fot. PAP/EPA/DAVID ARJONA

Hiszpania: tysiące wiernych uczestniczyło w 10-godzinnej procesji

W poniedziałek Zielonych Świątek, dokładnie o godzinie 12:27, wizerunek Matki Bożej z El Rocío – zwanej powszechnie Białą Gołębicą – powrócił do swojej pustelni, po procesji trwającej ok. 10 godzin.

W ten sposób zakończyły się doroczne uroczystości, które przyciągają do tej andaluzyjskiej wioski setki tysięcy pielgrzymów z całej Hiszpanii i spoza jej granic.

Pustynne drogi i modlitwa w rytmie flamenco

Już dzień wcześniej pielgrzymi pokonywali pieszo, konno lub na zdobionych wozach piaszczyste szlaki prowadzące do wioski El Rocío. Przemierzali bezdroża przez niemal dwanaście godzin – ich twarze, kapelusze i suknie flamenco pokrywał kurz, ale nie zniknął z nich uśmiech. Na jednym z postojów, pośród sosnowych lasów, zatrzymali się, by wspólnie odmówić różaniec.

fot. PAP/EPA/DAVID ARJONA

– Można pić i świętować, są z nami najlepsi przyjaciele. Ale najważniejsze jest, żeby się modlić – mówiła Meme Morales, która pielgrzymuje do El Rocío od początku lat 90., a w tym roku towarzyszyły jej już dorosłe córki. – Matka Boża jest częścią naszego życia.

Kult Matki Bożej z Rocío sięga końca XIII wieku, kiedy to – jak głosi tradycja – w okolicy znaleziono cudowną figurę. Od tego czasu pielgrzymi, a szczególnie bractwa (hiszpańskie hermandades) z różnych zakątków kraju, pielgrzymują tu z ikonami Maryi, zwanymi „simpecado”.

Noc cudów i emocji

W nocy z niedzieli na poniedziałek rozpoczął się najważniejszy moment całej uroczystości – „salto de la reja”, czyli tradycyjny skok przez kratę, który sygnalizuje początek procesji. W tym roku rozpoczęła się o 2:42 nad ranem, kwadrans wcześniej niż rok temu. Mężczyźni z Almonte – rodzinnej miejscowości figury – po zaledwie kilku minutach wynieśli ją z pustelni. Tłum eksplodował okrzykami i oklaskami. Od tej chwili zaczęła się wędrówka przez całą wioskę.

fot. PAP/EPA/DAVID ARJONA

Procesja była długa, emocjonująca, a chwilami dramatyczna. W niektórych miejscach, jak pod bramą Hermandad de Villamanrique, nie obyło się bez napięć. W innych – jak pod bractwem Carrión, świętującym 100-lecie istnienia – w powietrze posypały się płatki róż, a figura Matki Bożej zatrzymywała się, jakby nie mogąc ruszyć dalej, zatrzymywana przez miłość tłumu.

Dzieci były unoszone, by mogły spojrzeć Matce Bożej w twarz. Kapłan pochodzenia azjatyckiego, który towarzyszył jednej z grup pielgrzymów, rozpłakał się, gdy figura podeszła do niego. Wierni robili wideorozmowy z bliskimi, którzy nie mogli przybyć – „Tato, patrz! Patrz! Ona tu jest!” – krzyczała jedna z kobiet przez telefon, torując sobie drogę do przodu.

– To mój pierwszy raz – mówił wzruszony Javi – i obiecuję sobie, że nigdy więcej tego nie przegapię.

Wiara, która tańczy i śpiewa

Procesja Matki Bożej z El Rocío nie jest tylko religijnym wydarzeniem – to również głęboko zakorzeniona tradycja kulturowa, w której modlitwa przeplata się z muzyką, łzami, folklorem i braterstwem. Gdy dźwięki bębnów i kastanietów milkną, a głos kapłana wzywa do modlitwy, wszyscy – bez względu na wiek – zatrzymują się, by odmówić „Zdrowaś Maryjo”.

fot. PAP/EPA/DAVID ARJONA

Na zakończenie procesji figura wróciła do pustelni, a kolejne bractwa ruszyły w drogę powrotną – Valverde, Tocina, Loucubin… aż po Toledo. Tłum nie mógł oderwać od niej wzroku. Bo – jak mówią sami „rocieros” – „Ona nie jest tylko figurą. Ona jest Matką, która przyszła, by pobłogosławić nas wszystkich”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze