fot. pixabay

Jak nie zmarnować Pierwszej Komunii (ani żadnej innej)?

Są przygotowania, plany… te zewnętrzne i te duchowe. Jest piękna uroczystość, wzruszenia, emocje. Ale co zrobić, by Pierwsza Komunia nie pozostała tylko wspomnieniem? Jak rozwinąć w dziecku przyjaźń z Jezusem? 

Pani Barbaro, który to już rok przygotowuje Pani dzieci do Pierwszej Komunii? 

Przygotowuję dzieci do Pierwszej Komunii już trzynasty rok. Wcześniej przez wiele lat przyglądałam się pracy pań katechetek w rodzinnej parafii i pomagałam w przygotowywaniu uroczystości komunijnej. To właśnie tam nauczyłam się, czym jest przygotowanie dzieci do tego ważnego momentu w ich życiu. 

Pewnie nie jest łatwo. 

Bywa bardzo różnie. Dużo zależy od podejścia dzieci i ich rodziców do sakramentu Eucharystii i spowiedzi, ale wiele też od odpowiednego nastawienia katechety, jego cierpliwości w umiejętnym przekazaniu dzieciom tego, co niewytłumaczalne, czyli czym jest cud Eucharystii. 

Czy dzieci przeżywają Pierwszą Komunię w sposób duchowy? Jak o tym opowiadają? 

Każde dziecko przeżywa Pierwszą Komunię inaczej. Każde jednak opowiada o nim jako o pierwszym bardzo ważnym wydarzeniu w swoim dotychczasowym życiu. Dzieci są przejęte, lubią, kiedy się je do czegoś poprosi, zaangażuje, lubią śpiewać. Przeżywają tak jak potrafią, po swojemu, ale temu przeżywaniu towarzyszy zachwyt nad przyjęciem Boga do serca. Jedna dziewczynka na zadane przeze mnie pytanie, na kogo najbardziej czeka w dniu Pierwszej Komunii, odpowiedziała bez wahania: „na Jezusa”. Uszy płoną mi do dziś, bo spodziewałam się odpowiedzi w stylu: babcia, dziadek, ulubiona ciocia…   

A co nie pomaga w przeżywaniu? 

Aura prezentów, wizja drogich przyjęć komunijnych, szał przygotowań, w jaki wpadają bliscy dziecka, zapominając o tym, co najważniejsze w tym dniu, nachalny katecheta ćwiczący z dziećmi po raz setny pieśni eucharystyczne, ksiądz proboszcz ustawiający dzieci w równy szereg, który za chwilę zostanie zburzony przez dziecięcą spontaniczność, wujek w roli szalonego fotografa podczas uroczystości w kościele…   

Czy rozwijać życie duchowe dziecka w rodzinie, czy warto, by działo się to też z rówieśnikami, np. w chórku czy jakiejś grupie? 

Rodzina powinna zapewnić dziecku start, również w życiu duchowym, ale nie zawsze jest w stanie spełnić ten obowiązek. Wtedy to rodzina parafialna powinna przejąć na siebie tę odpowiedzialność: schola dziecięca, duszpasterstwa młodzieżowe, formacja, modlitwa charyzmatyczna – to wszystko stoi otworem dla młodych szukających Boga i chcących pogłębiać życie duchowe. Czasami tylko potrzeba osoby (ksiądz, katecheta, przyjaciel), która podprowadzi młodego człowieka do tego źródła i rozpali jego tęsknotę za Bogiem…   

Co najbardziej Panią zaskakuje w dziecięcym przeżywaniu relacji z Jezusem. 

Zdecydowanie prostota, szczerość i autentyczność! Dzieci prawdziwie się modlą, proszą Jezusa o wszystko, nawet o najmniejsze sprawy, szczerze żałują za zło, które popełniły, autentycznie smucą się podczas Drogi Krzyżowej i cieszą się, kiedy biją dzwony na Zmartwychwstanie! Dzieciaki są mistrzami w przeżywaniu swojej relacji z Bogiem! Czasami mam wrażenie, że więcej się od nich uczę, niż im przekazuję, bo dzieci uczą mnie, kim jest Bóg i jak Go kochać – prosto i prawdziwie. 

*** 

Barbara Buk, doświadczona nauczycielka religii, jest także współautorką podręczników do nauki religii w szkołach podstawowych. Inspiracją w pracy z dziećmi i młodzieżą jest dla niej postawa duszpasterska Karola Wojtyły – Jana Pawła II. 

Rozmawiała Justyna Nowicka 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze