
Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl
Kard. Arborelius: ewangelizacja priorytetem następnego papieża
Nasze zadanie polega na tym, aby z pomocą Ducha Świętego znaleźć osobę, która będzie mogła przekazać Ewangelię i głos Jezusa dzisiejszemu światu – stwierdza w wywiadzie The Pillar arcybiskup Sztokholmu, kardynał Anders Arborelius OCD. Rozmawiał z nim Edgar Beltrán.
Kardynał Anders Arborelius jest pierwszym kardynałem w dziejach Szwecji, jednym z nielicznych purpuratów, którzy w historii współczesnej przeszli na katolicyzm, i dopiero szóstym kardynałem karmelitą w historii. Jest pierwszym Szwedem, który został biskupem od czasów Reformacji.
Anders Arborelius urodził się w 1948 r. i nawrócił się na katolicyzm w wieku 20 lat. Dwa później w 1971 r., wstąpił do zakonu karmelitów bosych, zainspirowany lekturą Dzienniczka św. Teresy z Lisieux.
Święcenia kapłańskie przyjął w 1979 r. Święty Jan Paweł II mianował go biskupem Sztokholmu w 1998 roku, a papież Franciszek włączył go Kolegium Kardynalskiego w 2017 roku. Powszechnie uważany za ortodoksyjnego doktrynalnie, Arborelius znany jest również ze swego zaangażowania w dziedzinie ekumenizmu i w obronę migrantów.

Edgar Beltrán, The Pillar: Co zdaniem Księdza Kardynała jest najważniejszą spuścizną papieża Franciszka?
Kard. Anders Arborelius: Myślę, że w słowach i czynach papieża Franciszka cały świat dostrzegł miłosierdzie Jezusa. Nawet w naszym zlaicyzowanym kraju w jakiś sposób otworzył on ludziom oczy i serca na Kościół. Szwecja była kiedyś bardzo antykatolicka, ludzie nie wiedzieli zbyt wiele o Kościele katolickim, ale byli mu przeciwni. To się jednak zmieniło. Byłem zaskoczony, widząc tak liczną delegację Szwecji na pogrzebie papieża. Król i królowa, premier i pierwsza dama, prymas luterański, i nawet mi pozwolili przylecieć do Rzymu samolotem państwowym. Zaczęło się to od Jana Pawła II, ale sądzą, że osobowość Franciszka pomogła im zrozumieć, że Kościół katolicki nie jest tak „niebezpieczny”, jak sądzili. Myślę więc, że wielką spuścizną Ojca Swiętego jest wspieranie pokoju i dialogu międzyreligijnego oraz obrona ubogich i uchodźców.
Ostatni raz widziałem Franciszka na początku lutego, kiedy przyjmował pielgrzymów z krajów skandynawskich. Wyglądał na bardzo wyczerpanego, ale kiedy spotykał się z ludźmi, wydawał się bardzo ożywiony. Przygotował przemówienie, ale jak zwykle odłożył je na bok. Podziękował Szwecji za przyjęcie wielu uchodźców z Ameryki Łacińskiej. Nie chciałem go rozczarować i mówić mu, że drzwi Szwecji są teraz zamknięte dla wielu rodzajów migracji. Było to jednak bardzo typowe dla niego, ponieważ zawsze okazywał Szwecji wielką wdzięczność za to, że jest krajem otwartym na migrantów. Tydzień wcześniej widziałem papieża, ponieważ diecezja sztokholmska nabyła jeden z największych kościołów luterańskich w mieście dzięki luterańskiej pastor tej parafii. Została zaproszona do Rzymu, by pozdrowić papieża w Domu Świętej Marty podczas kolacji, co było dla niej bardzo ważne. To są ostatnie wspomnienia z papieżem, którymi mogę się podzielić. Są one jednak bardzo ważne, ponieważ w ostatnim okresie nikt nie słuchał jego głosu w obronie migrantów, a jego działania ekumeniczne były bardzo istotne, zaś jego osobowość pomogła nam zbliżyć się do luteranów, zielonoświątkowców i innych chrześcijan w Szwecji. Tak go zapamiętamy w naszym kraju.
The Pillar: Ksiądz Kardynał wspomniał o ekumenizmie i obronie migrantów jako dwóch wielkich dziełach papieża Franciszka. Sam jest Eminencja wielkim orędownikiem tych dwóch spraw, które były bardzo bliskie sercu Ojca Świętego. Jednak w niektórych kręgach katolickich kwestie te budzą kontrowersje. Jak zdaniem Księdza Kardynała przyszły papież powinien podejść do tych spraw?
– W niektórych krajach katolickich ludzie boją się migrantów, a w Stanach Zjednoczonych wydaje się, że około jedna piąta katolików może być zagrożona wydaleniem. Sytuacja może ulec zmianie, ale obserwujemy pewnego rodzaju odrodzenie nacjonalizmu na Zachodzie, w tym w Szwecji, gdzie niektórzy chcą wydalić imigrantów, a nawet dochodzi do morderstw imigrantów. Rozmawiałem z imigrantami afrykańskimi, którzy boją się i nie czują się mile widziani w przyszłości. Europa nie przetrwa bez imigrantów, nie ma już dzieci. Nie ma Szwedów pracujących w instytucjach opiekujących się osobami starszymi, prawie cały personel to imigranci. Musimy zdać sobie sprawę, że żyjemy w globalnej rzeczywistości i nie przetrwamy bez imigrantów.

The Pillar: Ksiądz Kardynał jest konwertytą na katolicyzm, co nie jest zbyt częste wśród kardynałów – elektorów. Jak to wpływa na rozumienie przez Eminencję Stolicy Piotrowej?
– Pod wieloma względami jestem outsiderem. Pochodzę z Europy północnej, która należy do peryferii Kościoła, jestem karmelitą i konwertytą. Ale ludzie są bardzo przyjaźni i zainteresowani wieloma sprawami, więc dziwi mnie, że bardzo wiele osób interesuje się naszą sytuacją w Szwecji. W wielu krajach Kościół staje się coraz mniejszy, więc zmierzają one w kierunku podobnej rzeczywistości. Widać też wyraźnie, że w dużych miastach Europy do Kościoła przychodzą imigranci. Zauważyłem to podczas podróży po Francji i Niemczech, a podobne doświadczenia mam w wielu rejonach Stanów Zjednoczonych. Kościół staje się też Kościołem konwertytów, tak jak w Szwecji. Tendencję tę widać na przykład we Francji i Anglii. Bycie konwertytą staje się więc coraz bardziej normalne, coraz więcej osób zwraca się ku Kościołowi i interesuje się życiem duchowym w wieku dorosłym. W jakiś sposób nie wydaje się już tak dziwne bycie konwertytą, karmelitą i pochodzeniem z północnej Europy.
The Pillar: Ksiądz Kardynał powiedział wcześniej, że ma dość dyskusji na temat konklawe w kategoriach bardzo doczesnych. Chciałbym więc dowiedzieć się czegoś o dyscyplinie duchowej w tym okresie.
– Wiele osób zdaje sobie sprawę z wagi wyboru nowego papieża. Słyszałem, jak wiele z nich mówiło, że modlą się za nas i za moich braci na konklawe. Mam więc wrażenie, że dla wielu osób jest to doświadczenie duchowe i wszyscy odczuwamy potrzebę światła Ducha Świętego, ponieważ nie wiemy, co się wydarzy, nie jest to oczywiste. Wiemy, że jest to bardzo ważny moment w dziejach Kościoła, a żyjemy w świecie, w którym Ewangelia jest niezmiernie potrzebna, w starym świecie oczekującym nowej ewangelizacji. Widzimy więc rozwój duchowy w Afryce i Azji i być może nadszedł czas, aby znaleźć papieża z tych części świata, gdzie Kościół dynamicznie się rozwija. Ale jest tam również wiele wyzwań. Są prześladowania, przemoc, konflikty. Naprawdę odczuwa się więc potrzebę odnowy duchowej i przewodnictwa Ducha Świętego dla przyszłości Kościoła.
The Pillar: Czy odczuwa Eminencja obecność Matki Bożej podczas tych dyskusji przed konklawe?
– Oczywiście odczuwamy potrzebę obecności Matki Bożej i jej wstawiennictwa, modlimy się też do Niej, aby nas prowadziła.

The Pillar: Wiele mówi się o priorytetach następnego papieża, o tym, czy powinien skupić się na reformach, zarządzaniu, ewangelizacji, synodalności, jedności, czy na czymś innym. Jakie powinny być zatem priorytety przyszłego papieża?
– Sądzę, że ewangelizacja jest kwestią kluczową i bardzo potrzebną na całym świecie, a zwłaszcza w Europie, gdzie Kościół wkracza w nową sytuację, w której musi znaleźć sposób na przekazanie Ewangelii w środowisku zlaicyzowanymi i materialistycznym. W naszej części świata jest to kwestia nadrzędna. Ale sądzę, że dotyczy to również Azji, gdzie chrześcijan jest niewielu, oraz Afryki, gdzie, powiedziałbym, widzimy owoce ewangelizacji. Ale są tam też inne kwestie, takie jak to, w jaki sposób Ewangelia może pomóc nam w dialogu z lokalną kulturą, z islamem i tak dalej. Gdybym miał wybrać jedno słowo, jeden temat, powiedziałbym, że jest to ewangelizacja, ponieważ jest to rzeczywistość obejmująca wszystko.
The Pillar: Co powinno jaśnieć duchowo w następnym papieżu?
– To, abyśmy mogli w nim widzieć namiestnika Chrystusa. Tajemnica Jezusa musi być widoczna w jego osobowości. Jeśli spojrzeć na trzech ostatnich papieży, znacznie się od siebie różnili, ale wszyscy potrafili ukazać nam pewne aspekty Jezusa. Potrzebujemy papieża, który nie mówi o sobie, ale o Jezusie i pomaga ludowi Bożemu zbliżyć się do naszego Pana.

The Pillar: A więc alter Christus?
– Tak. Papież musi przypominać nam o Jezusie i Ewangelii poprzez swoją osobowość, słowa i gesty. Wszyscy trzej ostatni papieże byli w stanie przekazać Ewangelię i głos Jezusa w różnych sytuacjach dzięki Duchowi Świętemu.
The Pillar: Ale to brzmi jak zadanie bardzo trudne…
– Oczywiście, że tak. Na poziomie ludzkim jest to prawie niemożliwe. Ale wierzymy, że Duch Święty prowadzi Kościół poprzez zwykłych ludzi i że papież nie jest sam. Jest on częścią kolegium biskupów. W globalnym świecie mediów społecznościowych osobowość papieża wydaje się mieć jeszcze większe znaczenie, niektórzy powiedzieliby, że może nawet zbyt duże. Tak więc prawdziwą kwestią jest to, aby z pomocą Ducha Świętego znaleźć osobę, która będzie mogła przekazać Ewangelię i głos Jezusa dzisiejszemu światu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |