Fot. PAP/EPA/MADE NAGI

Indie: pielgrzymi w Prajagradź: mamy szczęście, że żyjemy w tym czasie

Miliony wyznawców hinduizmu przybywają do stanu Uttar Pradeś, by obmyć się u zbiegu rzek Ganges, Jamuna i mitycznej Saraswati. To wyjątkowe obchody Wielkiego Święta Dzbana – Maha Kumbh Mela, gdyż, według wiernych, tak pomyślny układ gwiazd i planet występuje raz na 144 lata. Mamy szczęście, że żyjemy w tym czasie – mówią pielgrzymi w Prajagradź.

Jak zapowiada „India Today”, w środę tradycyjną kąpiel weźmie premier Indii Narendra Modi. Wyjeżdża on tego dnia ze stolicy Indii, Delhi, gdzie odbywać się będą wówczas stołeczne wybory samorządowe. We wtorek w tych samych wodach trzech rzek zanurzył się król Bhutanu Jigme Khesar Namgyel Wangchuck.

Już od pierwszego dnia najważniejszego hinduistycznego święta, czyli 13 stycznia, nad brzegi rzek przybywają pielgrzymi z całych Indii. „Nie mogło mnie tu zabraknąć. To ważne wydarzenie w naszym życiu” – przekonuje Arsalan, który przyjechał wraz z rodziną porannym pociągiem z Lalrgah w stanie Radżastan. Ich podróż trwała ponad 24 godziny. Sprzedawca masala chai, z wózkiem postawionym przy drodze, którą przechodzą dziennie setki tysięcy pielgrzymów, wspomina w rozmowie, że do miasta przyjeżdżają Hindusi także z USA oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Wody przyciągają jak magnes nocą i w dzień. Zanim wstanie czerwone słońce, tłum niczym lunatycy kieruje się w stronę wód, omijając śpiących na ziemi, przykrytych tylko kocami. Gdzieniegdzie widać płonące ogniska, przy których ogrzewają się całe rodziny. Dla nich zabrakło miejsca w jednym ze 150 tys. namiotów, postawionych przez rząd. Wybudowane z okazji święta tymczasowe miasteczko z toaletami, punktami medycznymi i policyjnymi ma powierzchnię 4 tys. hektarów.

>>> Indie: miliony pielgrzymów wyznawców hinduizmu obmyje się w Gangesie

Powietrze jest zamglone, w powietrzu unosi się piasek, podnoszący się pod stopami. Tłum ciągnie się po horyzont, krocząc po mostach pontonowych, wybudowanych specjalnie na tę okazję.

Zanim wierni dotrą nad jedno z 50 wejść do wody, kupują kadzidełka i papierowe łódeczki, wypełnione różowymi różami oraz pomarańczowymi nagietkami. Płatki tworzą kożuch unoszący się nad wodą. Niektórzy przed kąpielą modlą się, ale ich głos zanika w śpiewie emitowanym przez głośniki. Kobiety, mężczyźni i dzieci ostrożnie wchodzą do rzek – jedni zanurzają się kilkakrotnie, drudzy metodycznie myją kończyny i tułów. Na brzegu piętrzą się pozostawione japonki, klapki i sportowe buty.

Sama kąpiel trwa kilka minut, choć woda sięga tylko do ud. Nikt nie wytrzymuje dłużej, bo jest bardzo zimna. Dzieci piszczą. Większość po kąpieli dygocze, próbując wciągnąć na mokry grzbiet koszulę czy sari. Kobiety wzięły ze sobą grzebienie i czeszą długie, czarne włosy.

Między ludźmi krążą kapłani, którzy dają błogosławieństwo i na czołach malują szeroki żółty pas oraz czerwone symbole boga Śiwy, w tym jego atrybut, trójząb (triśula). To także wyjątkowa okazja, by spotkać się z sadhu, czyli hinduistycznymi ascetami, uznanymi za osoby święte. Nadzy lub okryci tylko pomarańczowym płótnem błogosławią, uderzając wiernych po ramionach pawimi piórami.

>>> Watykan: hinduiści i chrześcijanie promują harmonię wśród różnorodności

W tłumie jest wielu sprzedawców – podczas pielgrzymki można kupić wszystko: od patelni i łopaty po szkolną mapę Indii i plastikowe zabawki. Nie brakuje świeżo wyciskanego soku trzcinowego i pikantnych przekąsek.

Prawie wszyscy wracają jednak z plastikowymi butelkami lub kanistrami, które napełnili świętą wodą. Zabierają ją do domów, dla najbliższych, którzy nie mogli przybyć do Prajagradźu. Pytani, do czego ją wykorzystają, mówią, że będą mogli się umyć, wyprać ubrania lub przygotować posiłek. Ci, którzy jednak będą chcieli obmyć się osobiście w nurcie trzech świętych rzek, mogą to zrobić do 26 lutego. Szacuje się, że w ciągu 45 świątecznych dni Prajagradź odwiedzi około 400 mln wiernych.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze