Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Czy w Cyrku Motyli można spotkać Boga? [REPORTAŻ]

„Gdybym miał w Warszawie szukać Boga, to przyszedłbym do Cyrku Motyli” – mówi Józef, agnostyk. Cyrk Motyli to niedawno otwarta z inicjatywy Księdza z Osiedla kawiarnia znajdująca się w Warszawie przy Moście Poniatowskiego. Przyjść tutaj może każdy. Bo jej celem jest łączenie różnych grup społecznych. I – co ciekawe – nie ma w niej cennika.

Piątkowy wieczór, Warszawa. Chyba nawet nie trzeba pisać, że możliwości na spędzenie tego czasu w stolicy jest wiele. Jedni idą na koncert zespołów rockowych, jedni na uroczystą kolację czy też na imprezę. Ale jest też wiele osób, które decydują się pójść do Cyrku Motyli – otwartej z inicjatywy ks. Rafała Główczyńskiego SDS (znanego jako Ksiądz z Osiedla) na początku lipca knajpy, w której każdego dnia dzieje się coś innego, w której każdy jest mile widziany i w której nie ma… cennika.

A skąd taka nazwa? Nawiązuje ona do filmu z Nickiem Vujicicem, który urodził się bez rąk i bez nóg. Mimo tych ograniczeń został motywatorem i ewangelizatorem. To właśnie w tej produkcji pojawia się motyw motyli, czyli ludzi mocno doświadczonych przez życie, którzy jednak potrafią tworzyć rzeczy dla dobra innych. A zrzeszanie osób z różnych środowisk dla ich dobra to główne założenie osób tworzących ten lokal.

Zamówić rozmowę

Przyznam, że odkąd w mediach znalazła się informacja o otwarciu Cyrku Motyli, byłam bardzo ciekawa tej inicjatywy. Dlatego też zdecydowałam się odwiedzić to miejsce po niemal miesiącu funkcjonowania. Pojawiłam się w nim dość wcześnie, bo około osiemnastej. I choć do występu wieczoru zostały jeszcze dwie godziny, to już wtedy knajpa tętniła życiem. Niemal wszystkie leżaki były zajęte, a przygotowania do wieczornego wydarzenia trwały w najlepsze. Od razu skierowałam się do baru, który przecież w jakiś sposób jest sercem tego miejsca.

– My tutaj oprócz obsługiwania klientów, świetnie się bawimy. Ksiądz Rafał, który otworzył tę knajpę jest z mojej parafii. Znaliśmy się już od jakiegoś czasu, więc gdy dowiedziałam się, że organizuje taką inicjatywę, to od razu postanowiłam do niej dołączyć jako wolontariuszka – opowiada Rita.

– Należę do Oazy. Osoby z mojej wspólnoty namówiły mnie kiedyś na przyjście na imprezę pod mostem organizowaną przez księdza. Tam pierwszy raz w życiu robiłam popcorn. Bardzo mi się spodobało i dlatego postanowiłam zająć się czymś podobnym już w Cyrku Motyli – dzieli się swoją historią Maria.

>>> Weronika Kaszub: malując ikony, powierzam Bogu efekty mojej pracy [ROZMOWA]

Obie dziewczyny przyznają też, że oprócz wydawania w tym miejscu napojów i posiłków, same wiele tutaj dostają. Ludzie, którzy przychodzą do Cyrku Motyli często dzielą się z nimi swoimi historiami, co – jak same przyznają – jest dla nich bardzo wartościowe, o czym mówią m.in. tak: „Przedwczoraj jeden pan, który do nas przyszedł, opowiadał, że właśnie tego dnia rano przywiózł go do Warszawy helikopter wojskowy ze Szczecina. Jego żona nie wie, co się z nim dzieje, nie miał z nią kontaktu od ponad miesiąca i zapytał, czy może sobie u nas podładować telefon, żeby móc wreszcie do niej zadzwonić. Wspomniał również, że miał operację mózgu w Szczecinie i cały czas mówiąc to, płakał. Takie momenty zapamiętają w pamięć na długo”.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Gdzie szukać Boga w Warszawie?

Kiedy robię dziewczynom zdjęcie, podchodzi do nich Józef, który wspomina, że też od niedawna zajmuje się dziennikarstwem i mówi, że nie jest wierzący, ale może też być na fotografii. „Jak się tutaj znalazłeś w takim razie? Jak odkryłeś to miejsce i dlaczego zdecydowałeś się w nim pomagać?” – pytam pozytywnie zaskoczona.

– Obserwuję na TikToku Księdza z Osiedla. Gdy zobaczyłem, że jest takie miejsce, to chciałem do niego przyjść już pierwszego dnia. Niestety przez wiele obowiązków się nie udało, ale dosłownie kilka dni temu po korepetycjach z fizyki stwierdziłem, że przyjadę tutaj na kawę i sprawdzę, czy mi się tutaj podoba. I spodobało mi się tak, że zostałem aż do pierwszej w nocy. Pomagałem chociażby składać leżaki. Następnego dnia też się pojawiłem w Cyrku Motyli. Wtedy odbywał się akurat kurs religijny, na który postanowiłem się zapisać. Nie ukrywam, że jestem ciekawy tych tematów i chciałem zawsze uwierzyć w Boga. Ale tym razem nie wyszło. Nie doznałem niczego cudownego. Dzisiaj natomiast przyjechałem tutaj, bo podczas odbywającego się wieczorem przedstawienia potrzebny był ktoś, kto chce robić zdjęcia, więc się zgłosiłem. A do tego jeszcze pomagam w barze – wspomina mój rozmówca.

Józef jest agnostykiem. Chociaż kilkukrotnie podczas naszej rozmowy podkreśla, że chciałby uwierzyć w Boga. Nawet z czysto egoistycznych i osobistych powodów. Mówi, że łatwiej jest żyć, kiedy czuje się obecność kogoś wyższego. Dodaje także: „Jeszcze się to nie udało. Ale mimo to staram się być dobrym człowiekiem, staram się zmieniać świat. Stwierdziłem, że tutaj też przyda się moja pomoc i moja misja”.

A dlaczego agnostyk obserwuje Księdza Osiedla na TikToku? Bo – jak odpowiada – czerpie od niego nadzieję. Podobnie jest, kiedy spotyka się z ludźmi w otwartej przez niego knajpie.

– Gdybym miał szukać w Warszawie Boga, to nie poszedłbym do moich ulubionych kościołów – pw. św. Szczepana lub pw. św. Michała czy nawet do sanktuarium na Rakowieckiej, tylko do Cyrku Motyli. Bo ja widzę, że jeśli gdzieś znajdę do Boga, to tylko w relacjach między ludźmi. Tutaj jest świetna wspólnota i jest wykonywany kawał dobrej roboty w ramach integracji społecznej, którą powinien wykonywać samorząd Warszawy. W Cyrku Motyli wykonywane jest to oddolnie i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze – przyznaje.

>>> Warszawa: dziś Ksiądz z Osiedla otwiera „Cyrk Motyli” – klubokawiarnia za „co łaska”

Co ciekawe, Józef dość często bywa w kościołach i lubi rozmawiać z księżmi.

– Ostatnio nawet raz się spowiadałem, żeby zobaczyć, czy jak odpuści się grzechy, to czy przypadkiem nie przyjdzie do mnie coś nowego. Chodzę też na różne święta do kościoła. Nie ma w tym takiej reguły, że jako niewierzący nie chodzę na mszę. Ja szukam. Szukam Boga wszędzie. I dlatego cieszę się, że jest takie miejsce, jak Cyrk Motyli, w którym jestem szczęśliwy, spotykam się ze znajomymi i robię coś dla społeczności – podkreśla.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Mój rozmówca opowiada także, że większość osób dowiaduje się o Cyrku Motyli z konta na TikToku, które prowadzi Ksiądz z Osiedla, którego niestety nie udało mi się tego dnia spotkać w knajpie. Ale zupełnym przypadkiem trafiłam za to na Kasię Szlęzak znaną z programu „Studio Raban”, która wybrała się tam razem z przyjaciółką.

– Słyszałam już w internecie i w telewizji o otwarciu Cyrku Motyli. Ale wybrałam się tutaj namówiona przez moją przyjaciółkę Asię, która była w tej knajpie już wcześniej i bardzo ją polecała. Zachwycająca jest dla mnie też świadomość, że to jest przestrzeń Boża i że w Warszawie, właśnie w takim miejscu, buduje się Królestwo Boże – przyznaje prezenterka.

– Cyrk Motyli to dla mnie miejsce, w którym można dobrze spędzić jakościowy czas z przyjaciółmi. Poza tym chcemy wspierać chrześcijańskie projekty i projekty z misją, które szerzą dobro. Jeśli mam tę samą kawę kupić w innym miejscu, to wolę to zrobić tutaj, wiedząc, że to miejsce niesie pomoc innym – dodaje Gosia.

Różnorodność

Na początku tego roku Damianowi Dworakowi wiele rzeczy się „posypało”. Długo zastanawiał się, czym mógłby się teraz zająć. Od paru tygodni kojarzył jednak z mediów społecznościowych Księdza z Osiedla. To m.in. od niego dowiedział się o imprezach pod mostem, które są organizowane w Warszawie. W czerwcu postanowił pójść na jedną z nich. Akurat trafił na taką, podczas której wszyscy tańczyli poloneza i beligjkę. Po niedługim czasie zdecydował się też podejść do księdza Rafała, z którym bardzo dobrze mu się rozmawiało. I choć rozmowa ta nie trwała długo, to duchowny zdążył się z nim podzielić swoim pomysłem otwarcia lokalu nad Wisłą i powiedział, że jeśli Damian będzie chętny, to jak najbardziej może przyjść i pomóc. Na początku mężczyzna miał koordynować dostawy wyposażenia oraz zamawiać to, co każe projektantka. W międzyczasie jednak zdarzyło mu się podpowiedzieć też coś w sprawach remontowych, bo między innymi tymi rzeczami zajmował się wcześniej. Krok po kroku Damian został więc koordynatorem wszystkich działań przygotowujących knajpę do otwarcia, a teraz jest nim także, gdy Cyrk Motyli już działa.

>>> Nigdy na żadnej imprezie nie bawiłam się tak jak teraz bawię się z Duchem Świętym [ROZMOWA]

Co istotne, w miejscu tym codziennie dzieje się coś innego.

– Był to pomysł księdza Rafała. Myślę, że wynika to z samych założeń, dla których powstał Cyrk Motyli, czyli z łączenia ludzi z różnych środowisk. Chcemy, żeby dzięki tej knajpie w Kościele odnajdywały się grupy, które na co dzień czują się w nim wykluczone. Jeśli nie są jeszcze gotowe, żeby pójść na mszę świętą, to w ramach swojego poczucia bezpieczeństwa mogą tutaj po prostu porozmawiać z księdzem. My na takie osoby jesteśmy jak najbardziej otwarci i pojawiają się one w naszym lokalu. Poza tym chcieliśmy wnieść element radości dla osób, które na co dzień nie mogą sobie pozwolić na wyjście do kawiarni lub po prostu nie mają gdzie pójść ze względów finansowych lub też nie mają wokół siebie ludzi, z którymi mogliby się spotkać. U nas ten brak cen powoduje, że rodzina z dziećmi, którą niekoniecznie stać na to, żeby pójść do jakiegoś warszawskiego lokalu i przesiedzieć tam pół dnia, może przyjść właśnie do nas i jest tutaj bardzo mile widziana. Jesteśmy otwarci na seniorów. Dla nich niestety często nie ma miejsc, w których mogliby spędzać czas z ludźmi i kogoś poznać. U nas właśnie takich ludzi łączymy. Ostatnio na przykład mieliśmy wycieczkę z Góry Kalwarii. Przyjechało do nas trzydzieści osób. Przyszło jeszcze do tego kilka osób z Warszawy i tak nazbierało się około pięćdziesięciu klientów, którzy mogli nawiązać ze sobą relacje – wymienia mój rozmówca.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Nie jest oczywiście wymogiem, aby w dany dzień tematyczny przychodziły tylko konkretne osoby. Codziennie do Cyrku Motyli może przyjść każdy.

Po niemal miesiącu działania knajpy można już powiedzieć, że jej utworzenie było bardzo dobą decyzją. Na początku zdarzało się, że zajęte były jedynie dwa lub trzy stoliki i dopiero wieczorami pojawiało się więcej osób. Teraz jest ich zdecydowanie więcej. Akurat w piątek 26 lipca odbył się koncert zielonej grupy pielgrzymkowej oraz spektakl teatralny zespołu „Rejs” działającego przy dominikanach na Służewie.

Dużym atutem tego miejsca są imprezy bezalkoholowe. Dla wielu osób była to wielka zagadka, czy takie wydarzenia są w ogóle możliwe. Jak się jednak okazało – cieszą się one dużym zainteresowaniem i wszyscy uczestnicy doskonale się bawią.

Impreza bez alkoholu?

W samej idei Cyrku Motyli połączone są wszystkie wartości ważne dla Damiana: „Widziałem wielu smutnych i przygnębionych seniorów. Chciałem im w jakiś sposób pomóc. Sam nie piję alkoholu i zastanawiałem się, jakby tego typu lokal działał. Prowadziłem w życiu różne mniejsze biznesy. Od wielu lat chodziło mi również po głowie otworzenie lokalu, w którym nie ma cen, a ludzie wpłacają tylko dowolne datki. Ciekawiło mnie, czy ten pomysł się sprawdzi. I właśnie tutaj mogę to obserwować. I – co najważniejsze – czuć tutaj obecność Boga, co powtarza wiele osób. Ksiądz Rafał bardzo dobrze dba tutaj o normy religijne. Pojawia się tutaj także wiele osób związanych wiarę i zgłębiających ją. To dla mnie plus, bo akurat sam jestem na taki etapie i ciekawią mnie takie etapy. Cyrk Motyli właściwie podsumowuje więc moje dotychczasowe życie”.

Mój rozmówca podkreśla, że zależało mu także na dzieleniu się wiarą z innymi. I właśnie w tym miejscu udaje mu się ewangelizować, a dzięki temu rozwijać swoją wiarę.

– Wychodzę z założenia, że ludzie, z którymi przebywamy, dość mocno na nas wpływają. Tutaj spotykam się w dużej mierze z ludźmi wierzącymi i temat wiary w tym środowisku jest wręcz powszechny, co nie dzieje się w żadnym innym miejscu na mieście, w jakimś losowym towarzystwie. Dzięki temu czuję coraz większy sens tej działalności – opowiada.

Kiedy Damian każdego dnia przygotuje lokal do funkcjonowania, wówczas ma czas na rozmowy z odwiedzającymi to miejsce ludźmi. Niektórzy dzielą się z nim swoją radością z powodu utworzenia takiej knajpy, inni pytają, czy na pewno jest wierzący i czy chodzi do kościoła oraz co mu to daje. Poza tym przyszedł też na przykład chłopak, który od razu oznajmił mu, że jest ateistą i że chciał się podroczyć z ludźmi wierzącymi. Pojawiła się także dziewczyna, która nie spowiadała się przez piętnaście lat i zdecydowała się przyjść porozmawiać m.in. o wierze. Jedna kobieta z kolei została wyrzucona z domu i ekipa Cyrku Motyli zapewniła jej schronienie na dwie noce, a później udało jej się coś znaleźć.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

– Nie wiem, czy wszyscy są tutaj w stanie się odnaleźć i dobrze się tutaj czują. Ale każdego dnia staramy się, żeby tak właśnie było – podsumowuje mężczyzna.

Po wpisaniu w Google nazwy „Cyrk Motyli” od razu pojawia się informacja, że lokal ten jest przyjazny dla osób LGBTQ+. I chociaż do końca nie wiadomo, czy one również odwiedzają to miejsce, to czwartki są dniami dedykowanymi właśnie im, ludziom, którzy są po rozwodach lub takich, którzy z jakiegoś innego powodu czują się wykluczeni z Kościoła.

– Często rozmawiamy tutaj na właśnie takie tematy. Wspomniany ateista chociażby rozmawiał z księdzem o osobach LGBT, pytał się go o jego stosunek do nich. Ksiądz wyjaśnił mu, jak to wygląda z perspektywy osoby działającej czynnie w Kościele. Nie na wszystkie pytania oczywiście znamy odpowiedzi, ale możemy się nad nimi wspólnie zastanowić – wyjaśnia.

Samo to miejsce i obecność w nim Boga powoduje to, że Damian czuje, że każda rozmowa, każda ludzka historia z Cyrku Motyli zostaje Mu oddana. Dzięki temu mój rozmówca jest przekonany o tym, że w tej knajpie dzieje się wiele dobra.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Jedną z ciekawszych historii, która wydarzyła się już w tym lokalu jest ta, która miała miejsce w ostatnią niedzielę. Wtedy to odbywała się potańcówka dla rodziców, która trochę się przeciągnęła. Nagle pojawiły się na niej dwie grupy – z wieczoru panieńskiego i z wieczoru kawalerskiego. Niektórzy byli zaskoczeni obecnością księdza. Ale wielu z nich z nim rozmawiało. Ktoś miał urodziny, więc wszyscy zaśpiewali mu „Życzymy, życzymy”. I takim sposobem impreza zakończyła się o pierwszej w nocy.

– Tego dnia wszyscy byli zadowoleni. Udało nam się w jakiś sposób znów przybliżyć do siebie ludzi. Takie sytuacje dają mi poczucie spełnienia i tego, że rzeczywiście robimy coś dobrego. Nie zawsze jednak przychodzę do pracy z pozytywnymi emocjami. Ze względu na moją funkcję, mam na głowie wiele różnych spraw, na przykład to, żeby dojechał dostawy lub że obsługa pojawiła się na miejscu. Rozwiązuję jakieś napięte sytuacje i staram się podnosić morale zespołu. Mam takie założenie zarówno tutaj, jak i w życiu codziennym, żeby nie mieć żadnego nastawienia, żeby być neutralnym i żeby na bieżącą reagować na to, co się dzieje. Czasem pojawia się oczywiście stres i nerwy. Ale na koniec dnia zawsze wychodzę stąd pełen zapału i ciekawy tego, co wydarzy się następnego dnia. Doświadczyłem w Cyrku Motyli działania Boskiego i bardziej już wiem, niż wierzę – uśmiecha się Damian.

@ksiadz_z_osiedla

Bez cennika, telefonów, alkoholu – klubokawiarnia Cyrk Motyli Most Poniatowskiego 06 w Warszawie:) #dc #d #fyp #f #ksiadzzosiedla #tt #t

♬ dźwięk oryginalny – Ksiądz z osiedla

***

Plan tygodnia w Cyrku Motyli przedstawiony przez ks. Rafała w rozmowie z KAI:

Jedną z zaplanowanych inicjatyw będą EcoPoniedziałki – będzie można otrzymać posiłek za posprzątanie nadwiślańskiej okolicy i zostawienie śmieci w klubie. 

We wtorki zaplanowano dzień seniorów. Wyjątkowy, bo seniorki, którym zazwyczaj brakuje partnerów do tańca, będą mogły bawić się na parkiecie m. in. z panami z wyrokami sądowymi, np. na prace społeczne. „Na pewno trzeba będzie uważać. Jest to jednak próba aktywizacji dwóch grup, które czują się ludziom niepotrzebne, źle postrzegane, zapomniane. Chcemy je połączyć, aby wywołać trochę uśmiechu po obu stronach. Podziękowania po tańcu od 80-letniej pani sprawiają mnóstwo radości. Wiem z doświadczenia. Myślę, że chłopakom po przejściach poczucie, że ktoś jest im szczerze wdzięczny, może się przydać. I trochę zmobilizuje do robienia kolejnych dobrych rzeczy” – opowiada Ksiądz z Osiedla.

Środy to dzień wychodzenia – z myślą o singlach czy innych samotnych osobach. To szansa na poznanie kogoś, spędzenie czasu w towarzystwie, przy planszówkach, karaoke czy innych grach albo po prostu przy herbacie. 

Czwartki to dzień otwartości. Zaproszenie skierowane zwłaszcza do osób LGBT+. – Jezus z wieloma ludźmi po prostu był. Potem niektórzy w Niego uwierzyli, a niektórzy nie. Nie rozmawiał tylko z „pewniakami” do nawrócenia. Był ze wszystkimi. Sensem tej knajpy ma być spotkanie i pokazanie miłości Boga do każdego człowieka przez wspólne rozmowy, modlitwę, rozważanie Pisma. Czym to zaowocuje u konkretnych osób, to już zostawiam Panu Bogu – wyjaśnia duszpasterz. Wskazuje, że często dostaje sygnały od osób nieheteronormatywnych czy w skomplikowanej sytuacji. „To dzień rozmów ze wszystkimi, bez względu na poglądy, orientację, sytuację; którzy szukają Boga, ale nie odnajdują się w Kościele” – mówi ks. Główczyński.

Piątki – dzień sceny, czyli dzień występów i spotkań z ciekawymi ludźmi. Soboty mają być dniami imprez i koncertów – oczywiście bez alkoholu. Niedziela natomiast to dzień rodzin – zaplanowano animacje i warsztaty dla dzieciaków, młodzieży i całych rodzin. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze