fot. PAP/Jerzy Muszyński

Hubert Piechocki: zaszczepiłem się. Warto

Mój rocznik jeszcze nie może rejestrować się „regulaminowo” na szczepienie. Ale w tym tygodniu uwolniono szczepienie ludzi „z ulicy”, którzy na koniec dnia mogą otrzymać niewykorzystane dawki szczepionki. Choć nie było to łatwe, to udało mi się skorzystać z tej możliwości.  

Najpierw spójrzmy na dane. Tylko w ciągu minionej doby wykryto 12 762 nowych przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w Polsce. Na Covid-19 zmarło 696 osób. Od początku pandemii w Polsce zaraziło się już 2 731 256 osób, a zmarło 64 168 pacjentów. I pamiętajmy, że to dane tylko oficjalne, bo wielu zarażonych zwyczajnie nie zgłosiło się na test, więc nie figurują w tych statystykach. Trzeba powiedzieć sobie jasno – bez Covida te ponad 64 tys. osób mogłoby nadal żyć. Mogłyby nadal zmagać się ze swoimi innymi schorzeniami. Tymczasem zakażenia SARS-CoV-2 uderzyły w ich i tak (najczęściej) osłabione organizmy. To bardzo realna strata, ta liczba szokuje i powinna do nas mocno przemawiać.  

Szczepienie to dobro 

Dlatego nie od dziś z każdej strony pojawiają się apele, żebyśmy zrobili wszystko, by ograniczyć ryzyko zachorowania i transmisji wirusa. Tych apeli nigdy za dużo. A jednym ze sposobów walki z Covid-19 jest po prostu zaszczepienie się. Owszem, żadna szczepionka nie gwarantuje stuprocentowej pewności, że nie zachorujemy – ale jednak tę możliwość drastycznie zmniejsza. A w przypadku zachorowania szczepionka pomaga w łagodniejszym przebiegu Covida. Szczepionki nie gwarantują też, że nie będziemy w stanie przenosić wirusa – wciąż możemy zarażać. Ale to nie powinno nas do nich zniechęcać. Wczoraj papież Franciszek w liście do uczestników XXVII Szczytu Iberoamerykańskiego zwracał uwagę, że szczepienia przeciw Covid-19 to powszechne dobro wspólne”. A skoro jest to dobro – to powinniśmy po nie sięgać. 

>>> Bp Libera: słowo Boże to Boża „szczepionka nadziei”

Bezpieczne i moralne 

Szczepionki budzą różne obawy. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że wszystkie dostępne w Polsce szczepionki na Covid-19 są bezpieczne. Owszem, mogą pojawić się po nich powikłania – ale od nich nie jest wolny żaden lek. Odczyn poszczepienny najczęściej jednak mija samoczynnie po kilku dniach (w moim przypadku jest to tylko ustępujący powoli ból ręki i lekkie zmęczenie). Co więcej, wszystkie dostępne szczepionki są nie tylko bezpieczne, ale też ich użycie nie powinno budzić naszych wątpliwości moralnych. Kongregacja Nauki Wiary jasno wypowiedziała się na temat w swojej nocie: Można korzystać z wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skutecznez pełną świadomością, że odwołanie się do takich szczepionek nie oznacza formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki, z których zostały wyprodukowane”. Piszę to dlatego, bo dochodzą do mnie różne głosy osób, które czują niepokój w związku z możliwością zaszczepienia się preparatami AstryZeneci czy Johnson&Johnson. Nie ma żadnych religijnych przeciwwskazań na skorzystanie z tych szczepionek. Ba, powiedziałbym nawet, że rezygnacja z nich i czekanie na „lepszą” szczepionkę podchodzi trochę pod marnowanie dóbr, które dał nam Bóg. 

>>> Zespół Ekspertów ds. Bioetycznych KEP o szczepionkach przeciwko Covid-19 [DOKUMENT]

fot. EPA/ALESSANDRO DI MARCO

Nie zabijaj – a daj życie 

Dlaczego dóbr? Bo szczepionka jest dobrem, który w obliczu walki z pandemią daje nam Bóg. Skorzystanie z niej jest jasnym, pozytywnym działaniem na rzecz przykazania piątego dekalogu. Bo „nie zabijaj” to nie tylko zakaz, ale to też nakaz robienia rzeczy na rzecz życia. A taką rzeczą jest przyjęcie szczepionki. Niechęć do szczepionki, szukanie argumentów przeciw zaszczepieniu w moim odczuciu to pewne zaniedbanie troski o życie. Nie chcę pisać, że rezygnacja ze szczepienia to grzech – ale warto w swoim sumieniu rozważyć, dlaczego ma się właśnie taką postawę. Jakie intencje stoją za tym, że nie chcę się zaszczepić? Poza przykazaniem piątym szczepienie to też realizacja przykazania miłości względem bliźniego. Jedno lub dwa ukłucia, kilka słabszych fizycznie dni – a w efekcie konkretne dobro zrobione dla drugiego człowieka. Chyba na tyle wysiłku nas stać, prawda? To niewielkie poświęcenie, a cena jest ogromna – bo czasem może oznaczać uratowanie zdrowia lub nawet życia. 

>>> Stanowisko Zespołu PAN ws. Covid-19: szczepionka ratuje życie

Zaszczepiony „z ulicy” 

Ja zaszczepiłem się w tym tygodniu. Mój pesel jeszcze na to „regulaminowo” nie pozwala, ale skorzystałem z możliwości wejścia na szczepienie z ulicy. Takich ludzi było znacznie więcej. Czekaliśmy cierpliwie pod jednym z punktów szczepień, aż skończy się szczepienie zapisanych pacjentów. A potem liczyliśmy na łut szczęścia. Jak się okazało – mieliśmy go – lekarz podjął decyzję o zaszczepieniu wszystkich czekających, łącznie było to ok. 60 osób. Niecodziennie w tym punkcie tak łatwo się zaszczepić, bo dzień wcześniej nikt nie załapał się na szczepienie z powodu „ryzyka zmarnowania dawki”. Warto sprawdzać okoliczne punkty szczepień, bo wieczorami często rzeczywiście pozostają niewykorzystane dawki i jeśli nie zgłoszą się pacjenci, to jest ryzyko, że preparat będzie trzeba wyrzucić (szczepionki mają dość rygorystyczne warunki przechowywania). Wyrzucenie szczepionki to marnowanie dobra podarowanego nam przez Boga. Szczepionki to wszak wymysł ludzi, którzy skorzystali z konkretnego talentu – inteligencji, którą otrzymali właśnie od Boga. Dlatego lepiej nie wyrzucać szczepionki, tylko zaszczepić nią chętnych. I muszę powiedzieć, że jestem mocno podbudowany tym, że tak wiele osób rzeczywiście chce przyjąć szczepionkę. To ludzie, którzy nie mają gdzieś drugiego człowieka. To ludzie, którym zależy na drugim człowieku (a także na sobie, bo przecież szczepionka to nasza osobista ochrona przed Covid-19). Jako społeczeństwo zdajemy teraz ważny egzamin, obyśmy wyszli z niego zwycięsko. 

>>> Kard. Krajewski: szczepionka jest jak umywanie nóg

Szczepmy się 

Jestem konsekwentny, od wielu miesięcy piszę teksty proszczepienne i wyrażam się jasno: jestem za szczepieniem. Wbrew niektórym komentarzom, które potrafią pojawić się pod takimi tekstami – nie wspieram działalności koncernów farmaceutycznych, w żadnym z nich nie pracuje moja żona (choćby dlatego, że nie mam żony). Bycie za szczepieniem to bycie za życiem. Po prostu. To żadne wspieranie wielkich koncernów. I ludzie promujący szczepienia nie mają z tego żadnego profitu – poza tym, że zwiększa się szansa na zaszczepienie jak największej części społeczeństwa. Służba Zdrowia służy pomocą i jest bardzo otwarta na ludzi, którzy przychodzą się szczepić. Medycy z punktu, w którym sam się szczepiłem długo po godzinach swojej pracy siedzą i szczepią. I tak jest w wielu miejscach kraju. Niepotrzebne są wokół tego różne negatywne dywagacje i szukanie teorii spiskowych. Doceńmy pracę tych ludzi, oni są tam dla nas. Ode mnie otrzymują wielkie słowo podziękowania. Z szacunku do ich pracy i poświęcenia, z szacunku do drugiego człowieka – szczepmy się. Czy to w „regulaminowym” terminie, czy to „z ulicy” – jak będziemy mieć odrobinę szczęścia. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze