Fot. yt/screen//

Hiszpański reżyser Juan Cotelo: potrzebujemy więcej prawdziwych świętych!

Nasz zraniony świat potrzebuje więcej prawdziwych świętych, więcej świętych Pawłów, Jakubów Apostołów, Ignacych z Loyoli, Janów Pawłów – z takim dramatycznym apelem zwrócił się do uczestników 53. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Quito hiszpański reżyser, scenarzysta i aktor Juan Manuel Cotelo. Przemawiał on 9 września do wielu tysięcy słuchaczy zgromadzonych w Metropolitalnym Centrum Konferencyjnym w Parku Dwustulecia w stolicy Ekwadoru.

Mówca, mający na swoim koncie takie filmy katolickie, jak „Ostatni szczyt”, „Ziemia Maryi” i „Największy Dar”, rozpoczął swe przemówienie od pełnego zatroskania opisu zagrożeń dla współczesnego świata, którego stan uznał za fatalny, zwłaszcza z perspektywy najmłodszego pokolenia. Skrytykował też przywódców światowych i podejmowane przez nich złe decyzje, np. wojny na Ukrainie, Bliskim Wschodzie i wiele innych, które – według niego – spowodowały ogólną apatię u ludzi. „Jest tak wiele wojen, o których już się nie mówi, bo przywykliśmy do tego, że ludzie umierają i to już nie jest wiadomość” – stwierdził z ubolewaniem Cotelo. Dodał, że dochodzą do tego ataki na młodzież i rodzinę, macierzyństwo i rozrodczość.

>>> Bp Turzyński do polskich księży z Francji: świętość jest możliwa

„Świat jest zraniony, wszyscy jesteśmy zranieni, rozbici, jesteśmy trochę zniechęceni, w dodatku z trudem przyznajemy, że tak naprawdę jest” – mówił dalej prelegent. Zwrócił uwagę, że dziś „każdy może opluwać Kościół tak, jak opluwano Jezusa”. Jedynym rozwiązaniem tego chaosu dzisiejszego świata, coraz bardziej zeświecczonego, egoistycznego, materialistycznego i oddalonego od Boga, są święci: „Potrzebujemy świętych, prawdziwych!” – zawołał reżyser.

W tym kontekście przedstawił wyobrażoną przez siebie rozmowę z Jezusem, którego zapytał: „Co mam robić? Gdybyś był na moim miejscu, jakbyś to rozwiązał?” I podzielił się ze słuchaczami planem, który mógłby mu zaproponować Pan Jezus: „Po pierwsze, potrzebujemy uczciwych rządzących, którzy okażą żywe zainteresowanie społeczeństwem, pokojem i braterstwem”. Uznał też za konieczne pojawienie się filozofów i naukowców, którzy broniliby prawdy. Na następne wymyślone pytanie o to, co jeszcze jest potrzebne, Jezus odpowiedział, że potrzebni są też przedsiębiorcy, tworzący bogactwo dla wszystkich i dobrze je rozprowadzają oraz ludzie mediów, dziennikarze, filmowcy… Na zakończenie tej wyimaginowanej rozmowy Cotelo powiedział Jezusowi, nie mając już więcej pomysłów, że świat najbardziej potrzebuje dzisiaj „nowych świętych, świętych prawdziwych”.

Jezus ze swą prostotą i głębią przekazał wszystkim pokoleniom zasadnicze przesłanie, aby osiągnąć świętość: „Wystarczy ci mojej łaski”, a „wszystko, czego oczekuje On od nas, to maleńki akt wiary niczym ziarnko gorczycy” – tlumaczył mówca. Przypomniał jednak istotny szczegół dotyczący świętych wszystkich czasów: „Tylko Pan jest święty” a ci, których Kościół uznał za świętych, “są niczym bez Chrystusa, który w nich żyje”. W tym znaczeniu wyjaśnił, że jeśli pozbawi się człowieka świętości, to znaczy obecności Boga w jego duszy, „nawet w dobrej intencji, to niczego się nie osiągnie”.

Na potwierdzenie tego filmowiec hiszpański przytoczył słowa Pana Jezusa, zapisane w 15. rozdziale Ewangelii św. Jana: „Beze mnie nic nie możecie uczynić”. Jeśli ktoś chce odnieść  sukces na tym świecie, niech się kieruje wskazówkami tego świata, niech zarabia pieniądze, szuka wygodnego życia i znajdzie je. Ale idący za Jezusem powinni być przygotowani, nawet dzisiaj, na odrzucenie przez świat, bo Jezus ostrzegł swych uczniów: „Posyłam was jak owce między wilki” – przypomniał prelegent i zachęcił swych słuchaczy, aby nie bali się, pamiętając, iż pokój i obecność Jezusa są z nami „po wszystkie dni aż do skończenia świata”.

Podkreślił również doniosłość faktu, że katolicy winni nieść wiarę pośród trudności, wyjaśniając, iż „ten mały akt wiary, zaufania Jezusowi wśród burzy, jest tym, o co On nas prosi”. Dodał, że „chociaż stajemy się nerwowi i myślmy, że wszystko idzie źle, to musimy pamiętać, iż brak pokoju ujawnia nasz brak wiary, a Jezusa nas pyta: «Dlaczego zwątpiliście?»”. A On nas kocha takimi, jakimi jesteśmy, nawet z naszymi błędami i grzechami oraz wzywa do prawdziwej miłości, która nie osądza. „Bóg kocha cię nie dlatego, że robisz dobre rzeczy, ale dlatego, że jesteś grzeszny i błądzisz” – przekonywał Cotelo i wskazał, iż „jeśli nauczymy się kochać nasze uwarunkowania jako grzeszników, to zbliżymy się jeszcze bardziej do miłości Bożej”.

Reżyser przestrzegł przed niebezpieczeństwem przysłaniania prawdziwego postrzegania innych i Chrystusa przez pozory i doczesne osiągnięcia, gdy skupiamy się na sukcesie, pięknie, pieniądzach, wielkości oraz na uważaniu za dobre i wielkie tylko za pośrednictwem własnej inteligencji i uczuć. Zdarza sę, że oceniam innych surowiej niż samych siebie, a przecież Jezus wzywa nas, abyśmy nie osądzali innych – przypomniał gość z Hiszpanii.

Nawiązując do MKE zauważył, iż „jeśli jesteśmy zdolni widzieć Chrystusa w Eucharystii oczami wiary, to czasami potrafimy też dostrzec Go w postaci grzesznika”. Jego zdaniem, „gdyby jakaś osoba poczuła, że spoglądamy na nią takim czystym spojrzeniem i gdyby czuła się kochana, to pozwoliłoby to na jej zmartwychwstanie, bo każdy z nas jest żywym i obecnym w świecie Chrystusem, ale to On działa z większą skutecznością niż dawniej”.. Jeśli ktoś uważa, iż za bardzo polega na swych siłach, zdolnościach i wysiłkach, to zapewne nie pozwala, aby Chrystus działał skutecznie.

Na zakończenie swego wystąpienia J. M. Cotelo przypomniał zdanie, wypowiedziane wiele lat temu przez Benedykta XVI: “Najmniejszy jest najpotężniejszy”. I wyjaśnił, że taka jest Eucharystia i każdy z nas może być tym najmniejszym, jeśli chce być skutecznym i aby móc powiedzieć: „Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze