Dwudziestolecie międzywojenne Stefana Wyszyńskiego
Wiele już napisano o dzieciństwie i młodości Stefana Wyszyńskiego. Ostatnie lata zaborów oraz dwudziestolecie międzywojenne to czas, w którym ukształtowała się jego osobowość ludzka i kapłańska, położone zostały fundamenty duchowości, myślenia o Bogu i człowieku. Niekiedy próbowano ten wyjątkowy okres życia przyszłego prymasa skwitować pomówieniami o nacjonalizm i antysemityzm.
Dzięki badaniom choćby Ewy K. Czaczkowskiej wiemy, że są to najzwyklejsze pomówienia i manipulacje, niestety łatwo powielane w przestrzeni internetowej. Wspomniana badaczka wykazała, że manipulacje są dwojakiego rodzaju: „bezpodstawnie wskazuje się ks. Wyszyńskiego jako autora” kontrowersyjnych zdań zaczerpniętych z „Ateneum Kapłańskiego”, którego redaktorem naczelnym był w latach 1931-1939. Po drugie „cytaty zostały wyrwane z szerszych kontekstów”, a ich prawdziwy „wydźwięk jest odmienny od sugerowanego”. Nie jest to już więc kwestia dyskusji nad możliwymi interpretacjami domniemanych słów Stefana Wyszyńskiego, ale świadectwo celowego zakłamywania historii, by stworzyć jego nieprawdziwy wizerunek.
Tymczasem warto zwrócić uwagę na te momenty pierwszych dekad XX w., które na zawsze wpisały się w prawdziwą opowieść o Prymasie Tysiąclecia, stanowiąc jednocześnie ważny wkład w duchowość Polski i Polaków, a także w duchowość Kościoła powszechnego. Maryjność już od wieków była cechą wyróżniającą polską pobożność. Wykaz maryjnych miejsc świętych na ziemiach Rzeczypospolitej ok. 1772 r. liczy 1314 wpisów! Stąd modlitwa rodziny Wyszyńskich w początkach XX w. przed dwoma obrazami – Matki Bożej Ostrobramskiej i Jasnogórskiej – może stanowić znaczący symbol. Śmierć pani Julianny, mamy Stefana, gdy ten miał zaledwie 9 lat, zrodziła w dziecku naturalną tęsknotę, którą coraz bardziej wypełniała właśnie Maryja. Młody kapłan wypowie to w czasie mszy św. prymicyjnej na Jasnej Górze w 1924 r., myśląc o Maryi jako o matce, która nie umiera. Nie sposób nie dostrzec tu analogii z doświadczeniem Karola Wojtyły, który także w wieku dziewięciu lat stracił mamę, Emilię. W czasie rodzinnej pielgrzymki do Kalwarii Zebrzydowskiej dzień po śmierci mamy przyszły papież usłyszał od ojca zaproszenie do nawiązania szczególnej relacji z Maryją jako Matką.
>>> Abp Henryk Muszyński: katolicyzm partyjny, jesteśmy podzieleni [ROZMOWA cz. 2]
Pobożność maryjna kilku wybitnych polskich świętych, kształtująca się i rozwijająca w pierwszych dekadach XX w., jest czymś niezwykłym. Jej wymiar uniwersalny ukazuje choćby uwzględnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego wśród 10 chrześcijańskich męczenników różnych wyznań na zachodniej fasadzie opactwa Westminster w Londynie. Razem z o. Kolbe o chrześcijańskim świadectwie w wieku totalitaryzmów przypominają tam: Manche Masemola z Południowej Afryki, Janani Luwum z Ugandy, Wielka Księżna Elżbieta z Rosji, Marcin Luther King Jr z USA, Oscar Romero z Salwadoru, Dietrich Bonhoeffer z Niemiec, Esther John z Pakistanu, Lucian Tapiedi z Papui Nowej Gwinei, Wang Zhiming z Chin. Doświadczenie maryjne św. Maksymiliana Marii Kolbego, maryjność św. Jana Pawła II, maryjność Stefana Wyszyńskiego – wszystkie te duchowości wyrastały z podobnych korzeni i przełożyły się na ich konkretne życiowe wybory.
>>> Mem z prymasem, czyli czy warto umieszczać Wyszyńskiego w kanonie lektur?
W przypadku Stefana Wyszyńskiego dwudziestolecie międzywojenne to także inne fundamentalne doświadczenia duchowe i intelektualne – środowisko Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, towarzyszenie duchowe ks. Władysława Korniłowicza, bliska znajomość z matką Różą Czacką, rozwijanie pasji dla katolickiej nauki społecznej oraz jej wcielanie w życie na różne sposoby. Maryjność była łącznikiem bliskości duchowej przyszłego prymasa oraz założycielki dzieła dla niewidomych w Laskach. Jak pisali biskupi polscy w liście pasterskim przed beatyfikacją: „Każde z nich tę swoją drogę do świętości zawierzyło Matce Najświętszej i chcieli służyć Bogu i człowiekowi tak, jak Maryja. Matka Elżbieta złożyła swój akt ofiarowania Matce Bożej 8 grudnia 1921 r., mówiąc: 'Obieram Cię dzisiaj za moją Matkę, Opiekunkę…”. Zaś ksiądz Prymas, uwięziony w Stoczku Warmińskim, 8 grudnia 1953 r. mówił: 'Tobie poświęcam ciało i duszę moją (…) wszystko, czym jestem i co posiadam’”.
Maryjność obojga oznaczała konkretne zaangażowanie na rzecz drugiego człowieka. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi założone przez Różę Czacką oraz wszystkie kolejne jej dzieła były praktycznym sposobem życia Ewangelią pośród cierpiących i doświadczanych niemocą. Dla Stefana Wyszyńskiego już od pierwszych lat kapłaństwa stało się jasne, że w centrum rzeczywistości świata stoi człowiek. Interesował się zagadnieniem wychowania, edukacji, pracy, będącej drogą do uświęcenia, a nie tylko bogacenia się, często kosztem wyzysku innych. W tym kontekście był wrażliwy na wszelkie przejawy instrumentalnego traktowania ludzi i poniżania ich godności.
W zestawieniu z tym, nawet tak bardzo pobieżnym przeglądem doświadczeń i inspiracji, wyniesionych przez Stefana Wyszyńskiego z lat młodości i wczesnej dorosłości dwudziestolecia międzywojennego, dość sztuczne wydaje się doszukiwanie się w jego biografii z tamtego okresu śladów wspomnianego na początku nacjonalizmu czy antysemityzmu. Jak pisał jeden z publicystów na łamach „Gościa Niedzielnego”: „Formacja, jaką przeszedł ks. Wyszyński, z gruntu wykluczała antysemityzm. Uważał się on za syna duchowego ks. Władysława Korniłowicza, współtwórcy środowiska Lasek, w którego kręgu zawsze były osoby pochodzenia żydowskiego”. Niestosowność podobnych zarzutów potwierdzają inni publicyści, nawet skłonni na każdym kroku „odbrązawiać” zbyt pomnikową ich zdaniem postać Prymasa Tysiąclecia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |