fot. Biuro Prasowe Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej  

Gorąca dyskusja wokół listu do papieża w sprawie Tradycyjnej Mszy Łacińskiej

W Kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych rozgorzała dyskusja wokół listu 48 czołowych ludzi kultury do Franciszka z prośbą o „nienakładanie” nowych ograniczeń w sprawie odprawiania Mszy świętej w rycie trydenckim (TLM). Dokument ten nazwano potocznie „Listem Agathy Christie nr 2”, W 1971 ta znana angielska autorka kryminałów, bynajmniej nie katoliczka, jako jedna z ok. 100 innych ówczesnych osobistości ze świata kultury prosiła Pawła VI o „udzielenie dyspensy w sprawie dalszego sprawowania TLM”.

Papież Montini, będąc człowiekiem wielkiej kultury, udzielił takiej dyspensy (tzw. Indult Agathe Christie). Obecnie jednak, po 50 latach, według niektórych komentatorów katolickich, „czasy się zmieniły”. Z drugiej strony „List Agathy Christie nr 2” poparł m.in. metropolita San Francisco abp Salvatore Cordileone. 8 lipca wskazał on na „obiektywne, zbawcze piękno TLM,  którego nie sposób zupełnie  się pozbawić”.

Ten nowy list został zredagowany przez wybitnego katolickiego kompozytora sir Jamesa MacMillana. Podpisali się pod nim m.in. inny słynny kompozytor Andrew Lloyd-Webber, działaczka społeczna Bianca Jagger, historyk Tom Holland, księżna Michael z Kentu i nowozelandzka śpiewaczka operowa Kiri Te Kanawa. Podobnie jak poprzedni z 1971, list opiera się bardziej na „argumencie z kultury” niż na dyskusjach wokół norm liturgicznych.

>>> Licheń – jubileuszowe Warsztaty liturgiczne Ars Celebrandi

fot. Biuro Prasowe Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej

Redaktor „National Catholic Register” o. Raymond J. de Souza SJ zauważył, iż „zwolennicy mówią o TLM jako o alternatywie dla dominującej kultury świeckiej, jako o bezpiecznym, pewnym miejscu, z którego mogą czerpać energie duchowe. Krytycy zwracają natomiast uwagę na wąską subkulturę, zamkniętej w sobie i wylęgającej różne godne pożałowania tendencje”. Jego zdaniem „zwolennicy TLM, zwłaszcza w Ameryce, zachowują się jak duchowo wyższa elita. Co bardziej żarliwi «tradycjonaliści» przyjęli nawet pewną formę fantazyjnego stroju: mężczyźni noszą brody i palą fajki, a ich żony ubierają się w rzucające się w oczy skromne długie spódnice. Czasami popadają w protekcjonalny język, zrażający do nich wielu katolików, którzy w przeciwnym razie byliby do nich przychylnie nastawieni”.

Ci więc, którzy chcą ograniczyć TLM, są zaniepokojeni nie tyle samą Mszą Świętą, ile właśnie kulturą, którą tworzą zwolennicy Tradycji”. „Pogląd ten jest w pewnym stopniu uzasadniony” – uważa amerykański jezuita.

Na mocy dokumentu „Traditionis custodes” z 16 lipca 2021 Franciszek ograniczył możność sprawowania Mszy „trydenckiej”, po czym w niespełna rok później – 29 czerwca 2022 ukazał się jego list apostolski „Desiderio desideravi”, rozwijający poruszone w nim zagadnienia. W tym pierwszym dokumencie papież wyraził zaniepokojenie rozwojem tej negatywnej kultury: „Możliwość, zaproponowana przez św. Jana Pawła II i z jeszcze większą wielkodusznością przez Benedykta XVI, mająca na celu przywrócenie jedności ciała kościelnego z poszanowaniem różnych wrażliwości liturgicznych, została wykorzystana do pogłębienia różnic, zaostrzenia rozbieżności, tworzenia przeciwieństw, które ranią Kościół i hamują jego drogę, wystawiając go na ryzyko podziałów”.

List MacMillana z 2024 przedstawia jednak nieco inny argument podkreślając, że tradycyjna Msza łacińska jest skarbnicą mądrości, naczyniem ideałów i wyrazem szlachetnych dążeń.

Według o. de Souzy, „jest to argument głęboko współbrzmiący z angielskim temperamentem. Ale być może nie patrzy się na nań w ten sam sposób z Rzymu albo z Nowego Świata. Obraz «katedry», którym posługuje się list, skłania również do obserwacji, że angielska kultura religijna ma wyjątkowy «talent» w utrzymywaniu formy po zaniku wiary, stylu bez treści”.

Wielkie katedry w Ely i Canterbury są pomnikami tego, co najlepsze w angielskiej kulturze, ale teraz są one oddawane na cele nie mające z religią nic wspólnego, jak np. nocna dyskoteka. Piękno formy zewnętrznej nie oznacza wiec integralności wewnętrznej. Dla pewnego sposobu myślenia, w pełni świadomego doktrynalnego i moralnego zamieszania we wspólnocie anglikańskiej, spór o angielskie zabytki kultury może wcale nie wybrzmiewać pozytywnie.

Co ciekawe, najwięksi katolicy angielscy, będący klejnotami kultury tego narodu – bł. Jan Henryk Newman, Ronald Knox, G.K. Chesterton i inni – byli skłonni wybierać „wiarę katolicką bardziej niż formalne wspaniałości anglikańskiej architektury, rytuału i muzyki”. Argument kulturowy, który najwyraźniej zwyciężył w  czasach Pawła VI, paradoksalnie może być dziś użyty przeciwko TLM – uważa redaktor „National Catholic Register”.

abp Salvatore Cordileone, fot. You Tube / Steubenville Conferences

Inny pogląd reprezentuje jednak abp S. Cordileone z San Francisco, który w tekście zamieszczonym przez kilka amerykańskich mediów katolickich, przypomniał, że jeszcze przed listem Agathy Christie z 1971, w 1961 ukazał się inny list, tym razem 37 czołowych ówczesnych autorów katolickich, jak W. H. Auden, Evelyn Waugh, Jacques Maritain, francuski laureat Nagrody Nobla w literaturze François Mauriac, kompozytor Benjamin Britten i Gertrud von Le Fort – autorka „Dialogów karmelitanek”, które później stały się podstawą opery Francisa Poulenca. Oni też walczyli wówczas o zachowanie „Tridentiny”. „Sobór Watykański II nauczył nas odczytywać znaki czasu, a jeden z nich, który spogląda na nas wielkimi literami, brzmi: Piękno ewangelizuje” – napisali ponad 60 lat temu wspomniani intelektualiści.

Arcybiskup wyjaśnił następnie, że „żyjemy w czasach, w których musimy wykorzystać moc piękna, aby dotknąć umysłów, serc i dusz, ponieważ ma ono cechę nieuchronnie prawdziwego doświadczenia, takiego, które nie podlega dyskusji”. Hierarcha zauważył, iż „obecna maksyma kulturowa: «Ty masz swoją prawdę, a ja mam swoją» prowadzi do odmowy uznania nawet oczywistej rzeczywistości fizycznej i biologicznej, podczas gdy piękno omija proces poznawczy i uderza bezpośrednio w duszę. Święte piękno podnosi nas ze świata czasu i pozwala nam dostrzec to, co wykracza poza czas, to, co ostatecznie trwa, to, co jest naszym celem i naszym ostatecznym domem: rzeczywistością Boga”.

Według arcybiskupa San Francisco „nawet Martin Scorsese, przy całej krytyce za kontrowersyjne podejmowanie przezeń przedstawianie tematów religijnych, łącznie z naszym Panem, jest jednym z tych twórców współczesnych, którego wyobraźnię ukształtował kontrast między tym, co przekazywała Msza łacińska, a kulturą twardzieli na ulicach Nowego Jorku”.

Na zakończeniu swojego wpisu abp Cordileone wskazał, że „w epoce dechrystianizacji, która staje się coraz bardziej niegościnna dla jakiegokolwiek tradycyjnego rozumienia religii, Kościół musi działać na wszystkich płaszczyznach. Tradycyjna Msza łacińska i piękno, które ona inspiruje, jest jednym z tych cylindrów. Fakt, że nawet niewierzący mogą odczuwać pociąg do niej, sam w sobie dowodzi tej tezy. Dlaczego tłumić to, co jest jednym z wielu skutecznych sposobów łączenia się z duszami odległymi od Chrystusa i wprowadzania ich w pełne miłości i zbawcze spotkanie z Nim w komunii Jego Oblubienicy, Kościoła? Ufam i modlę się, aby to wołanie artystów i innych wybitnych postaci brytyjskich zostało usłyszane i dostrzeżone takim, jakim jest: że nie dzieli świata w imię czystości ideologicznej, ale jest okazją do zjednoczenia świata dla piękna – drogi, która ostatecznie i nieuchronnie prowadzi do Piękna zawsze Nowego” – puentuje metropolita San Francisco.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze