Ekumeniczny taniec

Łotwa jest pierwszym krajem bałtyckim, a Ryga najbardziej na wschód wysuniętym miastem spośród dotychczasowych gospodarzy Europejskich Spotkań Młodych. Katolicyzm, prawosławie, luteranizm i inne religie spotykają się tu ze sobą w swoistym kulturowym tańcu. Do tego tańca dołączyli się na chwilę młodzi zgromadzeni wokół wspólnoty z Taizé.

 Sarkandaugava to pólnocna dzielnica Rygi z małomiasteczkową aurą. Jej zachodnią granicę wyznacza rzeka o tej samej nazwie. Na niewielkim wzniesieniu stoi luterański kościół. Po drugiej stronie ulicy stoi niewielka, jednopiętrowa kamienica. Tutaj właśnie nocujemy podczas Europejskiego Spotkania Młodych. Naszą gospodynią jest Lauma. Na co dzień uczy na ryskim uniwersytecie. Tutaj natomiast mieszka i pracuje jako asystentka pastora i kościelna. – Tu, na Łotwie, nawet wśród ludzi wykształconych trudno czasem odgadnąć, kto jest jakiego wyznania, nawet po dłuższej rozmowie. Ludzie się boją głośno o tym mówić – wyjaśnia Lauma.  

Religijny patchwork 

Za sprawą wpływów niemieckich i skandynawskich najliczniejszą grupę wyznaniową stanowią tu luteranie. Katolicyzm jest zakorzeniony głównie na terenach należących niegdyś do Polski. Konfrontuję te statystyki z rzeczywistością, pytając o nie Laumę, która nie próbuje gloryfikować swojego luteranizmu. – Jeśli ktoś w tym kraju w ogóle praktykuje, to katolicy. Wielu luteran z tych statystyk to martwe dusze, ludzie, którzy po prostu mają na głowie ważniejsze sprawy – przyznaje z pewną rezygnacją.  

Kilka miesięcy temu mormoni ukończyli budowę dużej świątyni w centrum miasta, chociaż zdeklarowanych wyznawców jest tutaj niespełna tysiąc. W stolicy diaspora żydowska obchodzi Chanukę – święto świateł. A ponieważ w tym roku święto pokryło się z Europejskim Spotkaniem Młodych – żydzi zostali zaproszeni do wspólnej zabawy.  

Świętują Żydzi, świętują katolicy, świętowali i poganie – i to często w tych samych momentach, ważnych ze względu na kalendarz i cykle przyrody. Starobałtyckie i skandynawskie wierzenia przetrwały tu wyjątkowo długo. W XIII w. papieże zaczęli sobie uświadamiać, że podzielonej na coraz mniejsze państwa Europie grozi niebezpieczeństwo ze strony Arabów, a na kontynencie są wciąż nieschrystianizowane obszary. Ta myśl dała początek tzw. krucjatom północy. I w ten oto sposób Łotwa – ponad trzysta lat po Polsce – przyjęła chrzest. I chociaż Krzyżacy schrystianizowali krainę nad Dźwiną „ogniem i mieczem”, to pogańskie tradycje utrzymywały się jeszcze przez wiele setek lat.  

Wieczne drzewko, kot i kogut 

Jedną z takich tradycji było wieczne drzewko. I chociaż mówi się, że kolebką nowożytnej tradycji bożonarodzeniowej choinki była Alzacja, to pierwsza na świecie „miejska choinka” stanęła właśnie  na rynku w Rydze w 1510 r., a więc jeszcze na długo zanim dotarła tu reformacja Marcina Lutra – gorliwego zwolennika tej tradycji. Co roku drzewko stawiali rzemieślnicy z Bractwa Czarnych Głów. Zawieszali na nim papierowe ozdoby. Wokół choinki przez kilka dni trwały tańce i zabawy, a na końcu drzewko uroczyście podpalano. Tak to chrześcijaństwo tańczyło z pogaństwem – i chyba tańczy do dziś, tyle, że osób wierzących w prastarych bożków jest dziś na Łotwie kilkaset – ten ruch religijny znany jest jako Dievturiba – natomiast znacznie większą część stanowią społeczności, dla których boską rolę przejął pieniądz i czas. Wiarę w Boga deklaruje tu 38% społeczeństwa, a do wiary w „coś”, jakiegoś ducha lub siłę wyższą, która nie nazywa się Bogiem, przyznaje się prawie połowa.  

Niedawno Łotysze hucznie obchodzili pięćsetlecie ustawienia drzewka. Dziś choinki oczywiście nikt nie pali, ale w okresie świątecznym stoi w tym samym miejscu, a wmurowana w chodnik okolicznościowa płyta informuje w kilku językach o wartości historycznej tego miejsca. Teraz rozstawione są tu stragany. Stojąc przy jednym z wielu metalowych stolików z widokiem na katedrę i secesyjne kamieniczki, można delektować się tu ciepłymi specjałami kuchni łotewskiej. Nad głowami unosi się dym z ognisk i rusztów, słychać świąteczną muzykę, ale życie i handel toczy się tutaj ciszej, wolniej i spokojniej niż na świątecznych jarmarkach w zachodniej Europie.  

Pośród pamiątek, które można nabyć, są maskotki i zabawki przypominające kota – symbol Rygi. Legenda głosi, że pewien rzemieślnik nie został dopuszczony do cechu i chcąc zademonstrować niezadowolenie, umieścił na szczycie swojej kamienicy dwa koty, których wyprężone grzbiety i ogony były skierowane w stronę siedziby tegoż cechu. Kot obecny na wisiorkach, kubkach i widokówkach sprzedaje się tu bardzo dobrze.  

Nie mogłem jednak zrozumieć jeszcze większego nagromadzenia figurek kur i kogucików na straganach. Na próżno pytałem ich związki ze stolicą Łotwy, aż w końcu tajemnicę wyjaśniła mi jedna z ekspedientek: Teraz zaczyna się chiński rok koguta i wszelkie z tym związane bibeloty mają wzięcie.  

Jak widać nie tylko koty, ale i New Age dobrze się tu sprzedaje. 

 Biblia łączy i dzieli 

Wchodzimy do kaplicy na parterze domu w Sarkandaugavie. Pomieszczenie przypomina miejsce do modlitwy w katolickim domu rekolekcyjnym – jest krzyż, ambona i ołtarz. Na ołtarzu leży drewniana skrzynka. Lauma otwiera zatrzaski. W środku stara księga z garbikami zapisana gotycką czcionką. – Ta Biblia pochodzi z początku XVIII w. Przekład pochodzi z 1689 r. Czytam z niej podczas nabożeństw. Trzeba uważać. Widzicie, jaki delikatny jest ten papier? Trzeba też umieć z niej czytać – nie tylko odszyfrowywać litery, ale tak operować głosem, by ludzie zrozumieli święte treści pomimo nieco archaicznego języka. I chyba rozumieją, jak im czytam – śmieje się Launa. – Ludzie widzą tę księgę na co dzień, ale nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jaki skarb mogą oglądać.  

Przekład jest oczywiście luterański. Kilkanaście lat temu zdecydowano się przygotować nowy, ekumeniczny przekład Biblii. Brzmi pięknie. Tyle, że zamiast zlecić go teologom, sporą część, m.in. Księgę Psalmów powierzono uznanemu łotewskiemu poecie. – Moim zdaniem on udziwnił tekst. Zabrał prawie wszystkie czasowniki. Niezbyt przyjemnie się to czyta – przyznaje Lauma – Katolicy powiedzieli: dobrze, niech ta zostanie, ale uznajemy to za wersję jedynie do użytku prywatnego. Nasi luteranie w imię ekumenizmu przyjęli ten przekład za obowiązujący na nabożeństwach. Szkoda. Z ekumenizmem trzeba mądrze – kończy Lauma a ja myślę, że ta kobieta jest dla mnie przykładem dojrzałej samokrytyki, której często brakuje nam, katolikom.  

Terra Mariana 

Na pierwszym piętrze domu parafialnego jest przytulna jadalnia. Ze zdziwieniem zauważyłem, że przy oknie wisi obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej. Stereotypowo przemknęło mi przez myśl, że przecież oni nie uznają Maryi. Lauma zdziwiła się, kiedy ją o to zapytałem. – Przecież wy też nie modlicie się do Maryi, tylko prosicie, żeby „przekazała dalej” Ja też Ją czasem proszę. Bardzo Ją lubię. Mam Jej kilka obrazków w różnych książkach.  

A więc Maryja potrafi jednoczyć chrześcijan. Nieprzypadkowo spod pióra brata Rogera (kalwina) i Matki Teresy wyszła książka pt. „Maryja – Matka Pojednania” Nieprzypadkowo Matka Boska z obrazka przy oknie u Laumy od ponad 40 lat ma swoją kapliczkę w Taizé, niedaleko Kościoła Pojednania. Nie skupiając się na teologicznych różnicach, Maryja jest dla braci w Taizé bardzo ważna i wspólnie obchodzą Jej katolickie święta.  

– My, luteranie, nie mamy sanktuariów, więc organizuję pielgrzymki do waszych. Przynajmniej co kilka lat chodzimy ze wspólnotą do Agłony, do bazyliki wniebowzięcia NMP. Tak jak wy do Częstochowy – dodaje Lauma. – Może to nie przypadek, że podczas krucjat ochrzczona część Łotwy została oficjalnie nazwana „Terra Mariana” – czyli Ziemia Maryi.  

Kopia ikony Maryi czczona w sanktuarium w Agłonie byłą obecna na głównym ołtarzu  

 Historia wiary sterowanej 

Na przestrzeni dziejów Łotyszom często ktoś z zewnątrz narzucał wiarę lub jej brak, a i Polacy mieli w tym swój udział. Kiedy na przełomie XVI i XVII w. Ryga przez kilkadziesiąt lat znajdowała się w polskich rękach, wiele kościołów luterańskich zostało przymusowo przekształconych w katolickie. Kościół św. Jana, w którym młodzi Łotysze grali dla młodzieży zgromadzonej podczas ESM arcydzieła muzyki klasycznej, został zbudowany w XIII w. i początkowo należał do dominikanów. Podczas reformacji został on zamieniony na warsztat i stajnię. Stefan Batory kazał przywrócić mu funkcję sakralną, a za zbezczeszczenie świątyni nałożył na miasto surową grzywnę. 

Z kolei prawosławie przyszło wraz z osiedleniem się Rosjan począwszy od lat czterdziestych XX w. Na początku lat pięćdziesiątych za sterami Partii Komunistycznej Józefa Stalina zmienił Nikita Chruszczow. Na zewnątrz ludzie zyskali nieco więcej swobody, ale nowy szef partii postanowił wykorzenić w ludziach wiarę, deklarując, że w ciągu 20 lat usunie z ZSRR wszelką religię. Dom parafialny na Sarakandaugavie został odebrany luteranom i aż do uzyskania niepodległości przez Łotwę funkcjonowało tu przedszkole. Wiara i duch żyły w konspiracji. Ludzie spotykali się potajemnie w domach i na cmentarzach. Zabronione było drukowanie wszelkich tekstów o charakterze religijnym. Ludzie korzystali więc czasem z polskich modlitewników i Biblii, udało się przeszmuglować kilka egzemplarzy Pisma Świętego z Estonii, a najbardziej spektakularnym osiągnięciem religijnego podziemia był przemyt maszyny drukarskiej, która służyła do powielania luterańskich świętych tekstów przez prawie dwa lata, zanim odkryło ją KGB. W katolickiej części kraju i na wsiach śpiewniki i modlitewniki przepisywano po prostu ręcznie. Lauma wspomina: – W Rydze katolicy mówili wtedy żartobliwie o luteranach, że to „ci po drugiej stronie rzeki, którzy mają te czarne drukowane Biblie”. Te okoliczności historyczne doprowadziły do tego, że dla wielu osób starszych święta była tylko ta księga, która została przepisana ręcznie, a wersji drukowanej nie należało do końca ufać.  

 Wspólna tajemnica 

Dzięki ofiarnej pracy i talentom wiernych parafii w Saraknadaugavie udało się odtworzyć wyposażenie kaplicy. Dziś oprócz spotkań biblijnych odbywają się tutaj spotkania anonimowych alkoholików. – Nikt ich nie pyta o wyznanie – tłumaczy Lauma – jak komuś trzeba pomóc w ludzkiej sprawie, to pytanie o rodzaj wyznawanej wiary może być nietaktem, który tylko buduje podziały.  

Ludzie masowo wyjeżdżają z Łotwy, więc i w kościołach jest ich coraz mniej. Obecnie w katolickim seminarium kształci się zaledwie dwudziestu kilku kleryków na całą Łotwę. Z kolei coraz większą popularność zdobywają ruchy LGBT.  

– Chodzi o to – wyjaśnia Lauma – żebyśmy w XXI w. my, chrześcijanie, żyli tymi samymi wartościami i to nam pozwoli przetrwać. Łączy nas wszystkich bardzo wiele, tak samo wierzymy w to, co najważniejsze – Chrystus, który za nas dał się zabić i zmartwychwstał. Parę miesięcy temu Łotewski Kościół Luterański zniósł święcenia dla kobiet. Byłam tam wtedy. Moim zdaniem to było głupie, ale w stosunku do największej tajemnicy miłości, którą czcimy w ten sam sposób, jest to maleńki szczegół i grzechem by było zanadto nim się przejmować. Jeżeli będziemy chcieli skupić się na różnicach, to zawsze je znajdziemy. Dlatego lepiej celebrować to, co nas łączy.  

Konkretnych gestów jedności szukał brat Roger, który choć nie był katolikiem, przyjął komunię św. od dwóch papieży, a jego uroczystości pogrzebowe celebrował kard. Walter Kasper. Przypominają się słowa brata Macieja, który często powtarza, że nie istnieje coś takiego jak „duch Taizé”, bo Duch Święty jest dla wszystkich jeden i ten sam.  

 

„Przez dialog nie rozumiemy jedynie debaty czy negocjacji, ale także łączący nas wzajemnie proces, nie mający innego celu niż pełna prostoty relacja, dziś niestety mało prawdopodobna. Dialog to odkrywanie drugiego. Dialog to pokonywanie uprzedzeń. Wreszcie dialog to zjednoczenie słów przez Słowo”.Bartłomiej, Patriarcha Konstantynopola do młodych w Rydze 

 

Ekumeniczne niespodzianki 

Europejskie Spotkanie Młodych otwiera dla chrześcijan przestrzeń do nawiązania kontaktu pomimo dzielących ich różnic. Jedna trzecia rodzin, które przyjęły pod swój dach młodych ludzi, nie praktykuje żadnej religii, a mimo to gościnność i otwartość serca potrafi znosić podziały na wierzących i niewierzących. Jeden z księży, który przyjechał ze Śląska, trafił do parafii luterańskiej. Taki scenariusz brał pod uwagę. Nie spodziewał się jednak, że zostanie ugoszczony przez rodzinę… buddystów w domu z kadzidełkami i figurkami. Gospodarze szybko go uspokoili: – Proszę się nie przejmować. My kochamy katolików, a księży to już w ogóle. Rodzina była dobra i serdeczna. W takich sytuacjach papież Franciszek często powtarza: „kim jestem, aby osądzać”- i wydaje się, że nie prozelityzmem, ale świadectwem własnej wiary można takim ludziom wyświadczyć dużo więcej dobra. 

Na tablicach ogłoszeń przed wieloma kościołami można przeczytać, że o tej a tej godzinie jest odprawiana Msza św. po łotewsku, o innej po rosyjsku, a jeszcze o innej po polsku. Wolontariuszki z Polski wybrały się na jedną z polskich Mszy św. – W kościele było tylko kilka osób. Bardzo miła starsza pani przyniosła nam śpiewnik. W środku były polskie kolędy. Wzruszające było zaśpiewanie dziesięciu zwrotek „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, podczas gdy w Polsce na mszy śpiewa się najwyżej trzy albo cztery.  

Nabożeństwo noworoczne w kościele na wzgórzu w Sarkandaugavie przypominało nieco katolicką Mszę św., oczywiście bez przeistoczenia. Pastor odprawiał je dla parafian i uczestników spotkania Taizé. Na koniec zaprosił „wszystkich ochrzczonych” do komunii. I wielu młodych katolików nieobeznanych z Katechizmem musiało podjąć decyzję. Z jednej strony może nie można, z drugiej strony serce podpowiada, że przecież własnego chrztu się nie wyrzekniesz. Każdy zrobił to, co podpowiadało mu serce. I myślę, że chociaż zgodnie z przepisami KKK nie powinno się przyjmować komunii w Kościele, który nie ma sukcesji apostolskiej, to Pan Bóg wszystkim na swój sposób pobłogosławił.  

Trzy iglice nad Rygą reprezentują trzy największe wyznania obecne w stolicy Łotwy: luteranizm, katolicyzm i prawosławie, które próbują zagoić świeże rany z przeszłości i unikają konfrontacji. Cały czas jednak nie chcą mieć ze sobą zbyt wiele wspólnego. Zwierzchnicy Kościołów składają piękne, pojednawcze deklaracje, ale ludzie swoje wiedzą. Przyjaciele mogą być przyjaciółmi, ale do kościoła razem nie pójdą, choć i do tego samego Boga się modlą. Pytam Laumę, czy Europejskie Spotkanie Młodych może coś zmienić. Lauma wzdycha, ale widzę w jej oczach błysk nadziei: – Nie ma co liczyć na jakiś szczególnie otwarty dialog czy wspólnotę. Ale dzięki wam i wspólnocie z Taizé wszyscy zrobiliśmy tu mały krok ku sobie nawzajem.  

Galeria (5 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze