fot. Patryk Vega / YouTube

Dziecko na sprzedaż, na organy albo do domu publicznego. Patryk Vega: to dzieło szatana

Dziecko na sprzedaż. Na organy albo do pedofilskiej mafii. O tym bestialskim i tragicznym procederze opowiada najnowszy film Patryka Vegi „Oczy diabła”. Dzieci, którymi się (sic!) handluje trafiają do domów publicznych i w celu „rozłożenia je na części”, żeby sprzedać ich organy wewnętrzne. Patryk Vega podkreśla, że swoim filmem chce obudzić sumienia polityków, nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w Unii Europejskiej. Bez skoordynowanej akcji nie da się tego procederu wyplenić – podkreśla reżyser. Wobec jego dokumentu powstało jednak wiele wątpliwości.  

Vega dowiedział się o ciężarnej kobiecie, która wkrótce po urodzeniu chce „rozwiązać problem”, czyli dziecko. Chce je sprzedać. Vega nadaje dziecku imię Marcelina i postanawia ją ocalić. Wywozi matkę do innego miasta, a jednocześnie przepytuje ludzi, którzy ją osaczyli, chce zgłębić zasady rządzące ich „branżą”. Poznajemy też samego handlarza dziećmi. Choć słowo poznajemy trzeba wziąć w cudzysłów, bo to człowiek przedstawiony anonimowo. Reżyser w rozmowie z Onetem po raz pierwszy odniósł się do kontrowersji wokół produkcji, oskarżeń o brak wiarygodności oraz pytań o podjęte działania prawne wobec przestępców. Niedawno rozmawiał też z tygodnikiem „Idziemy”. 

>>> Handel ludźmi – najbardziej rozpowszechnione niewolnictwo XX w

fot. unsplash

Wątpliwości co do wiarygodności treści filmu nie niwelują jednak (ani trochę) faktów, które są powszechnie znane. Przytoczmy tylko jedne z nich. Według stałego przedstawiciela Stolicy Apostolskiej przy OBWE na świecie jest ponad 40 mln ofiar handlu ludźmi, w tym 10 mln to dzieci. Raport sporządzony w ubiegłym roku w Unii Europejskiej szacuje liczbę ofiar handlu ludźmi na ponad 26 tysięcy, z czego 46% było wykorzystywanych seksualnie, 22% było przymuszanych do różnego rodzaju prac. Spora część tych statystyk dotyczy dzieci. Problem – w różnym stopniu – dotyka wszystkich krajów UE. Do Polski trafiają ofiary z Ukrainy, Bułgarii, Rumunii, państw azjatyckich. Ze względu na położenie geograficzne nasz kraj jest także państwem tranzytowym w transporcie ofiar na zachód Europy.  

Wycena dziecka  

Reżyser rozmawia przed kamerą z ciężarną kobietą, z handlarzem dziećmi i z pośredniczką działającą między nimi. Kobieta, której twarz i głos też zostały zniekształcone, opowiada, że nie ma dla niej znaczenia, czy sprzedane przez nią dziecko skończy w sekcie, w rękach pedofilów, czy zostanie sprzedane na narządy. W filmie poznajemy też cennik; ile kosztuje dziecko sprzedane w ręce pedofilów, a ile kosztują konkretne narządy (sprzedawane później rodzinom, które w obliczu tragedii swoich dzieci pilnie poszukują organów do przeszczepu). Opis traktowania tych dzieci jest bardzo drastyczny, dlatego nie cytujemy go wprost. Dość wspomnieć, że sprzedawane dzieci są później narkotyzowane, by były posłuszne i uległe swoim oprawcom. To niestety szybko prowadzi do poważnych skutków zdrowotnych, a wręcz do śmierci. A nawet jeśli dziecko miałoby szansę wrócić do normalnego świata, to już jest tak zniszczone (także psychicznie), że bez kompleksowej pomocy i przede wszystkim miłości taka próba może okazać się niemożliwa do zrealizowania. Żaden z rozmówców Vegi nie ma raczej wyrzutów sumienia, choć reżyser stara się czasem skłonić ich do jakichś moralnych odruchów.

>>> Franciszek: handel ludźmi zbrodnią przeciwko ludzkości

fot. Unsplash

Spowiedź handlarza  

Dużą, jeśli nie największą, część filmu zajmuje rozmowa z handlarzem dziećmi. Można przypuszczać, że tacy ludzie powinni trzymać język za zębami, że nie szukają rozgłosu a od mediów trzymają się z daleka. Tu jest inaczej. Handlarz początkowo zgadza się tylko na skrywające jego tożsamość połączenie internetowe, ale później spotyka się z Vegą i opowiada ze szczegółami o procederze, którego jest częścią. Dlaczego chciał to zrobić? Udało mi się to jedynie przez wianuszek osób przekazujących zaufanie na kolejną osobę. Mam znajomego ze środowiska przestępczego, z którym się znam od lat, on ma swojego bliskiego przyjaciela, a ten przyjaciel miał wspólniczkę, która w oparciu o relacje rodzinne skontaktowała mnie z tym handlarzem… To ciąg ludzi, którzy mieli ze sobą zażyłe relacje. Ci ludzie gwarantowali sobie kolejno, że w czasie takiej rozmowy nagle nie przyjedzie policja – odpowiada Vega w rozmowie z Onetem. Domy publiczne mają działać w Niemczech, Holandii, Belgii, ale także w Polsce, w Trójmieście.   

Handel dziećmi to najmroczniejsza, najszybciej rozwijająca się dziedzina przestępczości: mówi się o 1,5 mln dzieci, które są sprzedawane każdego roku. (Patryk Vega dla „Idziemy”)

Rozmowa z handlarzem dziećmi, fot. YouTube/Patryk Vega

Nam, widzom, pozostaje tylko wierzyć reżyserowi, bo oprócz jego słów i słów „bohatera” obrazu nie mamy innych dowodów. Klasyczny i pełnoprawny dokument to jednak nie tylko rozmowa, ale także dotarcie do miejsc, do ludzi, bycie świadkiem wydarzeń. Ile razy przecież, widząc efekty pracy dziennikarzy śledczych, widzimy zapisy rozmów z ukrytego dyktafonu, obrazy z ukrytej kamery. Niekiedy są to tak zwane materiały wcieleniowe, kiedy to reporter chce wejść w dane środowisko (przestępcze, mafijne czy zawodowe) i staje się „jednym z nich”. Tu niczego takiego nie ma. Vega rozmawia przed kamerą z osobami, których wiarygodności nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Reżyser zaznacza, że „nie trzeba być tytanem intelektu, żeby ocenić, jak one są prawdziwe na poziomie detali”. Dalej dodaje „Oczy diabła” to dokument, który opowiada o konkretnym dziecku, które zostało uratowane. To jest kwestia bezdyskusyjna. To dziecko zostało ocalone i istnieje. Ale rozumiem też ludzi, którzy mają poczucie, że „Oczy diabła” to zbyt okropny świat i to negują, bo nie chcą przyjąć do wiadomości, że taki świat funkcjonuje blisko nich. Mówimy o procederze, który ma miejsce w naszej Europie, i to w skali masowej. Człowiek, z którym rozmawiałem, był odpowiedzialny za pozyskiwanie dzieci od około 500 kobiet. To masowa zbrodnia. W Polsce jest przepis, że przy adopcji ze wskazaniem działa prokurator, by uniknąć procederu handlu. A przecież najprostszy chwyt to wpisanie handlarza-cudzoziemca jako ojca. Dziecko wyjeżdża z handlarzem i nikt go nie szuka – podkreśla reżyser. 

>>> Maraton modlitewny przeciwko handlowi ludźmi

Patryk Vega, fot. Instagram

Międzynarodowa odpowiedź?  

Na pytanie, czy zgłosił sprawę policji odpowiada: „Handel dziećmi jest procederem, który dokonuje się w skali Europy i potrzeba działania międzynarodowego zespołu służb, by uderzyć w ten proceder. Gdybym przekazał tę sprawę policji, nie miałbym gwarancji, że dziecko zostanie uratowane. Poza tym nie chodzi w tej sytuacji o to, żeby zgładzić jednego potwora, w miejsce którego natychmiast wejdzie 10 innych”. Reżyser na początku filmu zwraca się bezpośrednio do szefowej Komisji Europejskiej. „Zwracam się do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej” mówi Patryk Vega po angielsku, patrząc prosto w oko kamery. – Uratowałem dziecko, które miało być sprzedane do burdelu, a potem na narządy – kontynuuje. Już po premierze filmu skontaktował się z zastępcą dyrektora generalnego ds. bezpieczeństwa DG HOME Komisji Europejskiej. Jak podkreśla, Komisja potraktowała poważnie te informacje. W rozmowie z Onetem mówił: „Czy mi się uda uderzyć w proceder handlu dziećmi w Europie? Nie wiem, ale jako człowiek i jako katolik mam pewność, że jest coś takiego jak grzech zaniechania”. Dodaje też, że szczegóły uratowania dziecka czy identyfikacja ludzi zaangażowanych w międzynarodowy handel dziećmi to zakres wiedzy, którą przekazał służbom Komisji Europejskiej.

fot. Patryk Vega/ YouTube

Reżyser jest przekonany, że za krzywdą wobec dzieci stoi diabeł. Handlarz sam opowiada o pentagramach, które znajdują się w mieszkaniach, w których dochodzi do bestialskiego wykorzystywania dzieci. Proceder najlepiej właśnie opisuje słowo „handel”, bo dochodzi w tym przypadku do sprzedaży, a nie do porwania. Sprzedaż to dla przestępców łatwiejszy sposób na zatuszowanie swoich śladów. Biologiczna matka godzi się (osobne pytanie, z jakich powodów) na zrzeczenie się praw do swojego dziecka, wchodzi w ten proceder. Przy porwaniu dziecka takiej współpracy by nie było.  

Przy stole musi usiąść sztab ludzi, którzy mają możliwość działania w skali Europy. Ale to nie może być wyłącznie Europol, ale także ludzie od ewidencjonowania zgonów, pogrzebów, czy utylizacji odpadów medycznych. Wówczas będziemy w stanie wypracować system, żeby chronić dzieci. (Patryk Vega dla Onet Kultura)  

Na premierę czeka film fabularny o podobnej tematyce z Julią Wieniawą i Piotrem Adamczykiem. Pojawia się sugestia, że „Oczy diabła” mogą być elementem jego promocji. Myślę o tej produkcji jak o międzynarodowym projekcie. Artyści z różnych krajów zjednoczą się w proteście będącym krzykiem przeciwko handlowi dziećmi, który jest porażającym procederem. Mam nadzieję, że film zagości ze swoim przesłaniem na zagranicznych festiwalach. Dla mnie będzie miał on charakter misyjny i ewangelizacyjny. Mam poczucie, że chcę go zrobić jako człowiek, a nie producent czy biznesmen – tak film „Small world” zapowiada Vega. Przypomnijmy, że papież Franciszek ustanowił Międzynarodowy Dzień Modlitwy i Refleksji na temat Walki z Handlem Ludźmi. Obchodzony jest 8 lutego, we wspomnienie św. Józefiny Bakhity, która jako dziewięciolatka została porwana przez arabskich handlarzy. 

>>> Patryk Vega o swoim nawróceniu: poczułem, jak jakaś siła przestawia mi kręgi

fot. unsplash

Misja Vegi  

„Oczy diabła” zaczynają się cytatem z Ewangelii według św. Mateusza: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza”. Ta religijna i retoryczna strona filmu budzi jednak poważne zastrzeżenia krytyków filmowych. „Co chwila pojawiają się przerywniki, gdzie twarz Vegi wypełnia cały kadr i niemal jak Kaszpirowski recytuje on podniosłe kwestie. (…) To nie do pomyślenia w bezstronnej dokumentalistyce, żeby wykorzystywać ją do budowania własnego, podszytego religijną misją wizerunku” – napisał Odys Korczyński na portalu film.org.pl. Reżyser odpowiada na te zarzuty tak: „Jestem katolikiem, więc trudno, żebym robił rzeczy, które nie uosabiają tegoo, jakim człowiekiem jestem. Postrzegam ten film w wymiarze walki duchowej. Jedyne, czego boję się w życiu to oddalenie się od Pana Boga. Mam poczucie synchronizacji z boskim planem i doszedłem do szczególnego momentu, co zajęło mi wiele lat. Mówiąc kolokwialnie, oddałem kierownicę samochodu, którym jadę, Panu Bogu – mówi w rozmowie z Onetem.  

Po takich słowach można więc mieć nadzieję, że reżyser w pracy nad tym materiałem nie posunął się do manipulacji czy wprost do kłamstw, bo to mogłoby zniszczyć nawet najbardziej szczytną ideę i najlepsze intencje. Film jest dostępny na YouTubie już ponad miesiąc i ma niemal 6 milionów wyświetleń. To wielka odpowiedzialność autora tego materiału. Miejmy nadzieję, że był jej świadomy. Może film faktycznie okaże się katalizatorem dla działań służb, których praca mogłaby uratować nie jedno dziecko, ale tysiące, jeśli nie setki tysięcy.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze