Jak przezwyciężyć małżeńskie trudności? Radzą założyciele ruchu Spotkania Małżeńskie
Codzienność pełna pośpiechu, dbania o sprawy bytowe powoduje, że narastają problemy wewnętrzne i nie ma ani czasu, ani atmosfery, żeby o nich porozmawiać. Dochodzą do tego trudności językowe w pracy czy urzędzie. Na zewnątrz małżeństwo jest przykładne, ale pod naskórkiem tej poprawności często się gotuje. Kryzys pojawia się wtedy, gdy nasze relacje przestają być adekwatne do zmieniających się warunków życia. To w sposób bardzo wyrazisty dotyczy sytuacji wyjazdu na emigrację – mówią w rozmowie z Tomaszem Królakiem (KAI) Irena i Jerzy Grzybowscy założyciele ruchu Spotkania Małżeńskie.
Będą oni gośćmi Kongresu Rodzin Polskich i Polonijnych, który odbędzie się w dniach 15-17 września w Gdańsku.
Tomasz Królak (KAI): Od wielu lat Spotkania Małżeńskie prowadzą rekolekcje wśród Polonii. Macie państwo zapewne rozeznanie, czy polskie małżeństwa mieszkające poza Polską przeżywają podobne problemy jak w Polsce, czy inne? Z jakimi problemami przyjeżdżają na Spotkania Małżeńskie?
Irena Grzybowska: Przyjeżdżają na Spotkania Małżeńskie z takim samym problemem z jakim boryka się większość małżeństw w Polsce i na całym świecie: z nieumiejętnością dialogu, brakiem porozumienia, poszukiwaniem pełniejszej jedności ich związku, w poczuciu bezradności wobec konfliktu i często z myślą o rozstaniu. Te trudności są przeżywane w kontekście innych niż w Polsce realiów życiowych. Są też nieco inne w pokoleniu starszej emigracji i nieco inne w młodszym pokoleniu, które wyjechało z Polski w końcu ubiegłego wieku i na początku obecnego.
>>> Już w piątek rozpocznie się Światowy Kongres Rodzin Polonijnych
Czym różnią się te grupy małżeństw?
– W starszym pokoleniu emigracji, zauważamy, że dominują problemy małżeństw mających na ogół ustabilizowany tryb życia, a ich codzienne problemy nie odbiegają od problemów małżeństw w Polsce. Na jakimś etapie ich życia poszukują głębszego spojrzenia na swój związek, wyjścia z rutyny wzajemnych kontaktów. Po niedawnych Spotkaniach Małżeńskich w Sierra Madre w Kalifornii ktoś z uczestników powiedział: „Mam nadzieję, że mimo dużego stażu małżeńskiego lepiej będziemy się teraz rozumieć, a przede wszystkim spokojniej rozmawiać. Wyjeżdżam bardzo zbudowany, że można wiele problemów małżeńskich wyeliminować dialogiem, rozmową”. Podobnie po jednym z weekendów rekolekcyjnych w Niemczech: „Po raz pierwszy po 30 latach podjęliśmy próbę rozmowy na tematy, które nas dzielą, oddalają od siebie. Wyjeżdżam z nadzieją, że podejmiemy dialog”. Niejednokrotnie przeżywają kryzysy i traktują Spotkania Małżeńskie jak ostatnią deskę ratunku.
A czego poszukuje na Spotkaniach Małżeńskich młodsze pokolenie emigracji?
– Druga grupa małżeństw obejmuje młodszą emigrację, tę z przełomu XX i XXI wieku. W przeważającej większości byli to ludzie młodzi, na ogół z dziećmi. Małżonkowie oderwani od korzeni, od ewentualnej pomocy rodziców, dziadków, którzy zostali w Polsce, zawieszeni nieraz między domami w Polsce i kraju, do którego wyjechali, przeżywają napięcia, nieporozumienia, wielopłaszczyznową samotność. Motywy wyjazdu były na ogół ekonomiczne: brak pracy, niskie zarobki, zaciągnięte kredyty. Ale były i inne, np. ucieczka od rodziny wtrącającej się w tryb życia młodych, zwyczajna chęć przygody. W zderzeniu z poszukiwaniem mieszkania, pracy, szkołą dzieci, nieznajomością języka przynosiło przemęczenie, które owocowało napięciami w domu. Problemy niejednokrotnie ich przerastały. Ucieczką od tych problemów bywa pornografia, zdrada, alkohol. Pojawia się depresja. Dawniej, jeszcze w Polsce, częstym problemem konfliktotwórczym było np. to czy wyjeżdżamy na Zachód? Teraz: wracamy do Polski, czy zostajemy?
Przynajmniej niektórzy szukają wyjścia z tej sytuacji i przyjeżdżają na Spotkania Małżeńskie, bo zdaje im się, że ich dalsze wspólne życie jest niemożliwe. Na Spotkaniach Małżeńskich nabierają nadziei. Po zdalnych rekolekcjach polsko-irlandzko-niemieckich jedna z żon napisała: „Nabrałam przekonania, że te wszystkie rzeczy, które nam się przydarzyły w życiu, nie mogą tego życia przekreślić, że jednak jest nadzieja. Nasze trudne życie małżeńskie ma swoją wartość. Spotkałam się wcześniej z tematem porozumienia bez przemocy, ale dopiero teraz, poprzez Wasze świadectwa coś się w nas odblokowało, otworzyliśmy się na siebie. Ta praca nie była taka prosta i lekka, musieliśmy nasze opory przełamywać. Czuję się zainspirowana do stworzenia w naszym domu przestrzeni na dialog, bo dostrzegłam nadzieję, że dialog między nami jest możliwy. Myślałam, że nie ma już szansy dla nas. A jednak jest!”. Nie zawsze jest aż tak źle, ale codzienność pełna pośpiechu, dbania o sprawy bytowe, gospodarcze, zewnętrzne, powoduje, że narastają problemy wewnętrzne i nie ma nie tylko czasu, ale i atmosfery, żeby o nich porozmawiać. Dochodzą do tego trudności językowe w porozumieniu z pracy, urzędzie. Na zewnątrz wyglądają na przykładne małżeństwo, ale pod naskórkiem tej poprawności często gotuje się. Kryzys pojawia się na ogół wtedy, gdy nasze relacje przestają być adekwatne do zmieniających się warunków życia. To w sposób bardzo wyrazisty dotyczy sytuacji wyjazdu na emigrację. Trzeba zmierzyć się ze swoimi emocjami, sposobem reagowania w różnych sytuacjach, żeby relacje w małżeństwie były adekwatne do nowych warunków.
Czy wyjazdy na te rekolekcje inspirowane są sprzeciwem wobec konsumpcyjnego stylu życia z jakim rodziny powszechnie spotykają się na zachodzie Europy?
– Podleganie tym wpływom jest nieuniknione. Motywem wyjazdu z Polski było poszukiwanie lepszych warunków ekonomicznych. Jednakże wielu małżeństwom zaczyna ten konsumpcjonizm przeszkadzać i zaczynają poszukiwać głębszego sensu życia. Niedawno dostaliśmy list od małżeństwa z Anglii: „Wyjeżdżamy z tych rekolekcji ogromną nadzieją, że coś się zmieni, że nasze życie przestanie wyglądać jak taśma produkcyjna i przykry obowiązek”. Nasi animatorzy próbują dotrzeć do małżeństw wciągniętych w te „taśmy produkcyjne”. Jednakże coraz więcej par, także wśród Polonii, żyje w związkach nieformalnych. Teza: „ślub jest nam niepotrzebny, bo i tak się kochamy” jest wyzwaniem dla Spotkań Małżeńskich, by ukazać im, że sakrament małżeństwa może im w tej miłości pomóc, a wejście w dialog z Bogiem nadać sens ich życiu.
Czy na rekolekcje przyjeżdżają tylko małżeństwa w kryzysie?
– Nie. Zapraszamy wszystkie małżeństwa, które chcą, by ich wspólne życie było pełniejsze, które chcą poznać w jaki sposób budować relacje, nie zamiatając spraw trudnych pod przysłowiowy dywan, w jaki sposób radzić sobie z nieuchronnymi napięciami. W rekolekcjach uczestniczą także pary, poszukujące wspólnoty, która odpowiada ich aktualnym potrzebom psychicznym i religijnym. Poza tym wiele polskich małżeństw żyje w różnych krajach w rozproszeniu i potrzebuje wspólnoty umacniającej ich duchowo. Spotkania Małżeńskie stwarzają od niedawna taką możliwość zdalnie, na płaszczyźnie zoom. Wiele par, dzięki Spotkaniom Małżeńskim, odnajduje miejsce Pana Boga w ich związku. Jedna z uczestniczek Spotkań Małżeńskich w Anglii powiedziała po rekolekcjach: „Postanowiłam wpuścić Boga bardziej do mego życia, gdyż zauważyłam, że jest Go za mało”. Po rekolekcjach w Szwajcarii jeden z mężów powiedział: „Jesteśmy ze sobą dopiero dwa lata, a już widzimy jak nasze problemy się piętrzą. Życie dzielimy ze sobą pod jednym dachem, a trzeba było wyjechać 3 godziny drogi od domu, żeby na prawdziwie spotkać się z żoną na rekolekcjach”. Inne małżeństwo, także po rekolekcjach w Szwajcarii, powiedziało: „Brakowało dialogu między nami, dotknięcia tego, co wewnątrz nas, bo nie potrafię o tym mówić pośród spraw codziennych. Chyba sobie przykleimy na meblach niektóre z haseł aby biły nas po oczach, aby życie nam tego nie wydarło. Wyjeżdżam z nadzieją i poczuciem czegoś nowego i odradzającego nasze małżeństwo”.
Czy wystarcza jednorazowy wyjazd na rekolekcje, czy potrzebna jest stała formacja?
– Podobnie jak w Polsce są małżeństwa, dla których jednorazowy wyjazd jest wystarczający, po prostu dokonują odkrycia wystarczającego na całe życie. Ale inni potrzebują stałego wsparcia. Znów sięgnę do niedawnego listu z USA: „Przeżywamy teraz głęboki kryzys. Spotkania Małżeńskie pomagają nam przez ten kryzys przechodzić. Dzięki temu, że odkryliśmy dialog, że zrozumieliśmy na czym polegają różnice w naszych temperamentach, emocjonalności i podejściu do naszych problemów, jesteśmy w stanie nawigować w tym kryzysie bardziej świadomie i z nadzieją, że ten bardzo trudny czas wkrótce się skończy i przyniesie owoc”. Dlatego po rekolekcjach zapraszamy na comiesięczne spotkania formacyjne, które odbywają się albo stacjonarnie, albo zdalnie. Doświadczenie pokazało, że grupy zdalne mogą być równie owocne jak stacjonarne, tylko prowadzący muszą się nauczyć takiego sposobu prowadzenia. To przytoczone świadectwo pochodzi właśnie od pary, która uczestniczy w Spotkaniach Małżeńskich w sposób zdalny.
Kto prowadzi te rekolekcje? Prowadzący przyjeżdżają z Polski?
JG: Początkowo przyjeżdżali animatorzy z Polski, zarówno małżeństwa, jak i kapłan. Jednakże od pierwszego weekendu rekolekcyjnego tworzymy Ośrodki, które będą dalej samodzielnie je prowadzić. Z Polski wspieramy te Ośrodki, szkolimy animatorów. Ci, którzy mieszkają na emigracji najlepiej sami rozumieją problemy małżeństw na miejscu. Zresztą oni sami chcą w ten sposób wspierać innych przeżywających podobne problemy w kraju zamieszkania. Jeden z mieszkających w Londynie animatorów napisał do nas po współprowadzeniu rekolekcji: „Po raz kolejny Pan Bóg dał mi niemal namacalnie odczuć wielką potrzebę i sens kontynuowania Dzieła Spotkań Małżeńskich w Wielkiej Brytanii. Już podczas trwania rekolekcji, ale zwłaszcza podczas dzielenia się na spotkaniu końcowym usłyszałem od uczestników że zdarzył się cud w ich małżeństwie, były łzy szczęścia i nadziei, wyrazy wdzięczności i radości za to, iż mogli oni uczestniczyć w naszym wspólnym weekendzie. Usłyszałem i poczułem jak bardzo było im to potrzebne, aby mogli spotkać się w swoich małżeństwach a także posłuchać naszych szczerych i momentami trudnych wprowadzeń. Pozwoliły im one zobaczyć iż praktycznie nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia i że jeśli tylko będą stosować zasady dialogu i dalej pogłębiać pracę nad swoimi związkami w oparciu o dialog ze Stwórcą, to On będzie błogosławił ich małżeństwom i dalej prowadził”.
W wielu małżeństwach wyjazd na Zachód zaczynał się w pojedynkę. To zapewne także pogłębiało trudności w małżeństwie.
– Wyjazd w pojedynkę na ogół miał na celu przygotowanie warunków do przyjazdu reszty rodziny, co często powodowało wielomiesięczną rozłąkę. Stawało się to przyczyną wielu zranień, nierzadko zdrad, które zaciążyły na życiu rodziny.
Wyjazdy z założenia w pojedynkę mają miejsce i teraz. Dostaliśmy np. list od żony, której mąż wyjechał sam zarobić na kilka miesięcy do Norwegii i niedawno wrócił. Napisała, że po jego wyjeździe „na początku było ciężko, potem się przyzwyczaiłam, a nawet mi się spodobało. Kiedy wrócił, czekała nas kolejna próba związku, ponieważ na nowo musieliśmy się dotrzeć. Razem w harmonii, miłości i szacunku do siebie nawzajem. Były tarcia o drobiazgi. Teraz żyjemy intensywnie, ucząc się rozumieć, oswajać, wybaczać, kochać i nosić nawzajem swoje ciężary”. To małżeństwo było na Spotkaniach Małżeńskich przed rozłąką i uczestniczenie w formacji porekolekcyjnej po powrocie zza granicy pomogło im w odbudowaniu relacji. Bardzo ważna rola Spotkań Małżeńskich polega na uodpornieniu na kryzysy, które są naturalnym i normalnym zjawiskiem w życiu każdego małżeństwa. To swego rodzaju profilaktyka.
Rekolekcje wśród Polonii prowadzone są, jak dotąd, w języku polskim. Czy myśleli Państwo o promowaniu tych rekolekcji także wśród rdzennych mieszkańców Europy Zachodniej i Ameryki?
– Nasza ogólna zasada w całym Stowarzyszeniu jest taka, że prowadzimy rekolekcje w języku, w którym mówią ci, dla których je organizujemy. W Europie Zachodniej i w Ameryce jest to język polski, ale są wyjątki. W Szwecji uczestniczą małżeństwa szwedzkie, pary polskiego pochodzenia, ale i małżeństwa imigrantów z Bliskiego Wschodu, a także małżeństwa mieszane narodowościowo. Rekolekcje prowadzone są w języku szwedzkim na zmianę z angielskim. Przygotowujemy animatorów, by byli gotowi w przyszłości prowadzić Spotkania Małżeńskie w języku mieszkańców danego kraju. Tym bardziej, że coraz więcej osób pochodzenia polskiego używa na co dzień języka kraju, w którym mieszka. Będziemy starali się uważnie odczytywać znaki czasu i dostosowywać do nich metody naszej działalności, której fundament pozostaje niezmienny.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |