Franciszek papieżem dla dzisiejszych czasów
O znaczeniu pontyfikatu pierwszego w dziejach Biskupa Rzymu pochodzącego z Ameryki Łacińskiej pisze dziś w „L’Osservatore Romano” redaktor naczelny watykańskiego pisma, Giovanni Maria Vian. Jego artykuł, zatytułowany: „Papież dla dzisiejszych czasów” ukazał się w tłumaczeniu redakcji polskiej na stronie: http:// www.osservatoreromano.va/pl.
Rozpoczyna się piąty rok pontyfikatu i Franciszek znów skorzystał ze sposobności, jaką stworzyło pytanie zadane przez dziecko w rzymskiej parafii, by zastanowić się nad posługą papieską, odpowiadając słowami prostymi i radykalnymi: „Jezus wybiera tego, kogo chce, by został Papieżem w tych czasach; w innych czasach wybiera kogoś innego, potem innego i jeszcze innego”. I zaraz potem zdobywa się na zwierzenie: „Ja to lubię; lubiłem też być proboszczem w parafii, rektorem wydziału i proboszczem, bardzo lubiłem oba te zajęcia. Lubiłem też uczyć katechizmu, odprawiać Mszę św. dla dzieci, lubiłem to. Zawsze lubiłem być księdzem”.
Ta świadomość Papieża, prosta i bezpośrednia, uderza, bo pokazuje szczerość życia, która odsłania się w sposób rozbrajający. „To, czego Bóg chce, to, co Pan ci daje, jest piękne, bo kiedy Pan daje ci zadanie do wykonania – pracę, bycie duszpasterzem w parafii, w diecezji, czy bycie Papieżem, pasterzem – daje ci tam właśnie to zadanie”, dodał, kładąc następnie nacisk na misję proboszczów i biskupów: mają oni nie tylko zaprowadzać pokój, ale „nauczać słowa Bożego, prowadzić katechezę”. Otóż to, ten, kto chce naprawdę zrozumieć Bergoglia, musi brać pod uwagę te jego odpowiedzi, odrzucając nieżyczliwe karykatury i niebezpieczną „gadaninę”, niszczącą jeśli nie wręcz diaboliczną, w sensie etymologicznym (diàbolos znaczy bowiem „oszczerca” lub „ten, który dzieli”).
Z pewnością w mediach nie jest łatwo znaleźć wszystko to, co Franciszek mówi, ale uczciwość nakazywałaby przynajmniej dziennikarzom i tzw. twórcom opinii branie tego pod uwagę, by wyrobić sobie wiarygodne zdanie na temat tego, kim jest naprawdę Papież, i po to, by nie rozpowszechniać obrazów dalekich od rzeczywistości. Tym bardziej, że sam Bergoglio przed konklawe nakreślił profil nowego Papieża, „człowieka, który przez kontemplowanie Jezusa Chrystusa i adorowanie Jezusa Chrystusa pomoże Kościołowi wyjść poza siebie samego w stronę egzystencjalnych peryferii”. A zatem Papieża misjonarza.
I Franciszek potwierdza, że jest misjonarzem codziennie, pozostając zakorzeniony w modlitwie i medytacji, jak wyjaśnił tym samym dzieciom, które pragnęły go lepiej poznać naprawdę, w odróżnieniu od wielu dorosłych. „Momentem dla mnie bardzo pięknym – bardzo to lubię – jest chwila, kiedy mogę modlić się w ciszy, czytać Słowo Boże: dobrze mi to robi, bardzo to lubię”, powiedział, dodając na koniec dla tych, którzy jeszcze tego nie zrozumieli: „Mówię te rzeczy do dzieci, ale po to, żeby usłyszeli także dorośli”.
Do modlitwy Bergoglio wyraźnie wzywa od pierwszych chwil pontyfikatu, kiedy odmówił z wiernymi Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu za Benedykta XVI, a potem poprosił o „modlitwę ludu” za swojego biskupa i zakończył swoje pierwsze, niezapomniane wystąpienie prośbą, wielokrotnie potem powtarzaną, i zapowiedzią nowego zwyczaju: „Módlcie się za mnie i do zobaczenia! Spotkamy się niedługo: jutro chcę pójść się pomodlić do Matki Bożej, aby czuwała nad całym Rzymem”.
Fot. PAP/EPA/ETTORE FERRARI
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |