Justyna Sprutta: Bóg sprawiedliwy czy Bóg miłosierny? [KOMENTARZ]
Zdarza się, że wypaczamy obraz Boga. Tworzymy Jego karykaturę na wzór własnego ego i swojego, niekiedy bardzo wypaczonego, zapatrywania się na rzeczywistość, gdy nasze widzimisię sytuujemy ponad Ewangelią.
Konsekwencję takiego zapatrywania się stanowi kiełkujące w nas lub już w nas istniejące przekonanie, że w imię Boga to my mamy rację, nikt inny. Nie dostrzegamy wtedy konieczności odnoszenia się z delikatnością do pewnych kwestii, ale delikatnie, czasem prawie niezauważalnie, chociaż może nie do końca świadomie, skłonni jesteśmy, lub już to czynimy, manipulować innymi i cudzymi opiniami, żywiąc przeświadczenie: „Jestem wierzący i wiem najlepiej. Ty się mylisz”. Na bluźnierstwo natomiast prawie zakrawa odwoływanie się z tej pozycji, by uwypuklić „moją rację jako najsłuszniejszą”, czyli własną pychę, do autorytetu samego Boga.
>>> Jak odnaleźć Boga w modlitwie? [WIDEO]
Mandat od Pana Boga
Ale o jakiego Boga nam chodzi? Najczęściej surowego, skrajnie sprawiedliwego, wiecznie karzącego Jahwe, policjanta, usiłującego „wlepić” mandat, to jest karę za nawet najmniejsze „przestępstwo”, czyli grzech lekki. Odsłaniamy wtedy przed innymi oblicze Boga wykoślawione naszą własną interpretacją, czasem podszytą kompleksami, zwłaszcza wypartymi, i wbrew temu, co sądzimy lub do czego staramy się sami siebie przekonać, niemające nic wspólnego z obliczem Boga Wcielonego, który schodzi na ziemię jako krucha (Dziecię) Miłość, jako „Anioł Miłosierdzia”, gdzie anioł również w tym kontekście oznacza i posłańca, i zwiastuna (gr. angelos, łac. angelus). Przy takiej pysze trudno umieścić w życiu na pierwszym miejscu Ewangelię, która jest Dobrą Nowiną, a nie nowiną straszącą złem, wszędzie zło wyszukującą i dopatrującą się owego zła nawet tam, gdzie go nie ma, oraz straszącą Bogiem–sadystą, który wszystko widzi i chce pochwycić człowieka na gorącym uczynku – czyli na grzechu. Czasem stawiamy się na miejscu Boga, twierdząc na przykład, a takie głosy też były słyszalne, że Bóg sprawiedliwie pokarał grzeszną Francję pożarem katedry w Paryżu, bo przecież Francja w przeciwieństwie do wiernej Bogu Polski (ale czy na pewno autentycznie wiernej?) to siedlisko „lewactwa, masonerii, aborcji i seksualnego wyuzdania”. Podmiot tych słów to inny dobitny przykład, ale pychy umieszczonej na czele wszystkich ciężkich grzechów. Chciałabym takiego człowieka zapytać: „Czy rzeczywiście osobiście spotkałeś się z Bogiem i On ci to namacalnie powiedział? A może to są Twoje słowa włożone przez Ciebie w usta Boga?”.
>>> Abp Jędraszewski: człowiek ginie bez Boga
Bóg nie jest policjantem
Bóg nie jest żadnym policjantem, żandarmem, sadystą. Nie odczuwa chorej radości z powodu naszych potknięć. Bóg potępia grzech, grzech jest raną zadaną nie tylko Jego bezinteresownej miłości, ale także przez człowieka samemu sobie. Bóg nie potępia jednak, na wzór wielu z nas, grzesznika. Nie dzieli tym samym ludzi na idealnych, czyli uczęszczających na coniedzielną mszę świętą do kościoła i słuchających Radia Maryja, i na lewaków, masonów, negatywnie odbieranych singli, którym tak się życie pokomplikowało, że są sami, jedynaków (notabene: Jezus Chrystus, ale też święty Jan Chrzciciel i Izaak byli przecież jedynakami), tudzież nie uzależnia wartości człowieka od liczby posiadanych dzieci. Gdyby taki był Bóg, to kto z pogan w pierwszych wiekach Kościoła w Cesarstwie Rzymskim przyjąłby pochodzącą z ziemi żydowskiej religię, zwłaszcza w obliczu niezwykle krwawych prześladowań chrześcijan?
Jak działa Jezus?
Zbawiciel nie piętnuje człowieka, a jeśli już, to piętnuje grzech. Zbawiciel często „działa na nerwy” przestrzegającym litery prawa faryzeuszom i saduceuszom. Co więcej, zachwala wiarę setnika, rzymskiego oficera i okupanta, zarzucając Żydom brak tak wspaniałej wiary w całym Izraelu. Wywraca skostniały świat do góry nogami. Gdyby Jezus Chrystus przyszedł na świat w okupowanej przez hitlerowców Polsce i pochwalił wiarę na przykład u oficera Wehrmachtu, z pewnością wielu z nas, świadomych krzywd, chwyciłoby za kamienie, by rzucić nimi w Jezusa Chrystusa. Bo przecież taka „niesprawiedliwość” byłaby nie do pomyślenia w kraju, którego królową jest Maryja. Podobnie przecież i narodowi żydowskiemu Rzymianie zadali sporo cierpień, nie oszczędzając nawet kobiet i dzieci, co przybliżają historyczne źródła, m.in. „Wojna żydowska” Józefa Flawiusza. Jednakże zarzucenie kiepskiej wiary Żydom nie niesie w sobie upokorzenia, lecz jest ukrytym upomnieniem, by sami odzyskali tak wielką wiarę, jaką ma setnik, przedstawiony im przez Jezusa Chrystusa jako wzorzec wiary.
Miłosierdzie Boga
Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, ale i miłosierny. Miłosierdzie jawi się jako ochłoda, dająca ukojenie udręczonym grzesznikom. Miłość miłosierna Boga obejmuje Samarytankę, na którą łatwiej spojrzałoby się jak na kobietę z tak zwaną przeszłością, rozpustnicę, bo tak najprościej byłoby ją osądzić, z olejkami do namaszczenia, za które zapłaciła na pewno pieniędzmi zarobionymi dzięki prostytucji. Ta miłość obejmuje gburowatego, nieokrzesanego Szymona, zwykłego rybaka, setnika, którego, uwłaczając nam wierzącym, śmiano z nami zrównać, tchórzliwego Nikodema czy grasującego na drogach Dobrego Łotra. Tak często patrzymy na innych. Jezus Chrystus widzi w tych osobach umiłowane dzieci Boga, zranione przez grzechy i słabości, którym uległy, chwałę swego Ojca, którą chce na nowo rozświetlić i czyni to na krzyżu. Zadajmy sobie pytanie, jak teraz spojrzałby Zbawiciel na zagubione owce i czy nasze spojrzenie jest także Jego spojrzeniem? Czasem te owce ranią, profanują, bluźnią. Ale mimo to, czy możemy spojrzeć choć raz oczami Boga na okrzyczanych lewakami, masonami, LGBT, singlami–wygodnisiami…? Nienawiścią kryjącą się pod hasłem boju w imię Boga, wrzaskiem z krucyfiksem w rękach, wygrażaniem pięściami oplecionymi różańcem dajemy jedynie antyświadectwo. Nawet jeśli jakiś „lewak” zechce, może wpierw z czystej ciekawości, sięgnąć po Pismo Święte, i to wcale nie w celu profanacji, z pewnością zrezygnuje z tego zamiaru, przypomniawszy sobie nasze zacietrzewione twarze i krzyczące usta niemające nic wspólnego z autentycznym chrześcijaństwem (nawet wzniosłe hasła nie zakryją nieautentyczności). Nasze twarze bliźniaczo podobne do tych, które wrzeszczały: „Ukrzyżuj!”, a potem lżyły Jezusa Chrystusa pod szczytem Golgoty. Nie ulega przerwaniu koło nieustannej pretensji, wciąż wzmacniane ciosami i profanacjami, krzykiem i złośliwą przekorą. Wystarczyłby szacunek po obu stronach i otwartość na dialog, czego dzisiaj uczy nas papież Franciszek. Dopowiem na koniec, że nigdy nie zrozumiemy do końca motywów, jakimi kieruje się Boża sprawiedliwość i Boże miłosierdzie… Może dlatego, że owe przymioty Boga przekraczają nasze ludzkie myślenie i trudno nam pojąć, że Bóg mógłby okazać wielkie miłosierdzie zabójcy, a sprawiedliwość wymierzyć głęboko wierzącej siostrze zakonnej. Pamiętajmy jednak, że Bóg nie sądzi po pozorach, ale po tym, co widzi w ludzkich sercach.
>>> Czy można znaleźć szczęście bez Boga? [WIDEO]
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |