
fot. Vatican Media
Dlaczego konklawe nie odbywa się online? [KOMENTARZ]
Konklawe dałoby się uprościć. To mogłoby być głosowanie online lub korespondencyjne. Ewentualnie kardynałowie mogliby spotkać się osobiście i głosować na tabletach lub innych podobnych urządzeniach. Ale konklawe ma niemal niezmienną formę od wieków. I właśnie dlatego przyciąga uwagę całego świata.
Oglądając to, co dzieje się w Watykanie w ostatnich dniach, można odnieść wrażenie, że przenosimy się w czasie. W erze daleko posuniętej cyfryzacji i sztucznej inteligencji kardynałowie wybierający nowego papieża obrali niecodzienną formę komunikacji ze światem – posługują się dymem, aby ogłosić fiasko lub sukces trwających głosowań. To może szokować. Gdyby przecież przyjąć współczesne standardy, powinniśmy mieć podgląd na żywo, aby obserwować, co dzieje się w Kaplicy Sykstyńskiej. Na infografice powinniśmy widzieć wyniki aktualnego i poprzednich głosowań. Powiadomienie w aplikacji zarządzanej przez Stolicę Apostolską powinno nas bezpośrednio informować o wyborze nowego papieża. Ale tak nie jest.

Kardynałowie pod kluczem
Nie wiemy, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, a i kardynałowie nie wiedzą, co dzieje się na świecie. Oddali smartfony, smartwatche – nie mogą korzystać z internetu, radia ani telewizji. Są całkowicie odcięci od świata. Wszystko po to, aby mogli w pełni świadomie i bez zewnętrznych wpływów podjąć kluczową decyzję o tym, komu powierzyć rolę pasterza Kościoła katolickiego.
>>> Konklawe. Jak wybiera się papieża
Obserwując całą tę otoczkę wokół konklawe, można mieć poczucie, że to rytuał archaiczny, nieprzystający do współczesnego świata. Może nawet śmieszny i pompatyczny. Dokładnie 133 duchownych, ubranych w czerwone szaty, na kartkach zapisuje nazwisko swojego kandydata. Głosy wrzucane są do ozdobnej misy, a następnie nawlekane na nić. Do odnotowywania, który z kardynałów-elektorów oddał już swój głos, używa się specjalnych drewnianych kulek. O wyniku głosowania informuje czarny lub biały dym wydobywający się z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej.

Forma jest ważna
Trudno o bardziej archaiczne metody. Ale właśnie to, że są tak niedzisiejsze, jest w nich pociągające. Czasem mamy pokusę, aby wszystko upraszczać i przyspieszać. A tymczasem te rozwiązania, których tradycja sięga wielu wieków, może i nie są najsprawniejsze, ale wskazują na naszą tożsamość. Przypominają, że nasza historia nie jest osadzona wyłącznie w tu i teraz, ale także w przeszłości. Bo Kościół i papiestwo nie wzięły się znikąd. Pielęgnowanie takich rytuałów jest znakiem szacunku wobec naszej własnej tożsamości.
Kardynałowie mogliby wypełnić ankietę Google i efekt byłby taki sam. Ale czy to byłby znak jedności z poprzednimi pokoleniami? I czy ktokolwiek zwróciłby uwagę na to, że kardynałowie wybierają następcę świętego Piotra? Forma nadaje rangę wydarzeniom. Nie jest ona najważniejsza, ale ma kluczowe znaczenie w perspektywie określenia tego, kim jesteśmy i do jakiego dorobku historycznego i duchowego się odwołujemy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |