Rafał Maciejewski, fot. Fundacja Dominikański Ośrodek Liturgiczny

Jaka jest najpiękniejsza pieśń Wielkiej Soboty?

Do godzin wieczornych Wielka Sobota to czas ciszy i zadumy. Nie odbywają się msze święte, a wierni nadal adorują Najświętszy Sakrament w symbolicznych grobach Jezusa. Natomiast wieczorem rozpoczyna się uroczyste świętowanie zmartwychwstania Pańskiego. W ten dzień warto oddać się kontemplacji męki Pańskiej i ciszy. I choć nie śpiewa się w Wielką Sobotę pieśni, to kompozytorzy nie pozostawili tego dnia bez utworów.

Jedyny swego rodzaju utwór, który tylko pozornie nie ma żadnej muzyki, skomponował John Cage – amerykański kompozytor muzyki współczesnej (zmarł w 1992 r.). Utwór pt. „4’33”” jest jego najsłynniejszym, wręcz utworem. Cage pracował nad nim przez pięć lat. Dlaczego tak długo? Bo za partyturą, w której napisane jest, że „żaden z instrumentów nie gra żadnej nuty”, stoją głębokie przemyślenia twórcy i idea, którą skwitował zdaniem: „Cisza nie istnieje – wszystko jest muzyką”.

Prapremiera „Four minutes, thirty-three seconds” odbyła się w piątek 29 sierpnia 1952 r. w Maverick Concert Hall w Woodstock, w stanie Nowy Jork. Był to koncert „Benefit Artists Welfare Fund”. Wykonawcą kilku kompozycji Cage’a, a także utworów współczesnych Feldmana, Bouleza i Wolffa, był młody pianista David Tudor. W programie utwór Cage’a był błędnie zatytułowany jako „4 Pieces” i podzielony na części: „4′ 33””, „30””, „2′ 23””, „1′ 40””. Oczywiście tytuł to „4′ 33””, a pozostałe, to czasy trwania trzech części utworu.

Nie obyło się bez skandalu, bo publiczność nie była przygotowana na „ciszę” w utworze, który miał partyturę. Pianista zasiadł do fortepianu, rozłożył manuskrypt (który później zaginął) i wyjął stoper, by dokładnie odmierzać części kompozycji. Opuścił pokrywę klawiatury i siedział bez ruchu 30 sekund. Sygnalizując koniec pierwszej części, podniósł pokrywę by po chwili znowu ją opuścić. I tak we wszystkich trzech częściach utworu. Kiedy Tudor zakończył i wstał, publiczność była tak zirytowana, że zamiast oklasków wszczęła wrzawę i żywe dyskusje.

Przesłanie ciszy

– Nie zrozumieli przesłania – wspominał potem John Cage, nazywając swe dzieło „Cztery, trzydzieści trzy”. – Nie istnieje nic takiego, jak cisza. Sądzili, że to cisza, bo nie potrafili słuchać, a przestrzeń była pełna niespodziewanych dźwięków. W pierwszej części można było usłyszeć szum wiatru dochodzący spoza budynku. W części drugiej krople deszczu zaczęły bębnić po dachu, a w trzeciej sama publiczność zaczęła wydawać różne interesujące dźwięki, kręcąc się na siedzeniach, szepcząc, a nawet wychodząc.

Do wsłuchania się w ciszę Wielkiej Soboty – może także przy pomocy tego utworu – zachęcał Rafał Maciejewski (pasjonat muzyki liturgicznej, dyrygent, kompozytor, kantor łódzkiego klasztoru dominikanów i wykładowca Szkoły Śpiewu Liturgicznego) podczas wykładu wygłoszonego w ramach Obserwatorium Wiary przy Fraterni bł. Michała Czartoryskiego na warszawskim Służewie.

– Utwór Johna Cage’a to najpiękniejsza muzyka Wielkiej Soboty. Zachęcam, by się jej uważnie przysłuchać – mówił Rafał Maciejewski. Wykładowca nazwał Wielką Sobotę „największą przegraną roku liturgicznego”. Dlaczego? Według kompozytora i śpiewaka, z racji na wyczekiwanie Wielkanocy, Wielka Sobota bywa pomijana jeśli chodzi o czynności stricte religijne. Wierni zapominają, że to dzień ciszy, zadumy, medytacji. – W wielu parafiach przy okazji święcenia pokarmów zrobiliśmy „jarmark”, a przy tym często brakuje ciszy. Dlatego dobrze, gdy obrzęd święcenia pokarmów organizuje się w innym miejscu niż kościół i kaplica grobu Pańskiego – wyjaśniał.

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Wielka Sobota – to oczywiste – jest wyczekiwaniem na wejście w tajemnicę Paschy. Wigilia paschalna to szczyt i źródło całego roku liturgicznego. Pieśni, które mogą towarzyszyć liturgii tej nocy można by omawiać długo. W swoim wykładzie (którego całość już niedługo będzie można odsłuchać na kanale na YouTubie: >>> Świeccy dominikanie Służew) Rafał Maciejewski skupił się na dwóch najważniejszych pieśniach i melodiach tej najważniejszej nocy w roku.

Orędzie i śpiew „Alleluja!”

Po wprowadzeniu do świątyni paschału kapłan stawia go w widocznym miejscu i albo on, albo diakon, albo kantor śpiewa pierwsze słowa tej liturgii: „Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie…„. To Orędzie Paschalne lub Orędzie Wielkanocne (łac. Exsultet) – starożytna pieśń, której autorstwo przypisuje się św. Ambrożemu. Należy do liturgicznego orędzia podczas wigilii paschalnej związanego z zapaleniem światła w sobotni wieczór. Wykładowca zwrócił uwagę na, jego zdaniem, najważniejszy obraz, który można wychwycić w tym bardzo bogatym tekście. – To Chrystus, który płonie światłem, który użycza nam swojego światła, ale nie spala się. To istota Bożej istoty – mówił Rafał Maciejewski. I przypomniał, że paschał w tej liturgii jest najważniejszy.

Drugi istotny śpiew tej nocy to oczywiście „Alleluja”. – Tego wezwania nie było słychać w kościele przez 40 dni. Ono wraca w pięknej, długiej i przyozdobionej formie, po ośmiu czytaniach i po Psalmie 118 („Prawica Pana wzniesiona wysoko, prawica pana moc okazała”). Kompozytor przypomniał, że przez kolejne 50 dni (przez cały okres wielkanocny) wezwanie „Alleluja!” będziemy słyszeć w różnych miejscach liturgii. – To swoiste przypomnienie, byśmy o tym radosnym, chwalebnym i zbawiennym wydarzeniu nie zapominali – dodał.

fot. PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

– Niech ten śpiew „Alleluja” przenika te święta i Waszą codzienność. Niech „Alleluja, Pan prawdziwie zmartwychwstał” będzie doświadczeniem żywym, ważnym i wynoszącym Was ku górze – powiedział na koniec wykładu Rafał Maciejewski.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze