fot. Materiały Prasowe

Duchowy testament papieża Franciszka – recenzja autobiografii Jorge Mario Bergoglio

Bardzo ludzka, wzruszająca i dramatyczna  narracja w której Franciszek szczerze i odważnie podejmuje najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne kwestie naszych czasów – tak o autobiografii papieża Franciszka pt. „Nadzieja” pisze redaktor Jacek Pałkiewicz. Dziś w Warszawie trwa prezentacja publikacji. Organizatorami wydarzenia są Katolicka Agencja Informacyjna oraz Wydawnictwo Świat Książki.

Publikujemy treść recenzji:

   Z pewnym sentymentem wspominam moją akredytację w watykańskim Centrum Prasowym, gdzie byłem obecny w pierwszych latach panowania Jana Pawła II. Każdy z nas miał tam jakieś swoje kanały i zdobywał wieści o tajemnicach ukrytych za murami Spiżowej Bramy i z pewnością nie dzielił się zbytnio swoimi newsami, szczególnie jeśli miał obwieszczenie dużego wymiaru, czyli „scoop”. Już wtedy pomrukiwało się o napięciach w kościelnej hierarchii, o wewnętrznej walce o tron pomiędzy obozem liberalnym, a tradycyjnym.

>>> Papież polecił wydanie dekretów w sprawach kanonizacyjnych

     Czasy się zmieniają. W kontekście doświadczenia Wielkiego Jubileuszu 2000 r. obfitującego w duże wydarzenia medialne, instytucje Stolicy Piotrowej wstąpiły na drogę ​​wielkiej reformy multimedialnej mającej odegrać innowacyjną rolę w propagandowaniu i upowszechnianiu wiary wśród wiernych całego globu. Jej rozwój po śmierci Jana Pawła II był prowadzony z ostrożnością ze względu na „kryzysy komunikacyjne”, które pojawiły się podczas pontyfikatu Ratzingera. W 2015 r. Franciszek powołał do życia „Sekretariat ds. Komunikacji”, który stając się jedynym punktem odniesienia dla coraz bardziej złożonych i współzależnych procesów komunikacyjnych, miał coraz lepiej odpowiadać na potrzeby misji Kościoła, pokazać większą przejrzystość finansową i ogólną reformę Kurii Rzymskiej. To wszystko m.in. poprzez zarządzanie oficjalną stroną internetową oraz papieskimi kontami na Twitterze i Instagramie.

Papież Franciszek jako kleryk, fot. AP Photo/El Salvador School

    Ten nieco przydługi wstęp był konieczny aby wprowadzić na łamy autobiografii Jorge Mario Bergoglio „Nadzieja”, która po światowej premierze w ponad 80 krajach ukazała się nakładem wydawnictwa „Świat Książki”. Książka jest bogata w ekscytujące i bardzo ludzkie, wzruszające i dramatyczne, ale także pełne autentycznego humoru zdarzenia. W recenzji dla tygodnika „Niedziela” napisałem: „To tekst o wielkiej sile narracyjnej, w którym papież w swojej opowieści szczerze i odważnie podejmuje najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne kwestie naszych czasów, a także kluczowe punkty swojej posługi jako powszechnego pasterza Kościoła. Pierwsza w historii napisana przez żyjącego papieża autobiografia, oferuje unikalne spojrzenie na wyzwania, czasami dotkniętego melancholią, zmagającego się z konfliktem między tradycjonalistami a liberałami, świadomego problemów świata i wad ludzkości, ale pełnego otuchy z którymi mierzy się głowa kościoła katolickiego”.

   Czytelnik odkrywa tutaj duchowe przesłanie: dziedzictwo ufności papieża Franciszka dla przyszłych pokoleń. To publikacja pełna humanizmu i głębokiej troski o cywilizację, która inspiruje do dociekania nad naszym miejscem w świecie. Warto zanurzyć się w tej poruszającej podróży nadziei i odkryć, co znaczy być „pielgrzymem ludzkości”.

Kard. Jorge Bergoglio popijający Yerba Mate, wynalazek Indian Guaraní/DM

   Autor nie stroni od trudnych tematów – otwarcie pisze o wojnach i kryzysie klimatycznym. Jego refleksje, pełne głębokiej troski o ludzkość, przeplatają się z osobistymi anegdotami, tworząc fascynującą opowieść o nadziei w obliczu globalnych wyzwań. Dzieląc się wizją świata opartego na braterstwie i solidarności, czy troski o najsłabszych, inspiruje czytelników do działania na rzecz lepszej przyszłości

    Warto też podkreślić bezkompromisowe spojrzenie Franciszka na niektóre z najważniejszych zgrzytów w łonie Stolicy Apostolskiej i jego wolę prowadzenia nowego, odmiennego stylu dla administracji wewnętrznej, gospodarki i mglistych finansów.

    Nie unika też kontrowersyjnych tematów – otwarcie pisze o potrzebie reform i próbie sił stojących przed ludzkością. Nowe ascetyczne podejście podkreśla pragnienie idei „Kościoła ubogiego i dla ubogich”. Kościoła otwartego i miłosiernego, bliskiego codziennym problemom wiernych. I to rewolucjonizuje Watykan: cnota prostoty argentyńskiego papieża, ale także jego zdrowe chrześcijańskie sumienie. Mikry, pokorny przed Bogiem. Nie ma nic bardziej ortodoksyjnego niż to wyznanie. W Kurii Rzymskiej, gdzie większość ulega świeżemu powiewowi z południa, nagle modne stają się srebrne pierścienie. Już nie nosi się łańcuchów i krzyży ze złota, a tym bardziej z kamieniami szlachetnymi. Lepiej przeznaczyć je na biednych albo – ostatecznie – zamknąć w sejfie. Papież chce też dać przykład, począwszy od środka. Wkracza do IOR, który w ostatnich dziesięcioleciach był źródłem całego szeregu nieczystych spraw, podejrzeń o pranie brudnych pieniędzy i prowadzenie podejrzanych interesów. Cel Franciszka jest jeden: przejrzystość, z czego zasłynął już w Argentynie potępiając korupcję, zepsucia, biedy, rosnących nierówności społecznych i nadużyć zarówno dzikiego kapitalizmu, jak i nadmiernej ingerencji państwa.

    Wracając do licznych intryg, które miały miejsce w państwie kościelnym w ostatnich latach i licznych ataków na niego, Bergoglio nie kryje, że najbardziej zabolało go oskarżenie o chęć zniszczenia instytucji papiestwa. „To prawda, że ​​Watykan jest ostatnią monarchią absolutną w Europie i że często dochodzi tu do dworskich rozumowań i manewrów, ale tego rodzaju motywy należy definitywnie pogrzebać” – twierdzi.

    Franciszek mówi także o swoich relacjach z Benedyktem XVI i stwierdza, że ​​doświadczył „ze smutkiem”, jak postać papieża emeryta „była wykorzystywana do celów ideologicznych i politycznych przez pozbawione skrupułów osoby, które myślały tylko wyłącznie o korzyściach i własnym małym ogródku do uprawy, nie doceniając dramatycznej możliwości rozłamu w Kościele”.     

    „Przez dziesięć lat nie brakowało kontrowersji i zaszkodziło to nam obu” – zauważa Franciszek. Benedykt XVI ułatwił nieco plany swojemu następcy reformując i odchudzając rozpasaną kurię. W 10 dni po wyborze kardynała Bergoglio na urząd biskupa Rzymu, Benedykt XVI przekazał mu duży karton materiałów, raportu na temat tzw. skandalu Vatileaks. To ogromny zbiór poufnych korespondencji purpuratów, jak i zaszyfrowane noty Kurii Rzymskiej czy watykańskiej dyplomacji. Nie brak było tam także elementów polskich, gdzie arcybiskup Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Warszawie, przyznaje, że był  oburzony faktem, że polski MSZ wystosował w 2011 roku notę do Stolicy Apostolskiej, protestując przeciwko wypowiedzi ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja o tym, że w Polsce panuje totalitaryzm. Takiego obrazu dramatycznych problemów Kościoła, targanego wewnętrznymi antagonizmami, Benedykt XVI nigdy nie mógł sobie wyobrazić. Stąd i  jego abdykacja.

   Teraz każdy zapyta, co był w stanie wcielić w życie papież przybyły z dalekiej Argentyny. To nie było proste zadanie. Chyba jednak jego zamysły obnażenia mechanizmów władztwa w Stolicy Świętego Piotra nie przyniosły, jak dotąd, spodziewanych efektów, bo odwieczny spór ideologiczny, powszechne intrygi i prywatne interesy o wpływy wciąż drzemią w tym gronie, a i transparentność finansów w maleńkiej enklawie, nie tylko symbolu duchowości i religii, ale także na arenie skomplikowanych politycznych rozgrywek, dalej jest nieosiągalnym celem.

Jacek Pałkiewicz

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze