fot. PAP/EPA/VYACHESLAV PROKOFYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL MANDATORY CREDIT

Ekspert: nowa doktryna jądrowa Rosji ściśle związana z wojną na Ukrainie

Ogłoszenie przez Rosję nowej doktryny jądrowej i obniżenie progu możliwości zastosowania broni atomowej jest ściśle związane z wojną na Ukrainie oraz obliczone na wzbudzenie obaw i strachu na Zachodzie – mówi w rozmowie z PAP analityk ds. wojskowości Mariusz Cielma.

„Rosja od początku wojny używa gróźb nuklearnych, a w obliczu przyznania Ukrainie zgody na używanie rakiet ATACMS w głębi (…) terytorium (Rosji) reaguje zaostrzeniem tych gróźb” – podkreśla redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”. „Państwo jądrowe zwykle trzyma swój arsenał na sytuacje najbardziej kryzysowe, czyli takie, w których istnieje zagrożenie dla bytu danego państwa. Najczęściej taka broń jądrowa ma być odpowiedzią na ewentualne użycie uzbrojenia nuklearnego przez drugą stronę” – przypomina. W jego opinii „doktrynę, którą Rosja właśnie ogłosiła, należy odczytywać jako element zastraszania w związku z wojną na Ukrainie”.

„Sygnały odsyłające do wojny z Ukrainą są ewidentne. Zapis (doktryny) mówiący o tym, że jeśli Rosję zaatakuje państwo niejądrowe przy wsparciu takiego (państwa), które posiada broń jądrową, to będzie to uważane za wspólny atak, jest skierowany do sojuszników Kijowa. Wpisuje się też w rosyjską narrację od początku agresji, że wojnę toczy nie tyle z Ukrainą, co z NATO. Wymienianie przez rosyjskie media rakiet balistycznych ma z kolei być takim 'ostrzeżeniem’ przed zgodą na stosowanie rakiet ATACMS w głębi Rosji” – mówi Cielma.

Podpisana przez Władimira Putina nowelizacja doktryny nuklearnej przewiduje m.in., że ewentualna agresja na Rosję i jej sojuszników ze strony państwa niejądrowego, ale wspieranego przez państwo jądrowe, będzie traktowana jako ich wspólny atak. Ponadto podstawą użycia przez Moskwę broni jądrowej może być „krytyczne zagrożenie” dla suwerenności i integralności terytorialnej Białorusi i Rosji.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, ogłaszając we wtorek podpisanie nowej doktryny przez Władimira Putina, zaznaczył, że „jednym z warunków zastosowania broni jądrowej jest wystrzelenie rakiet balistycznych przeciwko Rosji”. Taki zapis był już we wcześniejszej wersji doktryny, a obecna mówi o „wiarygodnej informacji na temat zmasowanego ataku powietrznego” przeciwko Rosji.

„To jest straszenie na trzech poziomach. Pierwszy to ogólne przypomnienie, że Rosja ma broń jądrową i ma możliwość jej użycia, szczególnie w sytuacji, gdy konwencjonalne komponenty rosyjskich sił zbrojnych już nie wzbudzają na Zachodzie takiego strachu. Drugi to wpisanie tej groźby nuklearnej w obecną wojnę z Ukrainą, sygnał dla jej sojuszników. Trzeci to nawiązanie do rakiet ATACMS” – mówi Cielma w rozmowie z PAP.

fot. PAP/EPA/MARIA SENOVILLA

„Pamiętajmy, że jest to operacja sygnalizowania, która ma wzbudzić obawy i strach na Zachodzie. Oczywiście teraz każdy ekspert będzie dokładnie analizował każde słowo zawarte w doktrynie. Ja jestem przekonany, że jeśli Rosja będzie chciała użyć broni jądrowej, to same zapisy w doktrynie nie będą miały aż takiego znaczenia” – dodaje Cielma.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze