Jan Paweł II i religie świata – przesłanie i wyzwanie
„Przyszłość świata zależy od różnych kultur i od dialogu międzyreligijnego” – podkreślał podczas swojego pontyfikatu Jan Paweł II. Jutro, 27 października, mija 37. rocznica międzyreligijnego spotkania modlitewnego w Asyżu, które odbyło się z inicjatywy papieża Wojtyły. Już w chwili jego trwania przez cały świat uznane zostało za historyczne.
Na początku pontyfikatu Jana Pawła II raczej nikt się nie spodziewał, że to właśnie papież z Polski, a więc zza żelaznej kurtyny, nada kontaktom pomiędzy religiami absolutnie nową jakość. Tymczasem słowa i gesty towarzyszące jego spotkaniom z innymi religiami stanowiły niewątpliwy fenomen tego pontyfikatu. To także testament, który winny podejmować kolejne pokolenia chrześcijan.
Jan Paweł II był pierwszym w dziejach papieżem, który tak otwarcie i przyjaźnie mówił o wyznawcach innych religii. Dawał temu wyraz, spotykając się wiele razy z ich przedstawicielami – przyjmując ich zarówno w Watykanie, jak i podczas zagranicznych podróży. Swoją postawą zaskarbił sobie ich autentyczną sympatię, szacunek i podziw.
Duch Soboru przed… Soborem
Z czego właściwie mógł wynikać ten fenomen papieskiego przywiązania do dialogu z innymi religiami; do wyjątkowej, niespotykanej w dziejach, duchowej empatii głowy Kościoła katolickiego z tymi, którzy wędrują do Boga innymi drogami? W Odzie na osiemdziesiąte urodziny Jana Pawła II Czesław Miłosz pisał: „(…) Uczyłeś nadziei: / Bo tylko Chrystus jest panem historii. / Cudzoziemcy nie zgadli, skąd ukryta siła / U kleryka z Wadowic”. Skąd zatem ta siła? Można powiedzieć, że czerpał ją z nauczania Soboru Watykańskiego II, zwłaszcza zaś deklaracji „Nostra aetate” o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Dokument zapewniał o szacunku Kościoła dla tego, co w innych religiach „prawdziwe jest i święte”.
Ale już na kilka lat przed Soborem Watykańskim II, który „odkrył” dla Kościoła świat innych religii, bp Wojtyła wykazywał przyjazne im zainteresowanie. W jednym z artykułów z 1958 roku wskazywał na przykład na znaczenie pielgrzymek, także w świecie niechrześcijańskim. „Wystarczy wspomnieć mahometańskie pielgrzymki do Mekki czy hinduskie do źródeł świętej rzeki. Pielgrzymka nie jest wprawdzie wprost aktem liturgicznym, niemniej posiada ona w życiu religijnym znaczenie swoiste i niezastąpione”.
Zastanawiając się nad deklaracją Soboru o szacunku dla duchowości religii niechrześcijańskich i zawartych w nich „ziarnach prawdy”, kard. Wojtyła przywołał (w artykule z 1974 r.) stare pytanie Ojców Kościoła, na ile owe ziarna prawdy „jest to prawda Boża, z którą łączy się działania Ducha Świętego – a zatem prawda zbawcza, a zatem droga do zbawienia dla ludzi, którzy żyją w tych religiach? Z kolei więc pojawia się pytanie: może to już wystarczy?” I odpowiada, że cokolwiek by o tych problemach sądzić, „to jednak pozostanie prawdą, że powszechna wola zbawcza Boga, obejmująca wszystkich ludzi, realizuje się poprzez Kościół”.
Jan Paweł II konsekwentnie odwoływał się do stwierdzenia Soboru, że Kościół katolicki uznaje wszystko, co w innych religiach „prawdziwe jest i święte”. Był przekonany, że realizacja tej myśli może być jedną z głównych dróg do pokoju, że „przyszłość świata zależy od różnych kultur i od dialogu międzyreligijnego”. Nie przestawał przy tym przypominać chrześcijanom o ich odpowiedzialności za dzieło misji i obowiązku Kościoła, by „bez wahania głosić Jezusa Chrystusa, który jest «drogą, prawdą i życiem»”.
Bardzo bliska była mu intuicja Soboru, że Duch Święty działa skutecznie także poza widzialnym organizmem Kościoła, oraz, że ziarna prawdy, które obecne są także w innych religiach, stanowią wspólny i umożliwiający zbawienie „korzeń” wszystkich religii. „Tak więc – tłumaczył Jan Paweł II – zamiast dziwić się, że Opatrzność dopuszcza tak wielką różnorodność religii, można raczej dziwić się temu, że znajdujemy w nich tyle wspólnych elementów”.
Determinacja, z jaką papież Wojtyła wychodził na spotkania z innymi religiami, wynikała też z osobistych predyspozycji Karola Wojtyły, z wewnętrznej „konstytucji” filozofa-personalisty i jego przekonania, że „każdy jest osobą jedyną i niepowtarzalną”, co – jak pisał – „jest dla kapłana, duszpasterza bardzo ważne”. Dla Jana Pawła II każdy człowiek był bowiem światem samym w sobie. Zafascynowany jego tajemnicą, potrafił bez słów otworzyć absolutnie każdego.
Znamienne w tym kontekście wydaje się wyznanie, jakie w 2000 roku usłyszałem od prezydenta Czechosłowacji (później Republiki Czeskiej) Vaclava Havla: „Widziałem się z papieżem po raz pierwszy w kwietniu 1990 r., kiedy przyjechał tutaj z pielgrzymką. Nagle uświadomiłem sobie, że się przed nim spowiadam, choć nie mam zwyczaju chodzić do spowiedzi, nie jestem bowiem praktykującym katolikiem. Nagle po kilku minutach odczułem taką potrzebę. Z osoby papieża emanuje bowiem ogromne pragnienie zrozumienia drugiego człowieka”.
Nowy rozdział w relacjach Kościoła z Żydami…
Pontyfikat Wojtyły oznaczał otwarcie zupełnie nowego rozdziału w relacjach z judaizmem. Jan Paweł II już na początku przypomniał, że „kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm”.
Był pierwszym w dziejach papieżem, który przekroczył próg synagogi – miało to miejsce w Rzymie, 13 kwietnia 1986 r. To wówczas wypowiedział zdanie, które – obok „nie lękajcie się!” – stało się jedną z najczęściej cytowanych fraz papieża Wojtyły: „Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi”. Gospodarz spotkania w synagodze, główny rabin Rzymu Elio Toaff wspominał po latach: „Byłem poruszony. Nie spodziewałem się, że papież przyjdzie z otwartymi ramionami. Zrozumiałem wtedy, że nastała nowa era”.
Jednym z najbardziej doniosłych dokumentów pontyfikatu była deklaracja „Pamiętamy: Refleksje nad Shoah” (marzec 1998). Opracowanie Watykańskiej Komisji ds. Stosunków Religijnych z Judaizmem ogłosiła dokument o „pełnej cierpień” historii relacji między żydami i chrześcijanami. Znajdują się tam m.in. Takie słowa: „Mimo głoszonej przez chrześcijan miłości do wszystkich ludzi, nawet do nieprzyjaciół, poprzez wieki przeważała mentalność prześladowania mniejszości i grup społecznych, w jakiś sposób „odmiennych”.
Warto zaznaczyć, że dla Jana Pawła II relacje z Żydami miały wymiar także bardzo osobisty. Przez całe życie Karol Wojtyła zachowywał pamięć o swoich szkolnych kolegach-Żydach. W 1991 r. mówił w swoim rodzinnym mieście: „Dziękuję Wadowicom za te szkoły, z których tutaj tak wiele zaczerpnąłem światła: naprzód podstawową, a potem to znakomite wadowickie gimnazjum im. Marcina Wadowity. Nie mogę przy tym zapomnieć, że wśród naszych kolegów w wadowickiej szkole i w wadowickim gimnazjum byli wyznawcy religii mojżeszowej, których tutaj już wśród nas nie ma. Nie ma także starej synagogi, która znajdowała się obok gimnazjum”.
W książce „Przekroczyć próg nadziei” (1993) przypominał, że planowej, hitlerowskiej eksterminacji w pierwszym rzędzie ulegli mieszkający w Polsce Żydzi – tylko dlatego że byli Żydami. „Było to więc i moje doświadczenie, które noszę w sobie do dzisiaj”.
>>> Georg Weigiel: Jan Paweł II podjął heroiczny wysiłek na rzecz humanistycznego rozwoju w świecie
…i muzułmanami
Także dla nawiązania przyjaznych relacji chrześcijaństwa z islamem uczynił, co przyznają również sami muzułmanie, więcej aniżeli którykolwiek z jego poprzedników. Był pierwszym papieżem, który odwiedził meczet. Podczas wizyty w Syrii, 6 maja 2001 r., przekroczył próg słynnego Wielkiego Meczetu Umajjadów w Damaszku.
Podczas spotkań z muzułmanami, chcąc okazać im szczególny szacunek, papież cytował wersety Koranu – świętej Księgi islamu. Miało to miejsce np. podczas międzyreligijnego spotkania w Papieskim Instytucie Notre-Dame w Jerozolimie (marzec 2000): „Wszyscy zgadzamy się co do tego, że religia musi prawdziwie koncentrować się na Bogu, i że naszym pierwszym obowiązkiem religijnym jest uwielbienie, chwała i dziękczynienie. Otwierająca Koran sura stwierdza to jasno: ‘Chwała Bogu, Panu światów’ (Koran, I,1)”.
Po śmierci Jana Pawła II katoliccy tradycjonaliści z założonego przez abp. Lefebvre’a Bractwa św. Piusa X wystąpili przeciwko beatyfikacji papieża Wojtyły przypominając jego bliskie relacje z innymi religiami, w tym pocałunek jaki papież złożył na księdze Koranu. Ale ten właśnie fakt jest dla muzułmanów świadectwem wielkości papieża z Polski.
W sierpniu 1985 r. odbyło się bezprecedensowe w dziejach świata spotkanie następcy św. Piotra z kilkudziesięcioma tysiącami muzułmanów. Miało to miejsce w Maroku. Na stadionie w Casablance 50 tys. młodych wyznawców islamu słuchało papieża, który przybył do tego kraju na zaproszenie króla Hassana II. Gorąco oklaskiwany papież zachęcał chrześcijan i muzułmanów do przyjaźni i zjednoczenia między ludźmi i ludami, które na ziemi tworzą jedną wspólnotę.
Jednocześnie warto wspomnieć, że angażując się w dialog z muzułmanami, Jan Paweł II otwarcie wyrażał także zastrzeżenia wobec przejawów islamskiej nietolerancji widocznej w krajach, gdzie do głosu dochodzą fundamentaliści. „Wolność religijna była rozumiana jako wolność narzucania ‘prawdziwej religii’ wszystkim obywatelom. Sytuacja chrześcijan w takich krajach bywa nieraz wręcz dramatyczna” – przyznawał w książce „Przekroczyć próg nadziei”.
Fenomen spotkania w Asyżu
Międzyreligijne spotkanie modlitewne w Asyżu, 27 października 1986 r., już w chwili jego trwania zostało uznane przez cały świat za historyczne. Stało się to 20 lat po deklaracji „Nostra aetate” i to dopiero papież Wojtyła, wymyślając spotkanie w mieście św. Franciszka, poszedł drogą, którą przed nim nie szedł nikt, ba, chyba sobie nawet nikt nie wyobrażał. Można powiedzieć, że dopiero Jan Paweł II wziął na siebie praktyczną realizację wskazań Kościoła w dziedzinie dialogu z religiami.
Na zaproszenie Jana Pawła II do miasta św. Franciszka przybyło wtedy 47 delegacji reprezentujących wyznania chrześcijańskie oraz przedstawiciele 13 innych religii aby w jednym czasie modlić się w intencji pokoju. Modlitwie i zadumie nad losami świata towarzyszyło niespotykane wyciszenie całego globu i tego jednego, jedynego dnia niemal wszędzie umilkły strzały, zaniechano walk, nie podkładano bomb.
Warto wspomnieć, że kiedy wystąpił z ideą spotkania w Asyżu, u części watykańskich hierarchów jego pomysł wywołał opór. Obawiano się, że taka pionierska w dziejach Kościoła i świata inicjatywa może wywołać zamieszanie u wiernych, poprzez – jak uważano – pomniejszenie wyjątkowej roli Kościoła katolickiego w dziele zbawienia. Echo tych krytyk słychać w swoistej odpowiedzi, sformułowanej w encyklice „Redemptoris missio”: „Spotkanie międzyreligijne w Asyżu, wyłączając wszelką niejednoznaczną jego interpretację, było wyrazem mojego przekonania, że każdą autentyczną modlitwę wzbudza Duch Święty, tajemniczo obecny w sercu każdego człowieka”.
Po wielkich zamachach terrorystycznych na Amerykę z 11 września 2001, papież postanowił ponownie zaprosić do Asyżu przedstawiciele różnych religii świata. Jeden z rabinów wypowiedział publicznie myśl, która towarzyszyła wówczas chyba wszystkim uczestnikom i obserwatorom tego spotkania: nikt inny jak tylko Jan Paweł II mógł zgromadzić na specjalnym spotkaniu przedstawicieli tylu religii świata.
Ważne na dziś i jutro
W porównaniu z realiami, w jakich żyły minione pokolenia, także współczesny chrześcijanin traci swego rodzaju oczywistość wyznawania własnej religii, zyskując jednocześnie szansę skonfrontowania własnego doświadczenia z wiarą innych. Takie spotkanie może, i powinno, stanowić okazję do wzbogacenia serca i rozumu.
Ciekawym rysem papieskiego Listu do młodych jest zwrócenie uwagi, że także wśród wyznawców religii niechrześcijańskich od tysięcy lat spotkać można ludzi, którzy często już w młodości obierają stan ubóstwa i czystości w poszukiwaniu Absolutu.
Określenie „dialog międzyreligijny” dla papieża Wojtyły wychodziło poza kontekst religii monoteistycznych. Znamienną deklarację wygłosił w 1986 r. w Indiach: „Dzisiejszy świat odczuwa potrzebę współdziałania wszystkich religii dla dobra ludzkości, czynić zaś to należy w perspektywie duchowości człowieka. Zebraliśmy się tu dzisiaj – hindusi, muzułmanie, sikhowie, buddyści, dżiniści, parsowie i chrześcijanie – w duchu braterskiej miłości, aby potwierdzić to naszą obecnością”.
W dziedzinie dialogu z innymi religiami Jan Paweł II wzmocnił przekonanie o możliwości zaistnienia, światowej, „ponadkonfesyjnej konfraterni ludzi religijnych”. Nie chodzi tu o jakikolwiek „tani synkretyzm”, ale ukazanie, że religie mają pewien wspólny potencjał, do którego należy się odwoływać, zwłaszcza w świecie pełnym pychy i żądzy zysku.
Swojemu przywiązaniu do dialogu międzyreligijnego Jan Paweł II dał wyraz nawet w swoim testamencie. W końcowej jego części, a więc pisanej już u kresu życia, wyznał: „Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan – nie katolików? A rabina Rzymu? I tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich?”.
Jedno z ostatnich spotkań Jana Pawła II z przedstawicielami innych religii miało miejsce w listopadzie 2004, kiedy to papież przyjął w Watykanie zwierzchników wspólnot żydowskiej i muzułmańskiej z Azerbejdżanu. Powiedział wówczas: “Muzułmanie, żydzi i chrześcijanie – razem pragniemy, w imię Boga i cywilizacji, zwrócić się z apelem do rodziny ludzkiej, aby ustała śmiercionośna przemoc i by wszyscy weszli na drogę miłości i sprawiedliwości. Taka jest droga religii. Niech Bóg pomaga nam iść tą drogą wytrwale i cierpliwie!”.
Wkład Jana Pawła II w dialog z religiami świata jest fenomenem, ale i wyzwaniem. Dlatego katolicy, także w Polsce, powinni ten kapitał potraktować jako testament, który trzeba wypełnić, podejmując konkretne inicjatywy: intelektualne, społeczne, charytatywne i kulturalne.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |