałoby więc na pragnienie kontynuacji projektu odnowy Kościoła zapoczątkowanej przez papieża Franciszka. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze