fot. unsplash/ thomas-park

Ekspertka: dziecku korzystającemu z internetu powinien towarzyszyć rodzic

Często nie wiemy, co nasze dzieci oglądają w sieci, bo żyją w innej niż nasza bańce algorytmów – powiedziała PAP Marta Wojtas z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Zdaniem ekspertki warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z internetu – nie kontrolować, ale interesować się nim.

Marta Wojtas, koordynatorka prowadzonej przez FDDS Poradni Dziecko w Sieci, podkreśliła w rozmowie z PAP, że nawet dziecko, które umie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie przekracza różnych granic i chroni swoje profile, może znaleźć się w sytuacji zagrożenia.

„Rodzice często nie mają kontroli nad tym, co się dzieje w internecie. Często też nie wiedzą, co oglądają ich dzieci, bo żyją w innej bańce algorytmów, albo po prostu się tym nie interesują” – powiedziała PAP psycholożka.

Jej zdaniem warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z sieci. „Nie kontrolować, ale interesować się nim. Pytać, po jakie treści sięga i szukać informacji na temat osób, o których wspomina. Pozornie zwykłe tematy poruszane w filmikach mogą +skręcać+ w niebezpieczną stronę” – wyjaśniła Wojtas.

Rodzicom młodszych dzieci psycholożka zaleciła sprawdzanie, co robią w sieci, i przeglądanie ich konwersacji. „Dzięki temu można zareagować, gdy znajdą się one w trudnej sytuacji, z którą nie będą mogły poradzić sobie samodzielnie. Także wtedy, kiedy nie rozpoznają zagrożenia” – stwierdziła.

Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci i nastolatków poniżej 12. roku życia, kiedy nie jest jeszcze wykształcone myślenie abstrakcyjne. Między innymi dlatego w regulaminach wielu platform społecznościowych i komunikatorów znajduje się zastrzeżenie o minimalnym wieku użytkowników: przynajmniej 13 lat muszą mieć osoby, które chcą się zarejestrować na Facebooku, Instagramie, WhatsAppie czy TikToku.

Granica wieku nie jest jednak w żaden sposób weryfikowana. A według Arkadiusza Michałowskiego z dyżurnet.pl, zespołu ekspertów NASK, jeśli rejestrując się na TikToku, wskażemy, że jesteśmy w wieku nastoletnim, to już po około czterech minutach algorytmy platformy podsuną nam tzw. patotreści.

„Zażywanie substancji psychoaktywnych, przemoc, namawianie do zachowań niebezpiecznych czy używanie gadżetów erotycznych są opakowane w żarty i bycie trendy. Młody człowiek myśli, że skoro mu się to wyświetla, to może oglądać. I ogląda, z ciekawością” – wypunktowała ekspertka FDDS.

Podkreśliła przy tym, że kontakt ze szkodliwymi treściami może powodować wiele nieprzyjemnych emocji, które przy braku wsparcia osoby dorosłej nie zostaną zrozumiane właściwie. Prawdopodobnymi skutkami są też: objawiające się trudnymi zachowaniami pobudzenie układu nerwowego, modelowanie niewłaściwych zachowań oraz tzw. odwrażliwienie i normalizacja pewnych zjawisk. To, co przy pierwszym kontakcie szokuje – jak picie alkoholu czy stosowanie przemocy – z czasem zaczyna być postrzegane jako coś zwyczajnego i nie wywołuje już żadnych emocji.

Na potencjał modelowania przekłada się monetyzowanie treści w internecie, m.in. poprzez wyświetlanie reklam, ale też tak zwane „donejty”, które można wpłacać za pomocą specjalnych platform i SMS-ów premium. „I to jest ogromna zachęta dla dzieciaków, które oglądają, wzorują się i myślą, że to fajny sposób na zarabianie pieniędzy” – zaznaczyła Wojtas.

Dodała, że do FDDS zgłaszali się rodzice dzieci, które na patoinfluencerów wpłacały pieniądze otrzymane m.in. przy okazji uroczystości komunijnych.

Zapytana o to, jak zachować się, kiedy odkryjemy, że nasza córka lub syn mieli kontakt z patotreściami, psycholożka zaleciła spokój i unikanie oceniania dziecka. „Warto stworzyć przestrzeń do rozmowy o tym, że czasem w internecie pojawiają się treści, z którymi trochę nie wiadomo, co zrobić, a które mogą np. wywołać poczucie dyskomfortu. I przyjrzeć się temu, o co chodziło, co tak naprawdę widziało dziecko” – poradziła Wojtas.

>>> CBOS: hejt wśród najczęstszych nieodpowiednich zachowań w internecie

fot. unsplash / Emily Wade

„Jeśli są to treści, np. niezgodne z prawem lub z regulaminem danego portalu, bardzo ważne jest, żeby rodzic podkreślił to w rozmowie z dzieckiem i w jego towarzystwie spróbował takie treści zgłosić. Dzięki temu da mu też pewne poczucie sprawstwa i siły” – wyjaśniła psycholożka. „Nawet jeśli czasem reakcja portalu nie jest widoczna od razu, samo zgłoszenie jest dla niego sygnałem, że dzieje się coś niedobrego. I tak naprawdę to zgłoszenie bardzo pomaga globalnie” – dodała.

W przypadku, kiedy nielegalne treści pojawią się np. na klasowej grupie w komunikatorze, zdaniem Wojtas bardzo ważne jest, żeby ewentualna interwencja w szkole odbywała się w porozumieniu z dzieckiem.

„Jeżeli z jakiegoś powodu będzie ono protestowało, bało się – trzeba poszukać odpowiedzi, co się takiego dzieje i dlaczego nasza córka lub syn tak bardzo nie chce, aby sprawa została np. zgłoszona wychowawcy. Ale w przypadku np. wymiany pomiędzy osobami z klasy intymnych zdjęć jednej z uczennic lub ucznia – tym bardziej, jeżeli dostęp do nich mogła mieć także osoba postronna – interwencja szkolna jest bardzo ważna” – podkreśliła ekspertka FDDS.

Zgłoszeń nielegalnych treści, szczególnie związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, można dokonać m.in. poprzez stronę dyzurnet.pl – obsługiwaną przez zespół ekspertów NASK. Inną możliwością jest skorzystanie z opcji „Bezpiecznie w sieci” dostępnej na głównej stronie aplikacji mObywatel 2.0.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze