Fundacja Świętego Józefa: anonimowość nie pozbawia osób skrzywdzonych głosu
Osoby doświadczone krzywdą wykorzystania seksualnego mogą mówić głośno o swoim bólu zazwyczaj tylko wtedy, gdy zdecydują się porzucić anonimowość i publicznie opowiedzieć o doznanej krzywdzie. Na ten krok – co zrozumiałe – decydują się nieliczni. Anonimowość nie powinna jednak pozbawiać głosu.
Fundacja Świętego Józefa KEP powstała po to, aby służyć osobom skrzywdzonym każdą dostępną pomocą. Także umożliwiać zabranie głosu, jeśli tego chcą i potrzebują. Tak rozumiemy naszą misję.
Jeden z takich głosów przekazujemy dziś, w okresie Wielkiego Postu, w czasie wielkopostnych spowiedzi, gdy potrzeba głębokiego sakramentu pokuty szczególnie mocno daje o sobie znać. Weronika mówi głośno o swoim bólu związanym z doświadczeniami spowiedzi, a jej świadectwo chwyta za serce i ściska gardło. Nie po to jednak, aby szokować, a po to – jak sama mówi – by “pogłębiać świadomość”.
>>> Fundacja Świętego Józefa KEP: dwa miesiące bezpłatnych konsultacji prawnych
Weronika (imię zmienione):
“Gdy myślę o spowiedzi, sakramencie pokuty, pierwsze skojarzenie to lęk. Mimo że mam 50 lat, zawsze boję się spowiedzi. I nie ma znaczenia to, że przeczytałam chyba wszystko, co możliwe, co dotyczy spowiedzi, przygotowania do niej, jej roli w życiu. Wiem, że doświadczam Boga. Lęk jednak jest silniejszy. Drugie skojarzenie to MIŁOSIERDZIE. Miłość, która po prostu JEST i trwa. Dlatego przezwyciężam ten lęk.
Bardzo dużo zależy tutaj od spowiednika. To jest trudne. Bardzo trudne. Ja zaufania nie miałam i nie mam. Starałam się i staram ufać Bogu. Siostra Faustyna w “Dzienniczku” napisała, że wiele dusz przyjęłoby wielkie łaski, gdyby księża w spowiedzi spełniali swoją rolę jako pośredników.
Spotkałam się w konfesjonale z ocenami i, przede wszystkim, zachętą do przebaczenia polegającego na milczeniu. I, o ile nie buntowałam się przeciwko przebaczeniu, sama go chciałam, o tyle milczenie budziło mój sprzeciw w postaci głębokiego poczucia krzywdy i pragnienia śmierci. Odchodziłam od spowiedzi z ciężarem, którego nie dawałam rady nieść… Nie ufałam jednak sobie i swojemu sumieniu. Krzywda seksualna wyrządzona przez duchownego sprawiła, że nie umiałam zobaczyć granic, również tych między dobrem a złem. Szukałam pomocy w spowiedzi. Nie mogłam uzyskać pokoju serca mimo gorącej modlitwy i czytania Pisma Świętego. Aż do momentu zgłoszenia i zakończenia sprawy.
Mój obecny spowiednik powiedział mi, że przebaczenie to sprawa między mną a Bogiem. Porządek sprawiedliwości tu na ziemi to inna sprawa. W tym podejściu znalazłam spokój. Mój spowiednik ma anielską cierpliwość, bo do tej pory mam problemy z nazywaniem grzechów i spowiedzią w ogóle. Jestem Mu bardzo wdzięczna. Myślę, że szczera spowiedź jest możliwa. I baaardzo potrzebna.
Według mnie dobry spowiednik potrafi słuchać i nazywać rzeczy po imieniu. Na pierwszym miejscu postawiłabym jego wiarę. W Boga, zaufanie do Boga oraz dążenie do zjednoczenia z Nim. Drogę ku Bogu. Tak mówił ks. Grzywocz za Ojcami Pustyni, że człowieka można słuchać tylko wtedy, gdy słucha się Boga. “Usłyszeć Boga w człowieku”. Że ten, kto nie słucha Boga, nie ma człowiekowi nic do powiedzenia. To świetnie widać w spowiedzi.
Myślę, że wszelkiego rodzaju działania, jak publikacje, poradniki, materiały, które pomogą zmieniać wrażliwość księży, dawać wiedzę o specyfice przeżywania zranień w tak osobistych obszarach, są potrzebne i dobrze, jeśli powstają. Bardzo chciałabym prosić wszystkich księży, mogę na kolanach, żeby nie wyśmiewali i nie marginalizowali problemu. Spotkałam się z reakcją na jeden z takich poradników, jako zbyt mocno psychologizujący. Nie rozumiem tego. Tamten poradnik trafnie tłumaczył potrzeby osoby skrzywdzonej i pomagał je zaspokoić. Dawał odpowiedzi na pojawiające się pytania. Gdybym przy pierwszej spowiedzi otrzymała to, co jest tam zawarte: usłyszenie i wysłuchanie, docenienie odwagi, jasne nazwanie krzywdy i grzechu, zdjęcie ze mnie odpowiedzialności za te czyny, bo to nie była moja wina. A potem ukazanie Miłości Boga i wskazanie możliwości pomocy psychologicznej i duchowej… Nie musiałabym tak wiele cierpieć…
Chciałabym, żeby nastawienie wobec skrzywdzonych było inne… Sama dbam o swoją anonimowość. Wiem, że osoby skrzywdzone bywają oskarżane o prowokowanie krzywdzicieli, o chęć wyłudzenia pieniędzy, o walkę z Kościołem… Też tego doświadczyłam. Boję się takich oskarżeń. One bardzo bolą. Nie wiem, co innego niż rozmowy na ten temat mogłoby pomóc w pogłębianiu świadomości…”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |