Fot. flickr/Saint Joseph

Czy niewierzący może uczestniczyć w liturgii, tylko dlatego, że fascynuje go pięknem?

W amerykańskich mediach pojawia się temat „via pulchritudinis” (drogi piękna), o której przypomniał światu papież Franciszek, a którą odkrywają nieraz na różnych etapach potencjalni konwertyci. Ostatnio wskazał na nią profesor etyki i prawa z Uniwersytetu Nowojorskiego Kwame Anthony Appiah w dzienniku „New York Times” w redagowanym przez siebie dziale felietonów „The Ethics”.

Jego tekst dotyczy listu pewnego czytelnika (redakcja nie podała nazwiska), który przyznał, iż doświadcza swego rodzaju wewnętrznej przemiany. Z jednej strony fascynuje go piękno liturgii chrześcijańskiej, z drugiej zaś ma opory, czy może w niej uczestniczyć, gdyż nie wierzy w istnienie Boga.

Ów anonimowy ateista napisał: „Nie wierzę w Boga, ale bardzo kocham artystyczną twórczość chrześcijaństwa. Msza b-moll Bacha, `Requiem` Faurégo, katedra św. Pawła – wszystko to podnosi mnie na duchu. Kocham piękne nabożeństwa chrześcijańskie. Gdzież indziej można usłyszeć takie organy? Aktorzy mówią o pracy `z zewnątrz do środka`, w której pozycja fizyczna odblokowuje emocje wewnętrzne. U mnie sprawia to właśnie klęczenie. Nie modlę się, ale ten akt tworzy pokorę i wdzięczność. Jest też cudowne poczucie wspólnoty, gdy jestem w kościele”.  

Jednocześnie autor listu wyraził przekonanie, iż nie sądzi, aby kiedykolwiek się nawrócił. „Czy nie jest to więc jakieś zakłamanie? Pojawiam się na Mszy św., odmawiam Credo i śpiewam hymny tak gorliwie jak wszyscy. Ale mam też poczucie, że coś jest nie w porządku w stosunku do tych innych wierzących ludzi. Czy nie jest to, z braku lepszego słowa, jakiś  grzech?” – podzielił się swymi wątpliwościami czytelnik-ateista.

fot. Antonio Kljajić/cathopic

W odpowiedzi etyk z nowojorskiej gazety nawiązał do przypomnianego ostatnio przez Franciszka terminu „via pulchritudinis” (droga piękna), oznaczającego cały proces zbliżania się do chwały Bożej. „Kościół to szereg praktyk i artykułów wiary, a jego wierni przychodzą do świątyń być może z różnych powodów. Bez wątpienia uczestniczysz w tych nabożeństwach w innym nastroju niż wielu innych. Ale to właśnie szczególnie katolicy od dawna zdają sobie sprawę z estetycznej atrakcyjności sztuki, muzyki, architektury i liturgii swojej tradycji. Jest to ta «via pulchritudinis», czyli droga piękna, do której odwołał się ostatnio papież” – napisał prof. Appiah.

Przyznał, że „oczywiście zawsze można odwiedzać różne kościoły, np. kościoły unitariańskie, które nawet odrzucają Wyznanie Wiary i nie mają nic przeciwko temu, że niektórzy członkowie ich zgromadzeń są ateistami. Mają oni też swoje hymny”.

Ale zaraz też dodał, iż „jeśli «droga piękna» doprowadzi cię do katolickiej Mszy i nabożeństw, to nie powinieneś czuć się tak, jakbyś do niej nie należał, bez względu na to, jak głębokie są twoje wątpliwości teologiczne. Nie da się powiedzieć, co liturgia oznacza dla każdego z jej uczestników. Tak więc i twoja obecność i uczestnictwo nie mogą być traktowane jako deklaracja jakichś szczególnych zobowiązań wyznaniowych”.

Zdaniem profesora „jeśli pojawi się kwestia wiary, możesz swobodnie powiedzieć: `Nie jestem wierzący, ale uwielbiam tę Mszę`”, a wierni prawdopodobnie nie będą mieli nic przeciwko twojej obecności. „Niektórzy mogą być zresztą w podobnej sytuacji. A inni mogą mieć nadzieję, że ta woja obecność wpłynie na zmianę twoich przekonań, czyli na nawrócenie. Z kolei wielu może sądzić, że doceniasz Boże dzieło na swój własny, choć niedoskonały sposób” – napisał naukowiec.

>>> Aktor z serialu „The Chosen”: codzienna Eucharystia jest dla mnie lekarstwem i pokojem

Na „via pulchritudinis” zwróciła tez uwagę angielska konwertytka i poetka katolicka Sally Read. Ostatnio wydała ona książkę „The Mary Pages” (Stronice Maryi) o swoim nawróceniu dzięki katolickiej sztuce sakralnej. Ale jest ona też oczarowana katolicką poezją i wcześniej opracowała jej antologię „100 Great Catholic Poems” (100 wielkich wierszy katolickich) w amerykańskim wydawnictwie Word of Fire (2023).

fot. cathopic/Patricio Bringas

Nawrócona poetka w wywiadzie dla katolickich mediów powiedziała wówczas: „Chodzi o to, aby podążać drogą piękna. Moja przyjaciółka, ateistka, powiedziała mi, że «Koniec Romansu» Grahama Greene’a jest jej ulubioną powieścią. To pokazuje, że nie musisz w pełni wierzyć, aby zacząć wchłaniać piękno i prawdę wiary, która przenika tę książkę (i film). To samo dotyczy poezji. Nie mam wątpliwości, że czytanie Dantego przez niewierzącego przynajmniej przygotuje jego umysł i serce na nawrócenie. A bardzo wielu niewierzących czyta Dantego, ponieważ jest to wielka poezja. Mnie ewangelizowała twórczość św. Jana od Krzyża. Nie mam wątpliwości, że Gerard Manley Hopkins, Oscar Wilde i Denise Levertov mają podobne zdolności ewangeliczne”.

Dwie dekady temu, kiedy Read mieszkała w Londynie, była wielokrotnie nagradzaną poetką, zdeklarowaną feministką i zaciekle antykatolicką ateistką. Potem w 2010 niespodziewanie przeszła na katolicyzm. A w 2016 wydała swoje wspomnienia z tej „podróży wiary” pt. „Night’s Bright Darkness: A Modern Conversion Story” (Noc Rozjaśnia  Ciemność, Współczesna Historia Nawrócenia). Poezja była zapewne zawsze częścią jej życia, ale ta nowa antologia wierszy katolickich pomogła jej zrozumieć, w jaki sposób ten dar poprowadził ją i innych nieprzewidzianymi ścieżkami „via pulchritudinis”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze