
fot. EPA/ETTORE FERRARI
Jak Papież Franciszek rozmawiał ze światem
Priorytetem Franciszka była wierność Ewangelii, stylowi Jezusa z Nazaretu i misji jaką odczytał jako lider Kościoła w czasach komunikacji dynamicznej, mobilnej i obrazkowej – wskazał ks. dr hab Krzysztof Marcyński SAC, prof. UKSW. O budowaniu mostów, a nie murów; o tym, że media społecznościowe mogą być narzędziem dobra bądź przestrzenią chaosu oraz o Kościele na „cyfrowym kontynencie” prowadzącym do autentycznej kultury spotkania mówił rozmówca mediów watykańskich.
Wiele osób dziś mówi o prostocie Papieża. Czy taka też była jego komunikacja? Czy styl, gesty przekładał się na słowa?
Tak – prostota papieża Franciszka była spójna i widoczna nie tylko w stylu życia, ale również w jego sposobie komunikacji. Myśl, słowo, gest to triada spójnej, zintegrowanej, autentycznej komunikacji międzyludzkiej. Jego gesty, decyzje i styl bycia były integralną częścią jego przekazu. Mówił mało, ale bardzo konkretnie. Jeśli pisał, to językiem przeciętnego odbiorcy, językiem obrazów, emocji i prostych myśli utrzymując jednocześnie głębię teologiczną. Więcej pokazywał życiem i działaniem. Słowa były przedłużeniem czynów, a czyny przedłużeniem słów. Komunikował się głównie przez znaki i wydarzenia, dając przykład życia Ewangelią, a nie jedynie nauczając o niej. Nawet poruszając się na wózku, oddziaływał i promieniował na cały świat prostotą dobra i bliskości.
>>> Abp Tadeusz Wojda: Franciszek był pielgrzymem nadziei na dzisiejsze czasy
W tym wszystkim był autentyczny, spontaniczny, ludzki i wykraczający poza oficjalny protokół dyplomacji papieskiej do tego stopnia, że niekiedy wyrażał się nieprecyzyjnie, niezrozumiale i niekonwencjonalnie, co doprowadzało niekiedy do krytykowania Go i potrzeby interpretowania oraz doprecyzowywania Jego wypowiedzi. To jest jednak cena jaką płacił Papież za bycie odważnym, autentycznym, ludzkim i spontanicznym będąc na katedrze Piotrowej. Pokazał nam dosłownie, bardzo widzialnie, jak wdrażać Ewangelię w życie – w życie codzienne, ale też polityczne, kulturalne, społeczne i ekonomiczne. A Ewangelia to prostota, to uczciwość, to bycie przy maluczkich, potrzebujących, ubogich. I dlatego zachęcam, by nie tyle czytać najpierw Jego encykliki, adhortacje czy inne Jego dokumenty, ale czytać Jego samego – Jego życie, decyzje, postawę, gesty, działania. Czytać od pierwszych do ostatnich Jego decyzji i czynów: od przyjęcia imienia „Franciszek”, poprzez spotkanie z wiernymi na Placu św. Piotra, błogosławieństwo Urbi et Orbi kilkanaście godzi przed śmiercią w poniedziałek Zmartwychwstania, aż do ceremonii pogrzebu i pochowania Go poza murami Watykanu, z jednym słowem na nagrobku: „Franciszek” – to wszystko coś przekazuje, coś komunikuje, coś głosi.
Kościół ery Ojca Świętego Franciszka, o jakim Kościele mówił Papież albo jakiego Kościoła chciał na „cyfrowym kontynencie”?
Papież Franciszek pragnął Kościoła otwartego, pokornego, bliskiego ludziom – Kościoła „na peryferiach”, który wychodzi do tych, którzy są na marginesie społecznym i duchowym. Dla niego Kościół to „szpital polowy”, który nie ocenia, nie odrzuca, nie zabija słowem czy czynem, ale wciąż ratuje, wciąż wyciąga rękę, wciąż opatruje rany. To Kościół peryferii, wyjścia z plebanii, bycia z potrzebującymi. Konfesjonał to nie sala tortur, ale pokój miłosierdzia. A homilia, to nie spektakl medialny, ale czuła rozmowa matki z synem. W erze cyfrowej wskazywał na potrzebę obecności Kościoła jako towarzysza, który słucha i przyjmuje, daje przestrzeń dla realnych, pięknych relacji, nie pozostawiając ludzi połączonych i zamkniętych jedynie w sieci. Chciał, by Kościół na „cyfrowym kontynencie” prowadził docelowo do autentycznej kultury spotkania, do dialogu, a nie podziałów i polaryzacji.
>>>Pożegnanie z Franciszkiem i Ewangelia muskana przez wiatr
Chciał by Kościół znał język współczesności, ale nie tracił ewangelicznego ducha. W przekazie swojej wizji Kościoła, Papież Franciszek był autentyczny, także i niekiedy spontaniczny, w efekcie czego niekiedy coś takiego powiedział, co bywało niezrozumiane przez wielu z nas czy nawet nieprzyjmowane, ale także na tym jego fenomen polegał, że był wolny od potrzeby bycia przyjętym czy lubianym przez wszystkich. Jego priorytetem była wierność Ewangelii, stylowi Jezusa z Nazaretu i misji jaką odczytał jako lider Kościoła w czasach komunikacji dynamicznej, mobilnej i obrazkowej.
Papież dostrzegał zagrożenia i szanse związane ze światem social media. Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Tuż po śmierci rodak Papieża, Argentyńczyk, Messi, tak napisał na Instagramie: „Papież ciepły, bliski, argentyński… Spoczywaj w pokoju, papieżu Franciszku. Dzięki za uczynienie świata lepszym miejscem. Będzie nam ciebie brakowało”. Franciszek dostrzegał, że media społecznościowe mogą być zarówno narzędziem dobra. I ten wpis piłkarza jest tego klasycznym przykładem. Ale też Papież Franciszek zwracał uwagę na to, że media społecznościowe mogą być przestrzenią chaosu, powierzchowności i przyczyną osłabiania relacji społecznych. Zachęcał do tego, by unikać komunikacji nacechowanej agresją i fałszem, a w zamian wszędzie, gdzie się tylko da (także w social mediach) promować kulturę spotkania, troski i miłosierdzia. Media – jego zdaniem – powinny pomagać w budowaniu relacji i informacji, która ludzi i instytucje scala, która wyciąga z samotności i prowadzi do kultury spotkania na żywo. Zawsze komunikacja wypływająca z serca na żywo jest bardziej ludzka i prowadząca do Boga, niż ta, która zamyka ludzi tylko w sieci, w bańkach informacyjnych wynikających z zimnych algorytmów sztucznej inteligencji.
„Trzeba być świadkami i promotorami komunikacji bez wrogości, która szerzy kulturę troski, buduje mosty i przenika widzialne i niewidzialne mury naszych czasów. Opowiadać historie przesiąknięte nadzieją, biorąc sobie do serca nasz wspólny los i pisząc razem historię naszej przyszłości” – końcowe zdania, ostatniego papieskiego orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu – szczególne, wymagające wyzwanie dla ludzi mediów?
To zdanie jest nie tylko przesłaniem, ale i misją. Misją Kościoła, a było także i misją Papieża Franciszka. Takie jest też znaczenie innej nazwy papieża: pontifex maximus, co znaczy najwyższy budowniczy mostów – ten, który łączy, jednoczy, komunikuje ludzi, nie dzieli. Buduje mosty, nie mury. Szuka porozumienia, nie podziałów i kłótni. Wyraża to styl Jezusa z Nazaretu, a naukowo i praktycznie nawiązuje do m.in. praktyki i teorii Marshalla B. Rosenberga, autora tzw. komunikacji bez przemocy i jej ogromnych korzyści dla człowieka i w ogóle dla silnego społeczeństwa. Papież Franciszek praktykował tego typu komunikację, choć oczywiście to nie oznacza, że jak był czemuś przeciwny, nie potrafił tego zdecydowanie wyrazić i się sprzeciwić. Zawsze jednak wyrażał to językiem miłości, przebaczenia i miłosierdzia. Potrafił i to bardzo, ale przede wszystkim szukał wciąż powodów do budowania, integrowania i jednoczenia innych – wszyscy jesteśmy braćmi: fratelli tutti. I do takiej postawy zachęcał nieustannie także media, a szczególnie dziennikarzy, którzy mają wpływ na kształtowanie sumień i społecznej wrażliwości.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |