fot. EPA/TOMS KALNINS

Gwiazda Betlejemska – coś więcej niż astronomia

Czym była Gwiazda Betlejemska? Kometą, supernową, koniunkcją planet? Czy w ogóle istniała? Badacze dociekają tego od lat. 

Jednym z pierwszych wielkich astronomów, który poszukiwał biblijnej Gwiazdy Narodzenia Pańskiego był Johannes Kepler. W październiku 1604 r. był świadkiem wybuchu supernowej w gwiazdozbiorze Wężownika. I właśnie wtedy zaobserwował światło większe niż blask Jowisza, który znajdował się wówczas w pobliżu Ziemi. To zrobiło na nim ogromne wrażenie. Stąd wysnuł wniosek, że także w czasach Jezusa astronomowie mogli zaobserwować coś równie imponującego, co mogło ich skłonić do myślenia, że jest to znak, że narodził się wielki władca. 

Kepler zaczął więc szukać podobnych konfiguracji na niebie, które mogły mieć miejsce w czasach narodzenia się Jezusa. I znalazł. W 7 r. p.n.e. doszło do koniunkcji Jowisza i Saturna. A na dodatek dołączył do nich Mars. Informacje o tym można znaleźć w starych chińskich i koreańskich kronikach.   

Co wydarzyło się trzy lata temu? 

Trzy lata temu na niebie także miała miejsce „wielka koniunkcja”. Zjawisko to nazywamy „wielką koniunkcją”, ponieważ objęło dwa największe ciała Układu Słonecznego.  Jowisz i Saturn zbliżyły się do siebie na niebie. Oczywiście było to zbliżenie pozorne, ponieważ planety się ze sobą nie zderzyły. Obserwując je z perspektywy Ziemi mogliśmy jednak zobaczyć jak jedna planeta staje za drugą, w jednej linii. Faktyczna odległość między nimi to około 800 milionów kilometrów. 

Poprzednio do takiej konfiguracji planet doszło 16 lipca 1623 r., czyli prawie 400 lat temu. Jednak niektóre źródła wskazują, że ostatni raz tak dużą koniunkcję ludzie mogli obserwować jeszcze wcześniej, bo w 4 marca 1226 r. Skąd dwie tak różne daty?   

fot. EPA/FAROOQ KHAN

>>> Dr Artur Zagajewski: Gwiazda betlejemska nie lubi być przelewana. Jak o nią dbać? [WIDEO]

Z obliczeń wynika, że Jowisz i Saturn znajdowały się tak blisko siebie w 1623 r., ale zjawisko to miało miejsce zaledwie 13° na wschód od Słońca, więc możemy być (prawie) pewni, że nikt nie był w stanie tego zaobserwować. Dlatego niektórzy podają datę, kiedy koniunkcja po raz ostatni była widoczna, czyli właśnie 1226 r. Obliczono także, że w ciągu 3000 lat miało miejsce tylko siedem „wielkich koniunkcji”.  Istnieją hipotezy naukowe zgodnie z którymi Gwiazda Betlejemska mogła być takim właśnie zjawiskiem. Trwało kilka dni, więc możliwe, że to właśnie takie zjawisko prowadziło mędrców ze Wschodu do Betlejem. 

Coś więcej niż astronomia 

Astronomia, astrofizyka – to wszystko fascynujące dziedziny wiedzy, ale dla chrześcijan biblijne opowiadanie o Gwieździe Betlejemskiej jest czymś więcej niż tylko nauką. Chociaż i naukowe dociekania maja znaczenie. 

fot. unsplash

Można powiedzieć, że Bóg przez znaki fizyczne mówi do człowieka, wskazuje drogą, by ten mógł odnaleźć Boga. Przemawia do najgłębszych zakamarków duszy, w których człowiek przeczuwa, że z Bogiem musi łączyć się coś niecodziennego, niezwykłego. I to, co niezwykłe, prowadzi do spotkania z tym, co zwykłe i codzienne. Także w naszym życiu Bóg daje takie „gwiazdy betlejemskie”, które prowadzą do odkrycia miejsca, w którym w naszym życiu narodził się Bóg, w którym zamieszkał. I jest Emmanuelem, Bogiem z nami. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze