
Obrazek poglądowy/fot. PAP/EPA/ABEDIN TAHERKENAREH
Dziennikarka z Iranu: ludzie są zbyt przerażeni, by wyjść na ulice
Wszyscy w Iranie stawiają sobie pytanie, czy Islamska Republika przetrwa, a nie czy zachowa swój program atomowy – powiedziała PAP Samira Gharaei, dziennikarka stacji Iran International. Jak oceniła, w kraju panuje zbyt wielki strach, by ludzie mogli protestować, a Irańczycy są podzieleni w sprawie reakcji na izraelski atak.
Izraelskie naloty na Iran, dokonywane bez większego oporu, obnażyły bezradność i słabość reżimu Islamskiej Republiki Iranu. Izrael uderzył zarówno w symboliczne, jak i realne podstawy władzy, najważniejszych dowódców wojskowych. Czy wystarczy to, by – jak wezwał izraelski premier – trwający od 1979 r. reżim upadł?
Irańczycy zadają sobie pytanie o przetrwanie systemu
Jak mówi PAP Samira Gharaei, korespondentka niezależnej od irańskich władz stacji Iran International, jest to pytanie, które zadaje sobie wielu Irańczyków. Jak stwierdziła, choć trudno jest wiedzieć, jakie są nastroje całego społeczeństwa – komunikacja z ludźmi w Iranie jest trudna, nie ma dostępu do wiarygodnych sondaży, a media są całkowicie kontrolowane przez państwo i podlegają surowej cenzurze – to w rozmowach i debatach Irańczyków dominuje właśnie pytanie o przetrwanie obecnych władz.
„Nikt już nie mówi o obiektach nuklearnych ani wzbogacaniu uranu, ludzie czują się całkowicie odcięci od tego programu, bo nie przyniósł im nic poza miażdżącymi sankcjami i izolacją. Główna debata dotyczy (ajatollaha Alego) Chameneiego – czy przetrwa, czy nie? Każdej nocy rozprzestrzeniają się nowe plotki i fejki na temat jego stanu zdrowia, miejsca pobytu, a nawet jego śmierci” – mówi dziennikarka.
>>> Putin: Rosjanie i Ukraińcy to ten sam lud, w tym sensie cała Ukraina jest nasza

Strach paraliżuje protesty
Jak jednak dodaje, trudno się spodziewać, by w czasie bombardowania kraju Irańczycy powstali i wyszli na ulice przeciwko władzom.
„Całe środowisko jest zdefiniowane przez strach, niepewność i przetrwanie. Dodatkowo Donald Trump publicznie wezwał ludzi do ewakuacji Teheranu. W rezultacie stolica – tradycyjnie serce irańskich ruchów politycznych – jest teraz niepokojąco pusta” – mówi Gharaei. Jak dodała, choć wielu spodziewało się po zamachach Hamasu na Izrael, że do wojny może dojść, wśród Irańczyków panuje szok i skrajne emocje.
Między nadzieją a bólem
„Niektórzy mają nadzieję, że zakończy się to zmianą reżimu. Mówią, że są gotowi znieść ból w tej chwili w zamian za nadzieję na pokojową przyszłość. Ponieważ dopóki istnieje Republika Islamska, prawdziwy pokój – wewnątrz Iranu lub ze światem zewnętrznym – pozostaje niemożliwy” – opowiada. Jak zauważa, mimo że Irańczycy rozróżniają pojęcia Iranu od „Islamskiej Republiki”, a część uznaje reżim ajatollahów za władze okupacyjne, to nawet wśród części przeciwników władz panuje oburzenie na to, że kraj został zaatakowany.
„Niektórzy twierdzą, że zagraniczna interwencja, niezależnie od intencji, jest naruszeniem suwerenności Iranu. Inni wskazują na momenty w historii – takie jak rola Ameryki w wyzwoleniu Francji podczas II wojny światowej – aby uzasadnić pomoc z zewnątrz” – mówi rozmówczyni PAP. Zaznacza, że w niektórych kręgach opozycyjnych panuje przeświadczenie, że sam cywilny opór obywatelski nigdy nie będzie w stanie obalić reżimu tak brutalnego, jak Islamska Republika.
Reżim sięga po represje i zastraszanie
Jak stwierdziła, zaufanie do władz zostało „zdruzgotane”, ale reżim zaostrzył wewnętrzne represje, dokonuje arbitralnych aresztowań i zatrzymań pojazdów i stara się spotęgować atmosferę strachu. Ciągle słyszę od ludzi to bolesne zdanie: „Jeśli skończy się to tym, że reżim nadal będzie u władzy, wtedy dokona najkrwawszej zemsty, jaką można sobie wyobrazić” – relacjonuje. Zaznaczyła, że wśród Irańczyków nadal żywe jest w pamięci brutalne stłumienie potężnych protestów pod hasłem „kobieta, życie, wolność” w 2022 r. Ona sama żywi jednak nadzieję, że w miarę jak Izrael będzie uderzał w kolejne podpory reżimu, strach przed władzami osłabnie, co ostatecznie doprowadzi do załamania się systemu.
Kryzys codzienności: brak gotówki, prądu i internetu
Gharaei podkreśla, że obecnie sytuacja wewnątrz kraju jest skrajnie trudna – wielu ludzi nie jest w stanie wypłacić pieniędzy z banków, pogarszają się niedobory paliwa, dochodzi do przerw w dostawach prądu, a internet został niemal całkowicie odcięty. Dodaje jednak, że mimo to z rozmów z Irańczykami wynika, że nie ma niedoborów żywności, a ludzie radzą sobie „lepiej, niż oczekiwano”.
„Prywatnie nie mogę znieść tego, że nie mogę rozmawiać z moją rodziną każdego dnia. Zawodowo znacznie utrudniło to naszą pracę. Kiedyś polegaliśmy głównie na filmach i doniesieniach przesyłanych nam przez obywateli” – mówi reporterka. „Teraz staramy się jak najlepiej utrzymywać kontakt z kilkoma tysiącami osób, które nadal mają dostęp do Starlinka, ale ogólnie rzecz biorąc, ta przerwa jest celowym i okrutnym działaniem Islamskiej Republiki – mającym na celu uciszenie ludzi i utrudnienie działania niezależnego dziennikarstwa” – dodaje.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |