Fot. yt/screen//AFP

Kard. Pierbattista Pizzaballa: nie można się obejść bez pokarmu, którym jest sam Jezus

Na znaczenie dla życia chrześcijan pokarmu, którym jest sam Jezus wskazuje komentując fragment Ewangelii czytany w niedzielę 28 lipca (XVII Niedziela Zwykła B –  J 6 , 1,15) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

W cyklu niedzielnych czytań z Ewangelii św. Marka w roku B, obecnie następuje kilkutygodniowa przerwa, pozwalając nam spokojnie zagłębić szósty rozdział Ewangelii św. Jana, powszechnie znany jako rozdział o chlebie żywym. Usłyszany przez nas fragment bogaty jest w odniesienia i symbole. Dlatego zatrzymamy się, aby zrozumieć jego główne przesłanie.

Pierwszy odnośnik zapewnia nam klucz do odczytania i kontekst, skupiony wokół Wyjścia, a co za tym idzie, Paschy. Jezus przechodzi na drugą stronę, a wielki tłum podąża za Nim (J 6,1), podobnie jak Izraelici, którzy podążając za Mojżeszem, posłanym przez Pana,  wyszli z ziemi niewoli, aby stać się ludem Pana. Werset 4 potwierdza, że Pascha jest głównym tematem tego wydarzenia: „Zbliżało się święto żydowskie, Pascha” (J 6,4).

>>> Kard. Pierbattista Pizzaballa wzywa chrześcijan w Ziemi Świętej do zjednoczenia w modlitwie

Drugim odniesieniem jest góra (J 6,3): jest to ważny symbol również związany z Wyjściem. Podczas wędrówki przez pustynię Izraelici dotarli na górę Synaj, gdzie Bóg zawarł z nimi przymierze, które nigdy nie miało zostać zerwane.

Trzecim odniesieniem jest trawa. Chociaż może się to wydawać niepotrzebnym szczegółem: cóż to zmienia, że jest trawa, czy jej nie ma? Obok ważnych symboli, takich jak góra i chleb, cóż może oznaczać fakt, że jest tam trawa? Trawa odnosi do wielu fragmentów Starego Testamentu, w których mowa o obfitości pożywienia i wody: tam, gdzie są zielone pastwiska, tam jest także obfitość życia. Tam właśnie prowadzi Bóg swój lud, ponieważ jest dobrym pasterzem, który prowadzi swoją trzodę na zielone, obfite pastwiska (por. Psalm 23).

Wreszcie jest też symbol centralny: chleb. Już podczas Wyjścia pojawiło się pytanie, kto nakarmi cały ten lud na pustyni, a Bóg dostarczył mannę, aby lud poznał, że Bóg karmi życie i nigdy o tym nie zapomina. W dzisiejszym fragmencie także brakuje chleba: tłum jest wielki i zgłodniały. Dlatego Jezus pyta uczniów, gdzie mogą kupić chleb, aby nakarmić wszystkich (J 6,5).

Podobnie jak na pustyni, także i tutaj, chleb pochodzi ze skromnego daru – małej ofiary chłopca (6, 7). Choć wydaje się to niewystarczające, w rękach Jezusa staje się wystarczające.

>>> Kard. Pierbattista Pizzaballa: wiara jest otwarciem na to, co nas przerasta

Jednak z zasadniczą różnicą. Na pustyni chlebem była manna, która zstępowała z nieba. Dawano ją każdemu codziennie za darmo, w ilości wystarczającej, by wyjść i zebrać ją, nie biorąc zbyt wiele, ponieważ trzeba było nauczyć się ufać Bogu, który jest Ojcem i dostarcza pokarm każdego dnia.

Tutaj chleb nie zstępuje z nieba, lecz jest skromnym darem chłopca, który ma niewiele (J 6, 7) i który postanawia podzielić się nim ze wszystkimi. Dysproporcja jest oczywista i jasno pokazuje, że ten mały bochenek chleba nigdy nie wystarczy dla wszystkich. Jest go zbyt mało, ale jest też absolutnie niezbędny.

Chleb, który Jezus daje swoim uczniom, to chleb dzielenia się i braterstwa, który jest życiem dzieci.

Nie można go nigdzie kupić (J 6, 7) i żadna suma pieniędzy nie wystarczy, aby go nabyć. Otrzymuje się go natomiast przez wiarę, która powierza Panu wszystko, czym jest i co posiada małe dziecko, wiedząc, że w Jego rękach dar się pomnaża. Wiedząc, że wszelki gest miłości, choćby najmniejszy, wystarczy, by nakarmić życie wielu.

Istnieje również czasownik, nad którym należy się zastanowić, a jest to czasownik siedzieć: powtarza się dwukrotnie, w wersecie 10, i jest to ważny czasownik, ponieważ ujawnia prawdziwe znaczenie tego fragmentu, którym jest klucz eucharystyczny. Z dwóch powodów.

Po pierwsze, czasownik ten jest używany przede wszystkim do wskazania aktu zasiadania do stołu. Nie jest to zwykłe siadanie, ale siadanie w celu uczestniczenia w uczcie. Cały ten tłum reprezentuje zatem wszystkich ludzi, którzy są powołani do udziału w wielkiej uczcie Królestwa, tej, którą Bóg oferuje wszystkim narodom na wysokiej górze Pana Zastępów (por. Iz 25, 6-10).

Ale nie tylko to. W wielu tłumaczeniach jest to ten sam czasownik, którego ewangelista Jan używa w opisie Ostatniej Wieczerzy (J 13,25), aby opisać swój gest „leżenia” na piersi Jezusa.

Gest miłości tego chłopca zapowiada inny gest miłości, gest samego Jezusa, który weźmie życie w swoje ręce, dzięki składając Ojcu połamie je dla wszystkich. Złoży je w ręce swoich uczniów, aby mogli je rozdawać każdemu człowiekowi, od domu do domu, jak widzieliśmy w mowie misyjnej przed dwoma tygodniami.

Ponieważ tłumy są zawsze wielkie i głodne życia.

+ Pierbattista Pizzaballa

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze