Ukraińscy uchodźcy, fot. PAP/Mykola Kalyeniak

Dom Polski przy kościele polskim w Budapeszcie udziela pomocy ukraińskim uchodźcom

Ponad sześćdziesięciu ukraińskich uchodźców przyjął już Dom Polski przy kościele polskim w Budapeszcie na tymczasowe zakwaterowanie – mówi przewodnicząca Stowarzyszenia Katolików Polskich na Węgrzech pw. św. Wojciecha Monika Molnar. W Domu mogą znaleźć schronienie ukraińskie matki z dziećmi.

„Zostają u nas przez dwa-trzy dni, jedna rodzina była około tygodnia” – powiedziała Molnar. Dom Polski działa we współpracy z węgierską siecią pomocy uchodźcom ukraińskim, którą organizują m.in. różne kościoły i organizacji cywilne. Jak podkreśliła Molnar, sieć ta działa bardzo dobrze. „Dość szybko znajdują im miejsca pracy i zamieszkania. A część z nich wyjeżdża za granicę” – powiedziała.

fot. PAP/Mykola Kalyeniak

Dom Polski udostępnia 2-3 pokoje. Uchodźcy mogą korzystać z kuchni, łazienek, a nawet z parkingu. Członkowie Polonii przynoszą dla nich różne produkty. „Cały czas jest kącik pomocy charytatywnej, począwszy od pieluszek, przez inne potrzebne rzeczy. Mogą sobie wybrać. Czasami mają pieniądze i idą na miasto, ale czasem widzimy, że nie. Dlatego zawsze staramy się, żeby w lodówce coś było i żeby mogli sobie zrobić śniadanie czy kolację” – zaznaczyła.

Uchodźcy są przyjmowani na telefon z węgierskiej sieci – jeżeli jest taka potrzeba, to nawet w późnych godzinach. Dom Polski pomaga też w ich odwożeniu, np. na lotnisko. Jak zaznaczyła Molnar, Polonia bardzo chętnie angażuje się w pomoc dla uchodźców ukraińskich. Podkreśliła, że w pomoc zaangażowane są też polskie siostry zakonne i proboszcz Polskiej Parafii Personalnej w Budapeszcie ks. Krzysztof Grzelak.

Stowarzyszenie jest w kontakcie z ukraińskim kościołem grecko-katolickim w Budapeszcie, dla którego zbierana była pomoc charytatywna, a także z byłym proboszczem Polskiej Parafii Personalnej w Budapeszcie, a obecnie dyrektorem Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Komisji Episkopatu Polski ks. Leszkiem Kryżą, który zbierał pieniądze dla dzieci-sierot z Charkowa. Wśród uchodźców, których przyjął Dom Polski, najwięcej było dotąd Ukraińców z Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy, ale także z Odessy, Nowej Kachowki w obwodzie chersońskim na południu czy Kramatorska w obwodzie donieckim na wschodzie.

fot. PAP/Mykola Kalyeniak

„W zeszłym tygodniu było 10 osób – cztery kobiety i sześcioro dzieci. To była młodzież dorastająca i dwoje małych dzieci” – powiedziała Molnar. Jak mówi, zdarzają się uchodźcy, którzy chcą coś opowiedzieć o swoich doświadczeniach, ale rzadko. „Zazwyczaj widać, że ci ludzi są w traumie, a my nie chcemy pytać o szczegóły. Dzieci są bardzo smutne, w jakimś sensie są przypieczętowane traumą, nie ma taty. Jedna pani powiedziała, że po prostu ich dom zniknął, nie ma go” – oznajmiła.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze