Fot. pixabay/hamedmehrnik

Fundacja Itaka: w 2023 roku zgłoszono zaginięcie 666 dzieci w wieku do 13 lat

W ubiegłym roku zgłoszono zaginięcie 666 dzieci do 13. roku życia – powiedziała PAP wiceprezes zarządu Fundacji Itaka Izabela Jezierska-Świergiel. Dodała, że większość z nich odnajduje się w bardzo krótkim czasie, a zaginięcia związane są głównie z niedostateczną opieką opiekunów.

PAP: To prawda, że najwięcej zaginięć zdarza się latem, w okresie wakacyjnym?

Izabela Jezierska-Świergiel: To mit, z którym walczymy od lat. W skali roku nie mamy takich okresów, w których dochodzi do większej czy mniejszej liczby zaginięć. To jest problem całoroczny, gdyż problemy, z którymi się borykamy, nie wiążą się z określoną datą, porą roku, czy chęcią przeżycia wakacyjnej przygody.

PAP: Kto częściej ginie – osoby starsze czy dzieci i młodzież?

I- Według danych statystycznych Komendy Głównej Policji w zeszłym roku było niespełna 13 tysięcy zaginięć i to jest liczba, która utrzymuje się od lat na tym samym poziomie, z czego większa część to osoby w tzw. wieku produkcyjnym, czyli pomiędzy 25. a 60. rokiem życia. Ale przecież jest to najszersza, największa grupa wiekowa. Przy czym we wszystkich zaginięciach przeważają mężczyźni, z wyjątkiem jednej grupy, czyli nastolatków między 13. a 17. rokiem życia – tutaj prym wiodą dziewczęta.

Ile osób, spośród tych 13 tysięcy, odnajduje się?

– Około 95 proc. osób zaginionych odnajduje się lub jest odnajdywanych, co wcale nie oznacza szczęśliwego zakończenia – czasem odnajdywane jest ciało, a bywa i tak, że odnajdywana jest żywa osoba, ale składa oświadczenie, że nie chce kontaktu z rodziną. Ma do tego prawo. Wówczas bliscy dostają informację, że dana osoba żyje, natomiast nie otrzymują informacji o miejscu jej pobytu.

Nie prowadzimy statystyk, jak częste są takie przypadki, ale niestety się zdarzają. Bywa, że kiedy bliscy zgłaszają zaginięcie, zaprzeczają, aby doszło do jakiegoś konfliktu. Potem często okazuje się, że ta osoba wyszła z domu po kłótni, w dużych emocjach, informując, że ma wszystkiego i wszystkich dość, nie chce ich już znać.

>>> „Aleee niebieskie oczy!” Opuszczone dzieci i otwarte serca wolontariuszy [REPORTAŻ]

Kiedy wychodzi na jaw, że zaginiony wcale nie zaginął, tylko odszedł?

– Czasem przez przypadek, np. podczas rutynowego legitymowania przez policję, a czasem te osoby dowiadują się, że są poszukiwane i dzwonią do nas. My nie mamy prawa nikogo legitymować, więc ustalamy tożsamość dzwoniącego za pomocą pytań, które przygotowuje rodzina – odpowiedzi na nie zna tylko wąska grupa osób. Czasem rodzina prosi nas o nakłonienie takiej osoby do powrotu albo kontaktu, ale nie możemy robić takich rzeczy.

Natomiast w przypadku nastolatek z grupy 13-17 lat – co jest najczęstszą przyczyną zniknięcia?

– Od wielu lat najczęstszą przyczyną zaginięć w tej grupie wiekowej są ucieczki, szczególnie dotyczy to dziewcząt. To jest związane z tym, że wcześniej dojrzewają, są wrażliwsze i często muszą mierzyć się z dorosłymi problemami, choć są jeszcze dziećmi. Powtórne ucieczki nie są wówczas klasyfikowane jako zaginięcia, a jako poszukiwania opiekuńcze. Dziewczęta, które uciekają z domów czy z ośrodków, często wchodzą w relacje ze starszymi partnerami, których poznają przez internet, potem decydują się z nimi związać na dłużej. To są zachowania wysoce ryzykowne, bo ci starsi, często dużo starsi partnerzy je po prostu wykorzystują, a one stają się ich ofiarami.

Fot. Freepik/Freepik

Do mediów przedostaje się zapewne tylko ułamek zaginięć.

– Niestety. Mając ok. 13 tys. zaginięć rocznie łatwo policzyć, że każdego dnia zapada się pod ziemię ok. 35 osób. Natomiast do opinii publicznej przebija się 30, góra 50 takich spraw w ciągu roku, kiedy my w kolejce mamy jeszcze całą długą listę osób zaginionych.

Wiele zależy od dramatyzmu historii, ale także od przebojowości rodziny. Jedną z takich głośniejszych spraw jest zaginięcie Krzysztofa Dymińskiego. Już ponad rok minął, jego rodzice nie ustają w poszukiwaniach, co raz w mediach pojawiają się wzmianki na ten temat.

I- Dramatycznych historii jest wiele, jak chociażby zaginięcie Daniela Gila, samotnego ojca sprzed kilku lat. Młody mężczyzna wyjechał do Holandii zarobić na utrzymanie dwóch córek, które zostały pod opieką dziadków. Zaginął drugiego dnia po wyjeździe.

My staramy się, jak możemy, nagłaśniać wszystkie zaginięcia, ale ma pani rację – wiele zależy od operatywności rodziny. Tyle tylko, że nie wszystkie mają takie możliwości, często też tych ludzi dopada niemoc, depresja, brakuje im sił.

Ludzi zawsze najbardziej porusza zaginięcie dziecka…

– To prawda, aczkolwiek w dzisiejszych czasach zaginięcia małych dzieci zdarzają się rzadko. W ub. roku zaginęły 2074 osoby poniżej 18. roku życia, z czego dzieci do 13. roku życia było 666; większość z nich odnajduje się w bardzo krótkim czasie, bo są to często też zagubienia na plażach, w galeriach handlowych, na piknikach etc. Poza tym w przypadku dzieci mamy stuprocentową skuteczność – są szukane do skutku i odnajdywane, zazwyczaj zdrowe i całe.

Zaginięcia dzieci związane są głównie z niedostateczną opieką ze strony opiekunów: chwila nieuwagi, odwracamy się i dziecka nie ma. W takich przypadkach należy natychmiast zawiadomić policję – przyjedzie patrol, dopiero potem składa się oficjalne zgłoszenie – takie sprawy zawsze traktowane są priorytetowo.

Na stronie ITAKI wciąż są zdjęcia dzieci zaginionych w latach 70., 80., 90. XX w., które nigdy nie zostały odnalezione, nie wiadomo, co się z nimi stało.

– Dziś mamy do dyspozycji bardziej rozwiniętą technologię, różne narzędzia poszukiwawcze, no i dzieci nie biegają same „z kluczem na szyi”. Mamy też w Polsce od 2013 r. system Child Alert – jest uruchamiany w bardzo wyjątkowych sytuacjach, często przy zdarzeniach kryminalnych – do tej pory zdarzyło się to zaledwie sześć razy. Jeden z ostatnich to sytuacja, gdy ojciec uprowadził dziecko, ale wcześniej zabił jego matkę. Usiłował wyjechać z dzieckiem za granicę, został zatrzymany w Danii.

>>> Niepokojący raport: Nastolatki 3.0.

Pierwszy Child Alert został uruchomiony w sytuacji uprowadzenia dziecka z ulicy, w 2013 roku. Kamery monitoringu wychwyciły sytuację, kiedy za idącą dziewczynką w ulicę wjechał samochód. Po chwili wycofał i gwałtownie odjechał. System Child Alert został uruchomiony natychmiast. Dziecko zostało szybko odnalezione w Niemczech, w pustym samochodzie, szczęśliwie nic mu się nie stało.

Mnie poruszyło zamieszczone na waszej stronie zdjęcie przedstawiające Czesława Tomaszkiewicza. Kiedy zaginął w 1996 roku miał 7 lat, więc dziś byłby 34-latkiem. Zastanawiam się jednak, czy jest sens udostępniania takich starych informacji?

– Zdarzają się cudowne odnalezienia po paru dziesiątkach lat, wprawdzie nie w Polsce, ale kto wie… Niedawno była taka historia w Stanach Zjednoczonych, gdzie po 50 latach rodzice po bazie DNA odnaleźli wnuki z zaginionej córki. Poza tym to rodzina decyduje, czy ten wizerunek nadal na naszej stronie jest, czy nie, nawet wówczas, jeśli dana osoba została uznana oficjalnie za zmarłą. Ludzie chcą wierzyć w szczęśliwe zakończenia.

Niemniej jednak czasami udaje się rozwiązać zagadki sprzed lat, często zresztą, na prośbę rodziny lub policji, wracamy do starych spraw i intensyfikujemy działania. Często jest bowiem tak, że po czasie ludzie przypominają sobie jakieś ważne fakty, albo postanawiają podzielić się informacjami, które wcześniej zataili, bo mają wyrzuty sumienia.

Jedną z takich historii jest sprawa zaginięcia młodej, 21-letniej kobiety, która pozostawiła roczną córeczkę. Według informacji od rodziny męża, kobieta była widywana za granicą. Dziewczynka wychowała się w przeświadczeniu, że matka jej nie chciała, że ją porzuciła. Kiedy dorosła, sama miała już dwadzieścia parę lat, zaczęła intensywnie szukać jakichkolwiek informacji o matce, miała nadzieję, że być może ta matka zobaczy, że ona jej szuka. W regionie zaginięcia zrobiliśmy szereg publikacji w mediach, rozklejane były nasze plakaty. Mimo że minęło już tyle lat, liczyliśmy na to, że pojawi się jakiś świadek, który wie cokolwiek na temat zaginięcia. I udało się. Taka osoba zgłosiła się do nas i powiedziała, że nie może już patrzeć, jak ta dziewczyna się męczy, jak szuka tej matki i że wie, co się stało. Okazało się, że kobietę zabił jej mąż i tego samego dnia pogrzebał ją w piwnicy pod domem. Nie było szczęśliwego zakończenia. Ale sprawa zaginięcia została rozwiązana.

Z naszego doświadczenia pracy z rodzinami osób zaginionych wynika, że poznanie prawdy, nawet jeśli jest to informacja o śmierci bliskiej osoby, pozwala na przeżycie żałoby, opłakanie jej. Lata życia w niepewności są nie do zniesienia.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze