Felinoterapia na receptę 

Wyobrażacie sobie klinikę, w której na receptę zamiast leków przepisywane są koty? W dawce na pięć, czasem na dziesięć dni? Do takiego niezwykłego miejsca zabiera nas Shō Ishida w opowiadaniach o klinice Kokoro pt. „Zaleca się kota” (Wydawnictwo Marginesy). 

Znacie pojęcie comfort food? To takie „jedzenie pocieszające”, poprawiające nastrój. Pewnie nie tylko dla mnie takim comfort food są naleśniki. Idąc tropem tej nazwy, pomyślałem sobie, że książka, którą chcę Wam polecić to taka comfort book. Taka książka pocieszająca – dobra na różne codzienne smutki. Mowa o japońskim bestsellerze pt. „Zaleca się kota” Shō Ishidy. 

Klinika z transporterami 

„Na wizytę kontrolną za wcześnie, przepisanego kota należy zażywać tyle dni, na ile została wydana recepta”. Kot na receptę – brzmi zaskakująco? Tymczasem zbiór opowiadań Shō Ishidy opowiada właśnie o ludziach, którym przepisano – jako „lekarstwo” – kota. Mieszkańcy japońskiego Kioto trafiają do tajemniczej kliniki Kokoro – bardzo specyficznej poradni zdrowia psychicznego. Niełatwo znaleźć to miejsce. Pacjenci zgłaszają się tam z różnymi problemami – z pracą, z niedosypianiem itd. – a tamtejsi lekarze przepisują im na receptę… właśnie koty. Zdezorientowani pacjenci wychodzą z lecznicy z transporterem i zwierzakiem przepisanym na kilka dni. Początkowo nie są zbyt zadowoleni z zaleconej im terapii. Oczekiwali, najpewniej, jakichś leków, może spotkań w ramach psychoterapii. A dostają kota… Zaskakujący pomysł na książkę – aż chciałoby się znaleźć naprawdę w takiej klinice! Jej pacjenci nie mają świadomości, jak bardzo koci terapeuci wpłyną na ich życie. I vice versa. 

Koty, które leczą 

W czasach niepokoju, niepewności, dziejącego się w różnych częściach świat zła – potrzeba nam takich otulających, wręcz „przytulających” nas lektur. Takich comfort books. Bo właśnie w ten sposób odbieram tomik Shō Ishidy. Te proste fabularnie opowieści są pełne głębi, a w centrum stawiają terapeutyczną moc obcowania ze światem przyrody. W tym przypadku – z tak lubianymi przeze mnie kotami. O felinoterapii (i szerzej – o animaloterapii – terapii z udziałem zwierząt) mówi się już od lat. Przebywanie z kotami, o ile oczywiście nie jesteśmy uczuleni na ich sierść, może dać nam wiele dobrego. I właśnie ten terapeutyczny koci walor wykorzystują pracownicy kliniki Kokoro. Choć pacjenci często na początku bardzo nieufnie podchodzą do swoich „lekarstw” – to z czasem przekonują się, że naprawdę dzięki nim zdrowieją. Dzięki mruczkom ich codzienność się zmienia – choć czasem w bardzo nieoczywisty sposób. Jak wtedy, gdy kotka Bii niszczy ważne firmowe dokumenty jednego z bohaterów. Okazuje się, że w ten sposób poniekąd ratuje mu życie – a przynajmniej zdrowie, zwłaszcza to psychiczne. Historie poszczególnych bohaterów pokazują, jak dzięki kotom udaje im się znaleźć na nowo sens życia, ustabilizować swoje emocje, ułożyć sobie relacje z bliskimi. Opowieści snute przez Ishidę pokazują, że zwierzęta mogą nas uratować, nadać naszemu życiu sens. I to nie tylko dlatego, że gdy już są – to trzeba się nimi zaopiekować, nakarmić je, posprzątać po nich. Trzeba im pozwolić na to, by czuły się z nami swobodnie – wtedy najlepiej będzie działało na nas ich wewnętrzne „lekarstwo”. Nasi bohaterowie sami się zaskakują, gdy widzą, jak wiele kot zmienił w ich życiu. Nagle praca przestaje być problemem, nagle bliscy są naprawdę blisko nas, nagle okazuje się, że kot łagodzi obyczaje… 

Recepta: przeczytajcie 

W ostatnich miesiącach wydaje się w Polsce coraz więcej literatury dalekowschodniej. Dotąd prawie nieznana – teraz sięga po nią naprawdę wielu czytelników. To bardzo inna literatura od tej zachodniej, do której przywykliśmy. Dla mnie to właśnie takla lektura otulająca.  „Zanim wystygnie kawa”, „Nietuzinkowy sklep całodobowy” – czytałem te zbiory i byłem nimi zafascynowany. Tak jak teraz książką „Zaleca się kota” (Wydawnictwo Marginesy). To wszystko opowieści, które w trudnych czasach dają nam sporo otuchy, dają poczucie czytelniczego bezpieczeństwa i nadzieję na lepsze dni. Bo choć w rzeczywistości nie ma kliniki, w której można dostać kota na receptę – to przeczytanie opowieści o niej choć na chwilę przynosi na naszą twarz uśmiech, daje nam ukojenie. Takim zresztą tropem – drobiazgów, które zmieniają życie – idą też twórcy pozostałych wymienionych przeze mnie zbiorów opowiadań czy powieści (trudno czasem nawet o jednoznaczne przyporządkowanie gatunkowe tych historii). Czy to kawiarnia, czy sklep całodobowy, czy klinika zdrowia psychicznego – każde z tych miejsc stanowi punkt wyjścia do zmiany życia. Teraz sporo się mówi o zdrowiu psychicznym – i dlatego tym bardziej warto promować książki, które również zahaczają o tę kwestię. Kontakt ze zwierzętami może nam poprawić nastrój – i działa też profilaktycznie. Felinoterapia ma sens. Książkoterapia również. A w przypadku „Zaleca się kota” można nawet sprytnie połączyć obie te sprawy. Nic – tylko czytać! Z mruczącym kotem na kolanach. Można tę książkę przeczytać od razu, a można poszczególne historie sobie dawkować – w zależności od potrzeby (na ile stron książki wypisać Wam receptę?). Po to są takie comfort books. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze