#DwieNawy: prymas, polityka, uchodźcy
Wydawałoby się, że na swój widok powinniśmy rzucać się sobie do gardeł, jednak po dwóch latach wspólnej pracy i dziesiątkach dyskusji odkryliśmy z niemałym zdziwieniem, że więcej nas łączy niż dzieli.
Jesteśmy właściwie na kościelnych antypodach: jeden z nas czyta „Tygodnik Powszechny”, drugi „Christianitas”. Jeden inspiruje się Tischnerem, drugi Ratzingerem. Jeden chodzi na Msze św. do parafii, drugi na trydenckie. Wydawałoby się, że na swój widok powinniśmy rzucać się sobie do gardeł, jednak po ponad roku wspólnej pracy i dziesiątkach dyskusji odkryliśmy z niemałym zdziwieniem, że więcej nas łączy niż dzieli. Jesteśmy jak dwie nawy jednego kościoła. Właśnie to doświadczenie wspólnoty pomimo dzielących nas różnic zainspirowało nas do rozpoczęcia nowej serii felietonów #DwieNawy, w których pokazywać będziemy, jak w całej kościelnej różnorodności można odnaleźć jedność.
Michał Jóźwiak
– Jeśli ja usłyszę, że w Gnieźnie odbywa się jakaś manifestacja antyuchodźcza, i że na to wybierają się moi księża, to mówię krótko: każdy, który tam pójdzie, będzie suspendowany. Nie ma dla mnie innej drogi – powiedział prymas Polski, abp Wojciech Polak w rozmowie z dziennikarzem „Tygodnika Powszechnego”.
To słowa, które w ostatnim tygodniu wzbudziły ogromne emocje i kontrowersje. Warto znać jednak całą wypowiedź prymasa, który w tej samej rozmowie podkreśla, „że nie chodzi o zwyczajne otwarcie granic bez żadnej kontroli, ale mądrą, systemową pomoc, którą możemy i powinniśmy dać, i która nie będzie dla nas żadnym zagrożeniem”. Bez tego kontekstu ktoś mógłby nazwać wypowiedź abp. Polaka nieodpowiedzialną.
Mimo wszystko na takie zarzuty nie trzeba było jednak długo czekać. Redaktor naczelny „Super Expressu” zarzuca prymasowi chęć… zniszczenia polskiego Kościoła. – Prymas chce pustych kościołów, I będzie je miał… Czyj to ma być Kościół? Samobójców??? – pisze Sławomir Jastrzębowski. Takich komentarzy jest jednak znacznie więcej. Niewielu zadało sobie trud odczytania tej wypowiedzi prymasa w kontekście całej rozmowy z Błażejem Strzelczykiem.
Tymczasem prymas, świadom reakcji opinii publicznej, broni swojej wypowiedzi. – Nie przejmuję się tym hejtem – powiedział. – Pan Bóg dał mi łaskę spokoju. Jedno, co mnie niepokoi, to reakcja moich księży, bo może pomyślą, że wolę karać niż rozmawiać – zaznaczył abp Polak. Na spotkaniu w Poznaniu wyjaśniał, że słowa o suspensie nie oznaczają ciągot autorytarnych, a raczej wolę przestrzegania kanonicznych procedur, które mają przecież doprowadzić do sprowadzenia zbłąkanych na właściwą drogę. – Wierzcie mi, biskup nie suspenduje księży ot tak – powiedział, pstrykając palcami.
Martwi mnie to, że w sprawie uchodźców wszyscy chcą wiedzieć lepiej od prymasa Polski, przewodniczącego KEP, czy nawet samego papieża Franciszka. Ostatecznie wychodzi na to, że część katolików jest w stanie nawet zawiesić gdzieś w próżni przesłanie Ewangelii, byle tylko bronić swojej niechęci wobec innych. Tak się nie da. Nauczanie Kościoła wobec migrantów i uchodźców jest od wielu lat niezmienne nie dlatego, że tak nakazuje „lewacka ideologia”, ale dlatego, że tak wynika z Pisma Świętego. Zgadza się. Jest ono wymagające. Ale żaden świadomy swojej wiary katolik nie oczekiwał chyba prostej drogi na skróty.
Aleksander Barszczewski
W poprzednim wydaniu „Tygodnika Powszechnego” mogliśmy przeczytać wywiad Błażeja Strzelczyka z prymasem Wojciechem Polakiem, który ze względu na kontrowersyjne pytania i odpowiedzi wzbudził niemałą wrzawę w Internecie. Wielu moich znajomych rzucało najgorsze kalumnie na prymasa ze względu na słowa o suspendowaniu księży, którzy będą uczestniczyli w manifestacjach antyuchodźczych, inni z kolei krytykowali „Tygodnik” za okładkę, która w nikłym stopniu oddawała sens artykułu i niepotrzebnie prowokowała.
Po przeczytaniu rozmowy powstał we mnie głównie niesmak. Redaktor Strzelczyk miał bowiem własną wizję odpowiedzi, których powinien udzielić ks. prymas i starał się je tylko włożyć w jego usta. Wybrzmiało to w dwóch kwestiach.
Pierwsza to oczywiście zaangażowanie Kościoła w politykę i próba wymuszenia na abp. Polaku krytyki obecnie rządzącej władzy. Kilka tygodni temu w Dwóch Nawach poruszaliśmy temat zaangażowania katolików i hierarchii kościelnej w politykę. Tym bardziej cieszy, że widać było wyraźnie, jak ksiądz prymas pomimo dużego nacisku dystansuje się od bieżącej polityki i nie chce opowiadać się po żadnej stronie sporu politycznego. Mówi:
Pan by chciał chyba mówić o polityce, a ja muszę przyznać, że dobrze się czuję niezależnie od tego, kto jest u władzy, ponieważ uważam, że są bardziej fundamentalne racje, nad którymi trzeba pracować i na których opiera się ludzkie życie.
Jeszcze większy spór wywołały słowa księdza prymasa o suspensie księży, którzy pojawiać się będą na antyuchodźczych manifestacjach. Wielu krytyków księdza prymasa niedokładnie przeczytało jego słowa. Abp Polak wyraźnie podkreśla, że dla niego każde odejście od pracy właściwej osobom duchownym, czyli od (jak wyraził się red. Strzelczyk) formowania sumień, kończyć się będzie karą. Nie zabrania więc księżom posiadania własnych poglądów, jak wielu sugeruje, ale raczej pokazuje drogę, jaką duchowni powinni podążać i wyrzeczenia, których powinni się podjąć.
Choć dla mnie jest to często trudne, apeluję o odczytywanie słów kościelnych hierarchów życzliwie. Starajmy się najpierw zrozumieć, co chcą powiedzieć, zanim otworzymy buzię, by bezmyślnie plunąć na nich jadem.
Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „#Dwie Nawy”!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |