fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Iran wybiera prezydenta. Czy wybory przebiegną bez zakłóceń i protestów?

W Iranie rozpoczęły się w piątek rano wybory prezydenckie. Z urzędu ustępuje Hasan Rowhani, który funkcję głowy państwa sprawował dwie czteroletnie kadencje. Faworytem wyborów jest ultrakonserwatysta, szef irańskiego wymiaru sprawiedliwości Ebrahim Raisi.

Lokale wyborcze zostały otwarte o godz. 7:00 czasu lokalnego. Trzy minuty po ich otwarciu w wyborach wziął udział duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamanei, który kartę do głosowania wrzucił do urny w meczecie Imama w Teheranie. – Każdy głos się liczy… przyjdź i zagłosuj i wybierz swojego prezydenta… jest to ważne dla przyszłości twojego kraju – mówił Chamenei w państwowej telewizji po oddaniu swojego głosu. Dodał, że duża frekwencja będzie pokazem siły irańskiego narodu, która może złagodzić zagraniczną presję na Iran.

fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Wyborcy będą mogli głosować do północy, ale wcześniej rząd zapowiedział, że wybory mogą zostać przedłużone o dwie godziny. Faworytem wyborów jest ultrakonserwatysta, szef irańskiego wymiaru sprawiedliwości Ebrahim Raisi, który w wyborach cztery lata temu uzyskał 38% głosów. Nie ma on silnego przeciwnika po zdyskwalifikowaniu przez władze kilku osobistości politycznych, które mogłyby mu zagrozić. Niemal w ostatniej chwili z wyborów wycofało się dwóch z siedmiu wcześniej zarejestrowanych kandydatów – Mohsen Mehralizadeh, jeden z dwóch kandydatów reformistów oraz jeden z pięciu kandydatów ultrakonserwatystów, Alireza Zakani.

fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Piątkowe wybory odbędą się w czasie, gdy przedstawiciele Iranu i światowych mocarstw prowadzą w Wiedniu rozmowy mające na celu uratowanie irańskiego porozumienia nuklearnego z 2015 r., a także na tle powszechnego niezadowolenia z poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego w kraju. Według niewielu dostępnych sondaży odsetek osób, które nie pójdą w piątek do urn wyborczych, może przekroczyć rekordowy dotąd poziom 57%, odnotowany w wyborach parlamentarnych w 2020 r.

Będą zamieszki?

– Spekulacje o tym, że wybory prezydenckie w Iranie może wygrać szef wymiaru sprawiedliwości Ebrahim Raisi, wynikają z tego, że jest on faworytem duchowo-politycznego przywódcy Alego Chameneia, a nawet jego następcą. Ale nie wykluczam, że wynik piątkowego głosowania może być inny – mówi ekspert PISM Marcin Andrzej Piotrowski. Jak wskazuje, dopuszczenie określonej liczby kandydatów do wyborów zostało tak przygotowane, ażeby Raisi je wygrał. „Może mieć on jednak z tym problem w sytuacji, gdyby w dużych miastach, takich jak Teheran, gdzie ludzie są bardziej wykształceni i krytyczniej nastawieni do systemu, zagłosowano by na Abdolnasera Hemmatiego”, byłego szefa banku centralnego, uważanego za kontynuatora linii obecnego prezydenta Hasana Rowhaniego – wskazuje Piotrowski.

fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH


Z drugiej strony, „tegoroczna kampania, w przeciwieństwie do tej z 2013 r., pokazuje, że nie ma aż takiej mobilizacji po stronie dużych miast i młodszego pokolenia Irańczyków” – zastrzega. – Zakładałbym jednak, że ta apatia się utrzymuje, a frekwencja nie będzie wyższa niż w zeszłorocznych wyborach do Medżlisu, co byłoby na korzyść Raisiego. Dodatkowo władze mogą wykonać ten sam manewr co przed rokiem, czyli przedłużyć głosowanie, głównie na prowincji, co byłoby też z korzyścią dla Raisiego”. Piotrowski zwraca uwagę, że na każdym etapie proces głosowania jest w Iranie pod kontrolą. „Natomiast ze względu na to, że mniej więcej co 10 lat dochodzi w Iranie do gwałtownych i masowych protestów, nie mogę wykluczyć, że może dojść do demonstracji sfrustrowanych Irańczyków, którzy mają dość fasadowości Islamskiej Republiki Iranu” – zauważa.

fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

„Trzeba pamiętać, że w Iranie nie ma klarownego systemu partyjnego; są frakcje, ruchy, które brały udział w rewolucji islamskiej w 1978-79, przy czym żadna z nich nie kwestionuje teokracji jako takiej. Wydaje się, że Raisi ma zaplecze wśród najbardziej konserwatywnych frakcji reżimu. I powstaje przy tym pytanie, na ile sondaże w Iranie są wiarygodne. Wynika z nich, że aż 41 proc. Irańczyków nie wie, czy w ogóle pójdzie głosować i na kogo zagłosuje. Dlatego nie wykluczałbym jeszcze zaskoczenia wynikiem lub jakimiś protestami po wyborach” – mówi Piotrowski. „Dla mnie prawdziwym testem stabilności systemu w Iranie będzie nieunikniona śmierć 81-letniego Chameneia. Wtedy okaże się, czy Raisi jest jego sukcesorem, czy zostanie duchowym przywódcą. Okaże się także, na ile sukcesja władzy po ajatollahu Chameneim będzie płynna i stabilna, a na ile, tak jak w 2009 r. podczas tzw. zielonej rewolucji, są jednak głębsze podziały i że przy tej okazji dojdzie do ostrej walki o władzę czy aktywizacji społeczeństwa. To wszystko są otwarte pytania” – zauważa Piotrowski.

fot. EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Trzy problemy Iranu

Niezależnie od tego, kto wygra, Iran boryka się z trzema głównymi problemami. „Po pierwsze, gospodarka, 40-procentowa inflacja i wysokie ukryte bezrobocie w tym roku to jest coś, co może mobilizować w przyszłości presję na zmiany systemowe ze strony młodszych Irańczyków. Po drugie, Iran został dotknięty przez pandemię Covid-19, przy czym jej realna skala jest większa niż mówią oficjalne statystyki. Szczepienia dopiero ruszyły; oficjalnie mówi się, że dopiero 1 proc. populacji został zaszczepiony. Iran dalej więc będzie borykał się z konsekwencjami tej pandemii. Po trzecie, pozostaje problem sankcji USA” – wskazuje ekspert. Według analityka PISM wynik piątkowych wyborów w niewielkim stopniu wpłynie na rozmowy o przywróceniu umowy nuklearnej, wpłynie za to na ich tempo. „Wydaje się, że sama umowa nuklearna i powrót do jej limitów jest decyzją strategiczną Chameneia. Dopóki Chamenei żyje, aktualna może być strategia, według której umowa nuklearna jest dla Iranu korzystna” – zaznacza Piotrowski.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze