Dane o wzroście ubóstwa w Polsce przerażają. Naprzeciw wychodzi kolejna edycja Tytki Charytatywnej
W tym roku odbywa się 10. edycja Tytki Charytatywnej. To świąteczna inicjatywa Caritas Archidiecezji Poznańskiej, która obecna jest już w 14 diecezjach na terenie całego kraju. A potrzeby są coraz większe.
Akcja polega na zbieraniu w specjalnych torbach – tytkach (tak w gwarze poznańskiej mówi się na torbę) – żywności, artykułów chemicznych oraz innych produktów pierwszej o potrzeby o długim terminie przydatności. Dary te trafiają potem do osób potrzebujących. Jedne tytki trafiają bezpośrednio do tych osób, inne na rzecz instytucji oraz jadłodajni, które im pomagają, reszta trafia do magazynów Caritas, a także na organizację wigilii Caritas w Poznaniu. W tym roku zasiądzie do niej 1200 osób. Jest to związane chociażby z rosnącym w Polsce ubóstwem. Ostatnie dane mówią, że skrajna bieda dotyka 6,6 proc. Polaków, a prawie połowa (!) mieszkańców naszego kraju żyje poniżej minimum socjalnego. – Dane te są trudne do przyjęcia – zaznacza Maria Książkiewicz, rzeczniczka prasowa Caritas Archidiecezji Poznańskiej. Dodaje, że wzrost poziomu ubóstwa jest dostrzegalny chociażby poprzez coraz większą liczbę osób zgłaszających się po pomoc.
Ukryte ubóstwo
Takim ubóstwem może być dotknięty nasz sąsiad. W krajach tzw. globalnego Południa (chociaż ja wolę starą nazwę „Trzeci Świat”, która nie sugeruje fałszywego obrazu zacofanego południa i rozwiniętej północy – popatrzmy chociażby na Rosję) zapewne łatwiej je dostrzec. Ale ubóstwo to i nasza rzeczywistość.
Wzrost biedy w Polsce wynika z różnych czynników. – Wiadomo, że ma na to wpływ obecność osób z Ukrainy, które zostały zmuszone do ucieczki z domu. W Polsce nie każdy umiał sobie poradzić, zwłaszcza osoby starsze czy z niepełnosprawnością, niektórzy nie mogli się przebranżowić. Ale to ubóstwo rośnie mocno wśród samych Polaków i dotyka wszystkich, starszych i młodszych, emerytów i rodziny. Na pewno jest ono bardziej widoczne tam, gdzie są jakieś problemy zdrowotne u dzieci. Trzeba im poświęcać więcej czasu, jeden z rodziców jest bardziej obciążony pracą, a przez to i sytuacja ekonomiczna staje się trudniejsza – wskazuje rzeczniczka poznańskiej Caritas.
Bieda jest przezroczysta i czasem trudno ją zauważyć. Poznańska Caritas pomaga pewnej pani mieszkającej na Ratajach. – Nikt by się nie domyślił, gdzie mieszka. W pobliżu ładnych i zadbanych bloków, kawałeczek dalej jest furtka i działka tej pani, która sobie żyje w baraczku z 7 psami – opowiada Maria Książkiewicz.
Ludzka solidarność
Wspomniana pani wyraziła podczas spotkania z pracownikami Caritas wdzięczność za okazywana jej pomoc. Zna odwiedzających ją pracowników oraz wolontariuszy z imienia. Mówiła, że cieszy się z faktu, że może przyjść po paczkę i zawsze otrzyma coś do jedzenia.
Jednym z celów Charytatywnej Tytki jest budowanie solidarności oraz świadomości społecznej. Rozszerzający się zakres terytorialny inicjatywy pokazuje, że cel ten jest osiągany coraz bardziej. Odzywa się wielu zainteresowanych, przychodzi coraz więcej zapytań o możliwość wsparcia – ze strony szkół, firm. – Musimy przenosić się do magazynu w Wierzenicy, bo jest tyle tytek, że trudno te produkty u nas na miejscu sortować – przyznaje rzeczniczka poznańskiej Caritas.
Zawartość tytek jednak trafia w drugiej kolejności do magazynów Caritas. Część tytek trafia bowiem bezpośrednio do osób lub rodzin potrzebujących. Część darów zebranych przez instytucje zaangażowane w projekt przeznacza się na organizowane przez nie dzieła, takie jak jadłodajnie. – Jeśli jest taka możliwość – to co 10 tytka trafia z danego miejsca do nas i zasila nasze magazyny na dłuższy okres. My oczywiście podpinamy to pod Światowy Dzień Ubogich i łączymy z organizowaną przez nas wigilią, bo to też jest okres wyjątkowy – zimny, nieprzyjemny. Jeśli ktoś jest w trudnej sytuacji, to zima go jeszcze bardziej dociśnie – wskazuje Maria Książkiewicz.
Rzecznika dodaje, że akcja nie jest dziełem jedynie Caritas, lecz kooperacją większej liczby instytucji. W tym roku dla dzieci z Charytatywnej Tytki siostry urszulanki, prowadzące jadłodajnię w Poznaniu przy ul. Taczaka, przygotują 300 paczek dla dzieci. W zorganizowanie i przeprowadzenie wigilii dla ubogich zaangażuje się z kolei aż 210 wolontariuszy.
Nie wydarzenie masowe, lecz spotkanie
Środki są wciąż zbierane, a rzecznika prasowa poznańskiej Caritas apeluje o włączanie się w to dzieło. – Mamy świadectwa uczestników, którzy mówią, że to dla nich jest taka rodzinna wigilia, a nie zwyczajne spotkanie pomocowe. Ostatnio podczas pielgrzymki do Częstochowy jedna pani z pewnym żalem w głosie mówiła, że z powodu wyjazdu do sanatorium nie będzie mogła w tym roku uczestniczyć w tym wydarzeniu. To takie wzruszające, to dla niej na tyle ważne, że aż jej przykro, że nie będzie mogła wziąć udziału – podkreśla Książkiewicz.
Wokół tego wydarzenia zawiązała się więc prawdziwa wspólnota. Przychodzą ludzie, którzy poznali się w poprzednich latach, nawiązują relacje, cieszą się swoją obecnością. Wspominają, że dla nich to jak domowa wigilia. – Tutaj mogę powiedzieć pewną ciekawostkę. Zgodne z prawem nasza wigilia nie jest wydarzeniem masowym. Tutaj mamy ludzi, którzy siadają wspólnie do stołu. A więc jest to pewnego rodzaju fenomen. Razem śpiewamy kolędy, dzielimy się opłatkiem, rozmawiamy. Na co dzień każda jadłodajnia funkcjonuje oddzielnie, a przy tej okazji możemy spotkać się razem – mówi Maria Książkiewicz.
– Dla nas to Boże Narodzenie zaczyna się dużo wcześniej. My się bardzo cieszymy na to wydarzenie, zwłaszcza że dużo trudu wkładamy w to, aby ta wigilia była tradycyjna – z potrawami, z prezentami. To duże wydarzenie wymagające wielu przygotowań. Ale warto – podsumowuje rzeczniczka prasowa poznańskiej Caritas.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |