Jak wyglądają góralskie święta w Beskidzie Śląskim?
Tradycja mieszkańców Beskidu Śląskiego postrzega Wigilię jako wyjątkowy czas „zaistnienia wszelkiej harmonii zgody, miłości i dobra” – zauważa Małgorzata Kiereś, dyrektorka Muzeum Beskidzkiego w Wiśle. Zgodnie z tym nakazem obowiązkowe było pogodzenie się nawet z najbardziej nielubianym lub nieprzyjaznym sąsiadem czy krewnym.
Etnografka zwraca uwagę, że typowym znakiem, symbolizującym poszukiwanie idealnej wspólnoty, były otwarte w ten dzień drzwi każdego góralskiego domu.
„Harmonię tę wprowadzało słowo, gest pojednania, podanie ręki. Na znak pojednania podawano sobie rękę i wypijano kieliszek wilijówki, tj. wódki przyprawionej korzeniami i miodem” – wyjaśnia Kiereś.
Na terenie czeskiego pogranicza gospodyni w wigilijny ranek smarowała miodem klamki u drzwi, aby zyskać szacunek sąsiadek. Chodzono także wczesnym rankiem nad potok, aby umyć w zimnej wodzie twarz i być zdrowym przez cały rok.
>>> Poznań: wigilia dla potrzebujących
Autorka książki „Doroczna obrzędowość w społecznościach zróżnicowanych religijnie na pograniczu polsko-czesko-słowackim” przypomina, że nieodłącznym elementem świąt była choinka. Bożonarodzeniowe drzewko nazywane jest przez tutejszych górali „kryzbanem” lub „strómkiem”. To przy nim spożywano wieczerzę wigilijną. Drzewko ścinano podczas nowiu księżyca.
„Bez wątpienia drzewko to było odwiecznym symbolem życia w szczęściu i zdrowiu” – dodaje Kiereś.
Choinkę strojono dopiero w dzień Wigilii. Na terenie pogranicza czeskiego i słowackiego obok choinki zawsze stawiano „betlemy” lub „jaśliczki” tj. stajenkę betlejemską. Z kolei na terenie Beskidu Śląskiego tradycji budowania szopek w domach nie było. Stajenki świąteczne zawsze budowano tu w kościołach.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |