Dorota Berger: w sztuce religijnej cenię sobie język symboli, bo tylko on może dotknąć tajemnicy [ROZMOWA]
O sztuce, która popycha do kontemplacji, o adwentowej tęsknocie i słowie Bożym inspirującym do tworzenia, a także o różnorodności przedstawień narodzenia Pańskiego z Dorotą Berger, malarką należącą do Wspólnoty Twórców Chrześcijańskich Vera Icon, rozmawia Anna Gorzelana
Anna Gorzelana: Od paru lat jest Pani we Wspólnocie Twórców Chrześcijańskich Vera Icon.
Dorota Berger: – Misja wspólnoty Vera Icon jest dla mnie bardzo ważna – zwłaszcza to, żeby malować na chwałę Pana Boga. W naszej wspólnocie ważne są słowa świętego Jana Chrzciciela, które bierzemy za swoje – „żeby On wzrastał, a ja się umniejszał”. Naszym pragnieniem jest, aby to co tworzymy było przezroczyste i żeby nie mówiło o nas, ale o Panu Bogu. I z tej potrzeby maluję.
>>> Talent jest darem danym od Boga i możemy go przyjąć lub odrzucić – wspólnota Vera Icon [ROZMOWA]
To jest nie tylko moja organiczna potrzeba. Ona bierze się też z przeżywanych zachwytów. Od kilku lat moją główną inspiracją jest słowo Boże, stąd zachwyty nad nim, ale też zachwyty przyrodą, sztuką dawnych mistrzów. I bierze się też z tęsknoty. W moich obrazach pojawiają się motywy, które odwołują się do raju, do pierwszego ogrodu. Przede wszystkim więc tęsknota za Edenem, który utraciliśmy.
Które fragmenty biblijne są największymi inspiracjami w Pani twórczości?
– Każdy obraz odwołuje się do innego fragmentu i jest ich bardzo dużo, ale na przykład w ostatnim roku mocno pracował we mnie Psalm 139, namalowałam dwa obrazy do tych samych słów: „Ty mnie utkałeś w łonie mojej matki, dziękuję, że mnie stworzyłaś tak cudownie” (Ps 139,13b-14a). Ten fragment potrzebował dwóch obrazów.
Inspirujące były też te wersy: „Jeśli powiem: «Niech mię przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło»: sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje” (Ps 139,11-12).
A które fragmenty albo księgi w czasie Adwentu szczególnie popychają do tworzenia?
– Uwielbiam Księgę Izajasza. Wiele moich obrazów odwołuje się do fragmentów z tej księgi i obietnic zawartych w niej. W czasie Adwentu, kiedy często Księga Izajasza jest czytana w liturgii słowa, przytoczone obietnice wzmagają tęsknotę za powtórnym przyjściem Pana Jezusa, za paruzją. To jest coś niesamowicie inspirującego.
Od paru lat biorę udział w projekcie instagramowym mamokienko, w którym losuje się jeden dzień Adwentu. Malowałam do niego moją interpretację – nawiązanie do fragmentów liturgii słowa z tego dnia. Dwa razy malowałam według psalmu i dwa razy do Izajasza.
Po Adwencie, okresie szczególnej tęsknoty, świętować będziemy uroczystość Narodzenia Pańskiego. Mam wrażenie, że w sztuce o wiele większą wagę przykłada się do sceny narodzenia.
– Rzeczywiście, od jakiegoś czasu staram się coś namalować przed świętami, żeby wejść w ten klimat i odpowiedzieć na rytm roku liturgicznego, który jest dla mnie bardzo ważny. Lubię ten rytm, który łączy się z porami roku, co również jest piękne.
Szczególnie ważne są dla mnie przedstawienia w sztuce Wschodu, w których jest wielkie bogactwo symboli. Przedstawienia wcielenia w sztuce zachodniej są pewną ilustracją, wyobrażeniem artysty na temat tego, jak to mogło wyglądać w stajence bądź w jaskini – przedstawienie te są mniej lub bardziej udane. Natomiast w sztuce sakralnej cenię sobie język symboli, bo tylko on może dotknąć tajemnicy.
Niezwykłe są te symbole zawarte w ikonach.
– W sztuce Wschodu fascynujące jest to, że w przedstawieniach w ikonie narodzenia jest już zapowiedź męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. W przedstawieniu groty narodzenia widzę nawiązanie do zejścia do Szeolu w ikonie Anastasis. W ikonie Hanny Dąbrowskiej-Certy „Narodzenie Pańskie” (z cyklu ikon świątecznych do kaplicy Przemienienia Pańskiego w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym św. Jana Chrzciciela w Warszawie). Mały Pan Jezus ukazany w czarnej szczelinie, w żłóbku, który przybiera kształt sarkofagu, już zapowiada wyrwanie z sideł śmierci. Leżąca obok Matka Boża odwraca wzrok, bo wie, że Jej Syn nie należy tylko do niej.
ikonograf: Hanna Dąbrowska-Certa, fot. Tomasz Kaczor
Gdy malowałam kiedyś swoją interpretację ikony narodzenia, to było dla mnie trudne do przyjęcia, podobnie jak czerń szczeliny, którą wypełniłam światłem. Matkę Bożą przedstawiłam w czułym geście przytulenia. Ale mam wielki szacunek dla języka ikony. Ogromnie fascynująca jest dla mnie wieloznaczność tych wschodnich przedstawień, np. dotykają mnie współczesne ikony Ivanki Demchuk, artystki ze Lwowa.
W jaki sposób sztuka może pomóc w spotkaniu z Bogiem?
– To jest trudne, gdyż w sztuce sakralnej jest wiele aspektów, wobec których właściwie wolałoby się zamknąć oczy, żeby się zbliżyć do Boga. Niestety, to co jest współcześnie w kościołach, często nie pomaga. Kierowałabym się raczej w stronę dawnych mistrzów, szczególnie ze średniowiecza, wczesnego renesansu, a także w stronę sztuki bizantyńskiej. W tym malarstwie jest obecny Duch, artystyczne ego go nie zasłania. Chociaż muszę przyznać, że obcowanie ze sztuką wymaga pewnego przygotowania i nie zawsze jest tak, że od razu coś kogoś złapie za serce, bo może mu być trudno obcować z dawną sztuką.
Często można spotkać się ze stwierdzeniem, że „ja się nie znam na sztuce”…
– Warto pozwolić sobie, pomimo tego, że „nie znam się”, aby sztuka zadziałała nie na poziomie intelektu, tylko może raczej na poziomie jakichś emocji. Są przedstawienia narodzenia Pańskiego, które są pełne detali – również oczywiście bardzo symbolicznych, kwiatów i zwierząt, i ta symbolika wymaga przygotowania intelektualnego, żeby adekwatnie odczytać obraz. Warto może jednak pozwolić sobie na przyjęcie, na zobaczenie, jak ta sztuka działa na moje odczucia i emocje, co we mnie powoduje. Oby nie podchodzić do niej z onieśmieleniem: „nie znam się, to chyba nic z tego”.
W Kościołach wschodnich często podkreślony jest aspekt medytacji ikony, praktykowana jest cisza jako droga spotkania.
– Prawda, choć nie mam dużo takich doświadczeń. Zasadniczo to nie jest moja ścieżka, z otwartymi oczami mogę kontemplować piękno Boga w przyrodzie. Gdy patrzę na sztukę, często zatrzymuję się na kwestiach technicznych (kolor, forma). Ale oczywiście są takie obrazy, które mnie poruszają na tyle, że zdarza mi się, że przed nimi płaczę.
>>> Majowa pieśń uwielbienia [FELIETON]
Dzieła jakich twórców?
– Tak było w przypadku Fra Angelico w Muzeum San Marco we Florencji. Niezmiennie polecam Fra Angelico, który jest patronem historyków sztuki i artystów. Był beatyfikowany przez Jana Pawła II w roku 1982, a w 1984 r. papież ogłosił go patronem artystów i twórców kultury.
Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=42544805
Do kontemplacji przedstawień narodzenia Pańskiego polecam również przedstawienia Giotta oraz współczesne ikony Ivanki Demchuk, wspomnianej już artystki ze Lwowa, a także obrazy malarek z Warszawy – Małgorzaty Klockowskiej i Hanny Dąbrowskiej-Certy.
(„Ukazanie się Jezusa, tł. własne), instagram.com/ivankademchuk
Galeria (2 zdjęcia) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |