fot. PAP/Mateusz Marek

Kard. Lazarus You Heung-sik: nadal warto być kapłanem

„Pan nigdy nie łamie swojej obietnicy. Jeśli was powołał, nie zawiedzie was w czułości swojej miłości, w świetle Ducha, w radości waszego serca. Chciałbym, aby ta nadzieja dotarła do kapłanów, diakonów i seminarzystów na całym świecie, aby ich pocieszyć i zachęcić” – mówi kard. Lazarus You Heung-sik, prefekt Dykasterii ds. Duchowieństwa.

„Nie jesteśmy sami, Pan jest zawsze z nami! I chce, abyśmy byli szczęśliwi!” – dodaje w rozmowie z watykańskim dziennikiem L’Osservatore Romano. W niedzielę 21 kwietnia przypada 61. Światowy Dzień Modlitw o Powołania.

Vatican News: Czym jest powołanie?

Kard. Lazarus You Heung-sik: Zanim zastanowię się nad jakimkolwiek aspektem religijnym lub duchowym, powiem tak: powołanie jest zasadniczo wezwaniem do bycia szczęśliwym, do wzięcia życia w swoje ręce, do realizowania go w pełni i nie marnowania go. To jest pierwsze pragnienie, jakie Bóg ma dla każdego mężczyzny i każdej kobiety, dla każdego z nas: aby nasze życie nie zgasło, aby nie zostało zmarnowane, aby świeciło w najlepszy możliwy sposób. Z tego powodu stał się bliski w swoim Synu Jezusie i chce nas przyciągnąć w objęcia swojej miłości; w ten sposób, poprzez chrzest stajemy się aktywną częścią tej historii miłości, a kiedy czujemy, że jesteśmy kochani i towarzyszymy, wtedy nasza egzystencja staje się drogą ku szczęściu, ku życiu bez końca. Droga, która jest następnie ucieleśniana i realizowana w wyborze życia, w konkretnej misji i w wielu codziennych sytuacjach.

Ale jak rozpoznać powołanie i jaki jest jego związek z pragnieniami?

– W tym temacie bogata tradycja Kościoła i mądrość duchowości chrześcijańskiej mogą nas wiele nauczyć. Aby być szczęśliwym – a szczęście jest pierwszym powołaniem wspólnym dla wszystkich ludzi – konieczne jest, abyśmy nie popełniali błędów w naszych życiowych wyborach, przynajmniej tych podstawowych. A pierwszymi drogowskazami są właśnie nasze pragnienia, to, co czujemy w naszych sercach, że jest dobre dla nas, a poprzez nas dla otaczającego nas świata. Jednak każdego dnia doświadczamy, jak oszukujemy samych siebie, ponieważ nasze pragnienia nie zawsze odpowiadają prawdzie o tym, kim jesteśmy; może się zdarzyć, że są one owocem częściowej wizji, że wynikają z ran lub frustracji, że są podyktowane egoistycznym poszukiwaniem własnego dobrobytu lub, ponownie, czasami nazywamy pragnieniami to, co w rzeczywistości jest iluzją. Wtedy potrzebne jest rozeznanie, które jest zasadniczo duchową sztuką zrozumienia, z Bożą łaską, co powinniśmy wybrać w naszym życiu. Rozeznawanie jest możliwe tylko pod warunkiem, że słuchamy siebie i słuchamy obecności Boga w nas, przezwyciężając bardzo aktualną pokusę, aby nasze uczucia pokrywały się z prawdą absolutną.  Dlatego papież Franciszek, na początku środowych katechez poświęconych rozeznawaniu, zaprosił nas do zmierzenia się z wysiłkiem zagłębiania się w siebie, a jednocześnie nie zapominania o obecności Boga w naszym życiu. Oto powołanie zostaje rozpoznane, gdy doprowadzamy nasze głębokie pragnienia do dialogu z dziełem, które łaska Boża czyni w nas; dzięki tej konfrontacji noc wątpliwości i pytań stopniowo się rozjaśnia, a Pan pozwala nam zrozumieć, którą drogą podążać.

Ten dialog między wymiarem ludzkim i duchowym jest coraz częściej w centrum formacji kapłanów. Na czym stoimy?

– Ten dialog jest konieczny i być może czasami go zaniedbujemy. Nie możemy ryzykować myślenia, że aspekt duchowy może rozwijać się w oderwaniu od ludzkiego, przypisując w ten sposób łasce Bożej rodzaj „magicznej mocy”. Bóg stał się ciałem i dlatego powołanie, do którego nas wzywa, zawsze wciela się w naszą ludzką naturę. Świat, społeczeństwo i Kościół potrzebują kapłanów, którzy są głęboko ludzcy, których duchowy rys można podsumować w tym samym stylu, co Jezus: nie duchowość, która oddziela nas od innych lub czyni nas zimnymi nauczycielami abstrakcyjnej prawdy, ale zdolność do ucieleśnienia bliskości Boga z człowieczeństwem, Jego miłości do każdego stworzenia, Jego współczucia dla każdego, kto został zraniony przez życie. Wymaga to ludzi, którzy, choć są delikatni jak wszyscy inni, w swojej kruchości mają wystarczającą dojrzałość psychiczną, wewnętrzny spokój i równowagę emocjonalną.

Wielu jest jednak kapłanów, którzy doświadczają trudności i cierpienia. Co Ksiądz Kardynał o nich myśli?

– Przede wszystkim jestem tym bardzo poruszony. Niemal całe moje życie poświęciłem trosce o formację kapłańską, towarzyszeniu księżom i byciu blisko nich. Dziś, jako prefekt Dykasterii ds. Duchowieństwa, czuję się jeszcze bliżej kapłanów, ich nadziei i pracy. Nie brakuje elementów niepokoju, ponieważ w wielu częściach świata życie księży jest naprawdę niespokojne. Aspektów kryzysu jest wiele, ale myślę, że przede wszystkim potrzebujemy kościelnej refleksji na dwóch frontach. Po pierwsze: musimy przemyśleć nasz sposób bycia Kościołem i przeżywania misji chrześcijańskiej, w skutecznej współpracy wszystkich ochrzczonych, ponieważ księża są często przeciążeni pracą, z tymi samymi zadaniami – nie tylko duszpasterskimi, ale także prawnymi i administracyjnymi – jak wiele lat temu, kiedy było ich więcej. 

Po drugie, musimy zrewidować profil kapłana diecezjalnego, ponieważ nawet jeśli nie jest on powołany do życia zakonnego, musi na nowo odkryć sakramentalną wartość braterstwa, poczucia się jak w domu w prezbiterium, razem z biskupem, swoimi braćmi kapłanami i wiernymi, ponieważ szczególnie w dzisiejszych trudnościach ta przynależność może go wspierać w posłudze duszpasterskiej i towarzyszyć mu, gdy samotność staje się uciążliwa. Istnieje jednak potrzeba nowej mentalności i nowych ścieżek formacyjnych, ponieważ często ksiądz jest wychowywany na samotnego lidera, „jednego człowieka odpowiedzialnego”, a to nie jest dobre. Jesteśmy mali i pełni ograniczeń, ale jesteśmy uczniami Mistrza. Poruszeni przez Niego możemy zrobić wiele rzeczy. Nie indywidualnie, ale razem, synodalnie. „Uczniami misjonarzami”, powtarza Ojciec Święty, „można być tylko razem”.

Czy kapłani są „przygotowani” do radzenia sobie z dzisiejszą kulturą?

– Jest to jedno z głównych wyzwań, przed którymi stoimy dzisiaj zarówno w formacji początkowej, jak i stałej. Nie możemy pozostać zamknięci w formach sakralnych i uczynić z kapłana zwykłego administratora obrzędów religijnych; dziś przeżywamy czas naznaczony licznymi globalnymi kryzysami, z pewnymi zagrożeniami związanymi ze wzrostem przemocy, wojną, zanieczyszczeniem środowiska i kryzysem gospodarczym, które następnie odbijają się na życiu ludzi w kategoriach niepewności, udręki i lęku o przyszłość. Istnieje wielka potrzeba kapłanów i świeckich zdolnych do niesienia wszystkim radości Ewangelii jako proroctwa nowego świata i kompasu orientacji na drodze życia. Zawsze jest się uczniem, nawet jeśli jest się diakonem, księdzem czy biskupem od wielu lat. A uczeń zawsze ma coś do nauczenia się od jedynego Mistrza, którym jest Jezus.

Ale czy, zdaniem Eminencji, warto dziś jeszcze zostać księdzem?

– Mimo wszystko nadal warto podążać tą drogą za Panem, dać się Mu uwieść, poświęcić życie dla Jego planów. Możemy spojrzeć na Maryję, tę młodą pannę z Nazaretu, która, choć niespokojna zwiastowaniem anioła, zdecydowała się zaryzykować fascynującą przygodę powołania, stając się Matką Boga i Matką ludzkości. Z Panem nic nigdy nie jest stracone! I chciałbym powiedzieć słowo wszystkim kapłanom, zwłaszcza tym, którzy w tej chwili są zniechęceni lub zranieni: Pan nigdy nie łamie swojej obietnicy. Jeśli was powołał, nie zawiedzie was w czułości swojej miłości, w świetle Ducha, w radości waszego serca. Chciałbym, aby ta nadzieja dotarła do kapłanów, diakonów i seminarzystów na całym świecie, aby ich pocieszyć i zachęcić. Nie jesteśmy sami, Pan jest zawsze z nami! I chce, abyśmy byli szczęśliwi!

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze