Fratelli tutti to apel o solidarność [KOMENTARZE]
Daliśmy sobie trochę czasu, żeby na spokojnie przeczytać i przemyśleć najnowszą encyklikę papieża Franciszka o braterstwie i przyjaźni społecznej. Dzisiaj, jako dziennikarze misyjne.pl, dzielimy się naszymi krótkimi refleksjami o Fratelii tutti.
Michał Jóźwiak
Encyklika Fratelli tutti różni się od Laudato si’ czy Lumen fidei (ta encyklika powstała we współpracy Franciszka z Benedyktem XVI). O ile dwie wcześniejsze encykliki miały bardzo wyrazisty przekaz i skupiały refleksje wokół jednego zasadniczego zagadnienia, o tyle czytając najnowszy papieski dokument można mieć wrażenie, że Ojciec Święty skacze po tematach.
Znajdziemy temat pandemii, nierówności społecznych, mediów, gospodarki, ekonomii, a nawet kary śmierci. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że tym kwestiom brakuje spoiwa. Nie jest to zupełnie mylne wrażenie. Encyklika jest trochę zbiorem myśli, które już wcześniej słyszeliśmy z ust Franciszka. Sam Ojciec Święty powołuje się zresztą na własne fragmenty przemówień czy listów.
Elementem scalającym wszystkie poruszone tematy jest jednak jednoznaczny apel o globalną solidarność w podejmowaniu starań o nowy, lepszy świat. Papież wskazuje obszary, gdzie jest to potrzebne i możliwe. Zdaje się, że Ojciec Święty encykliką Fratelli tutti chciał zbudować fundament wartości wspólnych dla całej ludzkości. Bo chociaż możemy się różnić światopoglądem, wyznawaną religią czy narodowością, to jednak ta różnorodność nie powinna, a właściwie nie może wykluczać braterstwa i przyjaźni opartych na doświadczeniu, jakim jest bycie członkiem jednej i tej samej wspólnoty ludzkiej. Po prostu.
Justyna Nowicka
Encyklika Fratelli Tutti wzbudza wiele emocji. Cytowane są pewne fragmenty, podkreślane zdania. I bardzo dobrze. Kiedy jednak spojrzymy na ten tekst bardziej całościowo możemy zobaczyć, że papież Franciszek staje się dla nas przewodnikiem rozeznawania duchowego. Najpierw diagnoza, która zapewne opiera się na spostrzeżeniach badaczy współczesności (możemy dostrzec podobne sformułowania i sposoby opisywania świata i relacji jak na przykład u Baumana, Giddensa), a następnie odczytanie diagnozy w kontekście Ewangelii, by odnaleźć drogę, za którą chrześcijanin powinien wziąć odpowiedzialność.
Uniwersalny egoizm, skoncentrowanie na własnych potrzebach, istnieje prawie tak długo jak istnieje ludzkość. Ale wraz z nim pojawia się także uniwersalny altruizm i całe rzesze miłosiernych Samarytan. W zasadzie od nas samych zależy, czy będziemy chcieli dostrzec, może bolesną, diagnozę nie tylko kondycji społeczeństw, ale także naszego osobistego systemu wartości, naszych decyzji i skali egoizmu. I od nas samych zależy, którą z ról wybierzemy: obojętnych turystów w świecie czy pielgrzymów przemienionych Drogą, którzy biorą na swoje barki ból i cierpienie brata.
Tylko we wzajemnym braterstwie mogę być jednocześnie tym, którego mój bliźni podnosi i opatruje mu rany oraz tym, który dostrzega cierpienie brata i zabiega o jego życie.
Zofia Kędziora
Papież Franciszek w najnowszej encyklice Fratelli tutti nie porusza tematów aborcji, reformy Kurii Rzymskiej, lawendowej mafii, Drogi Synodalnej czy trudnej sytuacji w Chinach. Porusza jednak temat równie naglący – temat jedności. To encyklika napisana na dzisiaj, na czas pandemii koronawirusa i wyrastających z niej kryzysów i niepokojów. „Rozpalają się odwieczne konflikty, które uznawano za przezwyciężone” – zaczyna swój dokument Franciszek, jakby przewidywał, co może zaraz dziać się na świecie. Krytykuje nacjonalizm, chciwość gospodarczą, postawy państw wobec migrantów, kwestię kary śmierci czy postawy nienawiści w internecie. Zwraca też uwagę na kwestię, która jako jedna z niewielu może nas wszystkich otrzeźwić – na kwestię współodpowiedzialności.
Dlatego właśnie przez te encyklikę przechodzimy wraz z miłosiernym Samarytaninem. Zresztą, echa tego niezwykłego dokumentu już słychać, chociażby ze strony muzułmańskiej, co jest oczywiście pokłosiem spotkania w Abu Zabi i „Dokumentu o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”. Fratelli tutti daje nadzieję. Pokazuje, że Kościół to nie tylko malwersacje finansowe czy skandale pedofilskie. To Dom, w którym jest miejsce dla każdego, bez wyjątku. Mam marzenie, by o tej encyklice mówiono na kościelnych ambonach. A jeszcze lepiej, gdybyśmy wszyscy zaczęli realizować jej przełomowe przesłanie.
Hubert Piechocki
W papieskiej encyklice znajdziemy wiele drobnych myśli, które prowokują pytania o kondycję naszego człowieczeństwa. Franciszek pisze m.in., że nie możemy stracić zdolności do słuchania drugiego człowieka. To słuchanie jest dla niego wzorem postawy otwartości. Jak zauważa, pośpieszne i niespokojne kliknięcia i SMS-y są zagrożeniem dla komunikacji międzyludzkiej. W świecie rządzonym przez globalną sieć warto potraktować te słowa poważnie! Franciszek pisze o naszym osamotnieniu „w tym zmasowanym świecie”.
Papież stwierdza, i trzeba się z nim zgodzić, że nasze poczucie przynależności do wspólnoty ludzkiej słabnie. Interesy indywidualne wygrywają z wymiarem wspólnotowym naszego istnienia. To dla nas żółte światło. Tymczasem, to chyba właśnie wspólnotowość może uratować nasze człowieczeństwo. Mówiąc dosadnie – jesteśmy zwierzętami stadnymi – i właśnie dlatego powinniśmy pomyśleć o swoim stadzie. Papież zauważa, że obecna pandemia obudziła w nas trochę świadomość tego, że jesteśmy światową wspólnotą. Dlatego powinniśmy to teraz wykorzystać – bo najbliższe miesiące i lata to dla nas szereg nowych wyzwań. I właśnie od tego, czy podejdziemy do nich stadnie zależy to, czy jako ludzkość przetrwamy; czy ocalimy nasze człowieczeństwo.
Franciszek przypomina nam także o dwóch, ważnych wartościach. Pierwszą jest nadzieja. Papież nas zaprasza: „Podążajmy w nadziei”. Póki będziemy mieć w sobie nadzieję, to ten świat da się uratować. Nadzieję odbieram jako dar i zobowiązanie dla każdego człowieka – niezależnie od jego wiary, płci, koloru skóry, orientacji seksualnej, narodowości, wykształcenia… Każdy zwierz ludzki powinien mieć w sobie nadzieję. A druga wartość to dialog społeczny. Papież zaprasza nas do rozmowy z drugim – pomimo tego, że nie zawsze musimy się z nim zgadzać. Ba, czasem nasze stanowiska mogą być diametralnie różne! Ale dialog zawsze jest możliwy. „Autentyczny dialog społeczny zakłada zdolność poszanowania punktu widzenia drugiej osoby poprzez zaakceptowanie możliwości posiadania przez nią pewnych przekonań lub uprawnionych interesów” – czytamy w Fratelli tutti.
Karolina Binek
„Istnieją peryferie znajdujące się blisko nas, w centrum miasta lub we własnej rodzinie. Miłość posiada również aspekt powszechnej otwartości, nie geograficzny, lecz egzystencjonalny”. To jedna z przytoczonych w encyklice definicji braterstwa. Braterstwa, o które w dzisiejszym świecie coraz trudniej, braterstwa rozumianego na wiele sposób i przede wszystkim – braterstwa, które nie wyklucza nikogo. Pisząc o nim we Fratelli tutti papież ma na myśli więc nie tylko najbliższe nam osoby, lecz także ludzi innych wyznań i uchodźców – namawia również do tego, by im pomagać. I chociaż to piękne, to w przypadku papieża Franciszka wydaje mi się oczywiste.
W encyklice ojciec święty ukazuje też zarówno dobre, jak i złe aspekty pandemii koronawirusa. Wspomina także o respektowaniu podstawowych praw człowieka, przypominając jednocześnie o potrzebie przeciwdziałania handlowi ludźmi czy też pomocy najuboższym krajom. Po przejrzeniu spisu treści encykliki, bardzo zaciekawiła mnie część dotycząca wojny, kary śmierci i dożywocia. W tym przypadku natomiast papież przypomina nauczanie swoich poprzedników.
Przyznaję z kolei, że w encyklice można znaleźć fragmenty, nad którymi warto się dłużej zastanowić. To m.in. te poświęcone równouprawnieniu kobiet czy też mediom katolickim. Myślę, że jedne z ważniejszych zapisanych przez papieża słów dotyczą też troski o środowisko naturalne. Na uwagę zasługuje także na pewno część, w której Franciszek nazywa życie „sztuką spotkania”.
Czy zatem we Fratelli tutti papież porusza wiele aktualnych problemów? Owszem. Jednak, czy encyklika ta jest jasną i konkretną odpowiedzią na nie? Mimo wielu rozwiązań, które proponuje ojciec święty, chociażby przytaczając przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, nie jestem tego pewna.
Sebastian Zbierański
Franciszek zdążył nas przyzwyczaić do tego, że sygnowane przez niego dokumenty wzbudzają wiele emocji. Nie inaczej jest w przypadku Fratelli tutti. Tematy, które porusza (jak np. kwestia pokoju, powszechnej solidarności i międzyludzkiego szacunku) są bowiem na tyle uniwersalne, by nadać encyklice szczególną wartość w świetle obecnej sytuacji na świecie. Osobiście odbieram ją jako dokument na wskroś ekumeniczny. Franciszek zdaje się wyraźnie kreować na papieża dialogu. Podkreśla to zwłaszcza nawiązanie do spotkania z Imamem Al-Tayyebem, które musiało być dla niego silną inspiracją.
Jednak to oblicze Ojca Świętego, wbrew pozorom, nie jest jakimś szczególnym objawieniem nowej rzeczywistości w Kościele. Dostrzegam w nim bardziej kontynuację tego, co zapoczątkował już Jan Paweł II, a do czego wcześniej zmierzali także jego poprzednicy – zwłaszcza Jan XXIII. Mam tu także na myśli podejmowanie prób dogłębnej diagnozy problemów, które nękają współczesnego człowieka. Trzeba uczciwie przyznać, że papież Franciszek jest w tym ekspertem – jest naprawdę świetnym specjalistą. W tym wszystkim jednak drażni mnie brak pewnej mistyki tego dzieła, wyraźnego odniesienia do rzeczywistości duchowej właściwej chrześcijaństwu. W moim odczuciu zbytnio przesłania ją wspomniany „uniwersalizm” dokumentu.
Pozostaje liczyć, że kolejne encykliki staną się drogowskazem dotykającym osobistą moralność człowieka, który mierząc się z wieloma zauważonymi przez papieża problemami, czuje się wewnętrznie mocno zagubiony.
Maciej Kluczka
Za każdym razem, gdy słyszę wypowiadaną na głos włoską nazwę tego dokumentu, brzmienie tych słów jest dla mnie jak wiosenny, ciepły wiatr; przyjemny, dodający ciepła, ale i orzeźwiający. To encyklika napisana nie z poziomu papieskiego tronu, ale z poziomu ulicy, na której rozgrywa się życie zwykłego człowieka. Franciszek tak bardzo jest z nas i jest wśród nas, zna nasz świat, bo to też jego świat.
Chciałbym zwrócić uwagę na jeden wątek encykliki. Na przełomie wieków – za Fukuyamą – wielu myślało, że „historia się już skończyła”; że to, co miało rewolucyjnie zmieniać rzeczywistość jest już przeszłością. Początek XXI w. bardzo szybko pokazał, że wydarzenia, które nagle mogą przeorać nasz świat to raczej nie wyjątki, a powtarzająca się reguła. Wydarzenia, które jak klamra spinają to doświadczenie to ataki z 11 września i wojna z terroryzmem, a z drugiej strony pandemia. Papież we Frateli tutti pisze, że „historia pokazuje, że lubi się powtarzać. Świat rozpalają odwieczne konflikty, które uznawano już za przezwyciężone. Odradzają się zamknięte, ostre, gniewne i agresywne nacjonalizmy…”. Jakże to aktualny obraz współczesnego świata. Franciszek jest więc wyśmienitym „przedstawicielem” chrześcijaństwa społecznego, które jest bliskie codziennemu doświadczeniu człowieka.
Dziś praktycznie każdy człowiek znalazł się w sytuacji, w której potrzebuje nowej narracji. Narracji, która wydobędzie nas z trwogi, niewiedzy, która prowadzi do bezradności i rezygnacji (niekiedy agresji). Mam nadzieję (wręcz pewność), że ten ciepły, wiosenny wiatr, który powiewa przy lekturze encykliki będzie dla wielu pomocą w wyrwaniu się z lęku i odrętwienia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |