Jezuicka Służba Uchodźcom: naszym celem jest, żeby uchodźcy czuli się w Polsce jak w domu
Jezuicka Służba Uchodźcom w Polsce od wybuchu wojny organizuje bezpłatne kursy języka polskiego, pomoc psychologiczną i prawną. Naszym celem jest, żeby osoby z doświadczeniem uchodźczym czuły się w Polsce jak w domu – powiedział jezuita, członek fundacji Jezuicka Służba Uchodźcom (JRS) ojciec Paweł Kowalski.
Jezuita poinformował, że JRS (Jesuit Refugee Service) działa w czterech miejscach w Polsce: w Warszawie, Gdyni, Poznaniu i Nowym Sączu. „Celem naszych działań jest to, żeby uchodźcy czuli się w Polsce jak u siebie w domu. Chcemy budować dla nich przyjazną przestrzeń” – wyjaśnił.
Zaznaczył, że w ramach swojej działalności w placówkach JRS prowadzone są bezpłatne kursy języka polskiego. „Kursy są intensywne, zajęcia odbywają się trzy razy w tygodniu i trwają 2-3 godziny. Po ukończeniu trzymiesięcznego kursu uczestnicy są w stanie znaleźć pracę i ogarnąć swoje sprawy” – mówił ojciec Kowalski.
Poinformował, że od uruchomienia kursów w samej Warszawie ukończyło je ponad 200 osób, a obecnie języka polskiego uczy się w stolicy niemal 150 nowych kursantów. Dodał, że lekcje prowadzą profesjonalni nauczyciele zatrudnieni przez JRS oraz wolontariusze.
Ojciec Kowalski podkreślił, że uchodźcy mogą liczyć również na pomoc prawną i pomoc w załatwieniu spraw urzędowych. „Staramy się też pomagać w realizacji niektórych potrzeb materialnych, w znalezieniu miejsca zamieszkania. Na początku wojny w większym stopniu skupialiśmy się na organizacji noclegów, obecnie koncentrujemy się na innej działalności” – mówił.
Podkreślił, że ważnym aspektem działalności JRS jest organizacja pomocy psychologicznej dla uchodźców, wśród których wiele osób zmaga się z wojenną traumą, boryka ze stratą kogoś bliskiego lub ma trudności w odnalezieniu się w nowej sytuacji.
Jak wyjaśnił, zaraz po wybuchu wojny, JRS starało się zaspokoić podstawowe potrzeby uchodźców. „Wraz z grupą parafian szukaliśmy rodzin, które mogły przyjąć do siebie rodziny z Ukrainy i od razu zorganizowaliśmy kursy języka polskiego dla osób, które były zdecydowane zostać w Warszawie. Teraz widzimy, że niezbędna jest także pomoc psychologiczna. Kiedy słyszy się historie ludzi, którzy uciekli z kraju ogarniętego wojną i zaczyna rozumieć, przez jak ogromne cierpienie przeszli, nie można pozostać obojętnym” – zastrzegł.
Ojciec Kowalski przyznał, że osoby, które uciekły przed wojną, rzadko zdobywają się na to, żeby mówić o swoim cierpieniu. „To nie jest proste, potrzeba czasu, żeby się otworzyć. Sądzę, że w miarę upływu czasu coraz więcej osób będzie potrzebowało pomocy psychologa” – ocenił.
„Pomoc psychologiczna jest najbardziej rozwinięta w Poznaniu, gdzie przy ul. Szewskiej setki osób skorzystało z indywidualnych spotkań z psychologiem” – zaznaczył.
Dodał, że w Warszawie przy Sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej, poza indywidualnymi spotkaniami z psychologiem, uchodźczynie z Ukrainy mogą wziąć udział w spotkaniach kręgu rozwojowego, prowadzonego w języku ukraińskim przez psycholożkę.
Podkreślił, że oddział JRS w Nowym Sączu prowadzą uchodźczynie z Ukrainy. „Te kobiety dokładnie wiedzą, czego potrzebują uchodźcy, bo same były w takiej sytuacji. Organizują spotkania w grupach, spotkania integracyjne, pomoc psychologiczną i inne inicjatywy” – wymienił.
„Przychodzą do nas ludzie w różnym wieku i różnej sytuacji. Są matki z dziećmi, osoby starsze, ale i bardzo młode, osoby niepełnosprawne i chore. O tym, że mogą uzyskać u nas pomoc dowiadują się najczęściej od tych osób, które już skorzystali z naszej pomocy i przekazują informacje dalej” – mówił.
Ojciec Kowalski poinformował, że JRS można wesprzeć wpłacając pieniądze na stronie https://jrs.center/, jednak jezuici liczą również na wsparcie inne niż materialne.
„Zachęcam do zastania wolontariuszem. Można prowadzić kursy lub korepetycje dla dzieci i młodzieży, można zaangażować się w organizację wydarzeń integracyjnych, a co najważniejsze asystować w sprawach administracyjnych, szukaniu pracy i mieszkań dla indywidualnych potrzebujących” – wymienił.
Zdaniem ojca Kowalskiego, „pieniądze są ważne, ale to wolontariat pozwala nie tylko wesprzeć potrzebujących, ale też poznać ich”. „Jeżeli chcemy budować z przybyszami wspólny dom, musimy najpierw się nawzajem poznać. To tworzenie dobrych więzi pozwala uchodźcom poczuć się w Polsce jak w domu, a z drugiej strony otwiera i poszerza nasze serca” – zaznaczył.
Jezuita podkreślił, że choć wojna wybuchła rok temu, do Polski wciąż przybywają nowi uchodźcy. To nie jest może ruch tak wzmożony, jak był na początku, ale ludzie wciąż przybywają. Spora część osób, która przyjechała rok temu, dobrze się odnalazła w polskiej rzeczywistości. Jednak duża część nadal boryka się z problemami, takimi jak godne warunki mieszkalne, uczciwa praca lub dyskryminacja na tle narodowościowym” – zastrzegł.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |