Kard. Pierbattista Pizzaballa: wiara jest otwarciem na to, co nas przerasta
Wiara jest otwarciem swojego życia na coś bezprecedensowego, na paradoks, na coś, co nas przerasta i właśnie dlatego powiada, że istnieje obecność Pana pośród nas – stwierdza komentując fragment Ewangelii czytany 7 lipca w XIV niedzielę zwykła roku B (Mk 6, 1, 6), łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
Ewangelia poprzedniej niedzieli (Mk 5 ,21-43) pomogła nam zastanowić się nad bardzo ważnym aspektem naszej wiary: tam, gdzie ludzka religijność, z jej prawami i zwyczajami, stworzyła dystans i oddzielenia od Boga, tam Jezus . akceptację bliskość. Byliśmy świadkami historii dwóch kobiet, które na różne sposoby nie mogły wejść w kontakt z Panem Jezusem z powodu przepisów dotyczących czystości rytualnej. Kobieta, cierpiąca na krwotok była uważana za nieczystą, a zatem nie wolno jej było dotykać: ktokolwiek jej dotknął, stawał się nieczysty. Podobnie było z ciałem osoby zmarłej, jak ciało córki Jaira: ci, którzy się z nim zetknęli, musieli przejść różne obrzędy oczyszczenia.
>>> Kard. Pizzaballa: przeżywamy bardzo długą noc, ale świt zawsze nadchodzi
Cały ten skomplikowany świat separacji z jednej strony regulował relacje z Bogiem: jasne było, co można czynić, a czego nie. Nie rozwiązywało to jednak kwestii cierpienia doświadczanego przez osoby żyjące w sytuacjach „nieregularnych”. Jedynym rozwiązaniem było wykluczenie ich ze wspólnoty.
Jezus nie pozwala, by Go uwięziono w tej relacji między Bogiem a ludźmi: dla Niego w centrum jest zawsze osoba wraz z jej cierpieniem. Nikt nigdy nie jest wykluczony ze spotkania z Nim, nikt nie powinien być uważany za niegodnego spotkania z Nim. Wręcz przeciwnie, ci, którzy cierpią, najbardziej potrzebują Jego obecności: to nie zdrowi potrzebują lekarza, lecz chorzy (Mt 9-12). Dlatego pozwala się dotknąć, a sam z kolei wyciąga rękę, by dotknąć innych (Mk 5, 27, 41).
To długie wprowadzenie pomaga nam wejść w dzisiejszą Ewangelię (Mk 6,1-6).
Jezus powraca wraz z uczniami do swego rodzinnego miasta (Mk 6,1). Tam znajduje swoich rodaków, rodzinę, tych, którzy bardziej niż ktokolwiek inny doświadczyli bliskości i zażyłości z Nim. Otóż, właśnie tam, gdzie wszyscy Go znają, nie jest mile widziany do tego stopnia, że Jezus nie może dokonać pośród nich żadnych uzdrowień (Mk 6,5): miejsce największej bliskości staje się miejscem największego oddalenia.
Być może kluczowym słowem dla zrozumienia tego zjawiska jest słowo „wiara”.
W ubiegłą niedzielę słowo to powróciło dwukrotnie (Mk 5, 34, 36): kobieta cierpiąca na krwotok i Jair doświadczyli zbawienia, ponieważ uwierzyli.
>>> Abp Pizzaballa: ufnie zanieśmy Jezusowi nasze pragnienia
Tym, czego brakuje w ojczyźnie Jezusa, jest właśnie wiara: słowo to powraca tylko raz, na końcu, ale w sensie negatywnym: Jezus dziwi się ich niedowiarstwu, ich brakowi wiary (Mk 6, 6). Ci, którzy byli najbliżej Jezusa, znaleźli się od Niego najdalej. Jezus jest dla nich przyczyną zgorszenia (Mk 6,3), ponieważ nie pasuje do ich uprzedzeń, ich schematów i tego, w co zawsze wierzyli i myśleli. Jest przyczyną zgorszenia, ponieważ nie są w stanie pojąć niezwykłej natury Jezusa, której byli świadkami, i tego, co przyzwyczaili się widzieć. W końcu są dziećmi mentalności, która oddziela, dzieli i wyklucza.
Ale w przeciwieństwie do kobiety cierpiącej na krwotok i córki Jaira, wyglądają dobrze, nie wiedzą, że są chorzy: to jest ich tragedia. Najpoważniejszą bowiem chorobą jest właśnie ich brak wiary, który doprowadza ich do w najpełniejszym tego słowa znaczeniu izolacji, zamknięcia się w ciasnych przestrzeniach własnego terytorium, swego sposobu myślenia.
Wiara natomiast jest czymś przeciwnym: jest otwarciem swojego życia na coś bezprecedensowego, na paradoks, na coś, co nas przerasta i właśnie dlatego powiada, że istnieje obecność Pana pośród nas.
Z tego powodu wiara jest zawsze ryzykiem: wymaga, aby pozwolić się na nowo zdefiniować przez spotkanie, którego doświadczamy, a nie trzymać się tego, co już znamy. Zawsze jest przeprawą na drugi brzeg (Mk 5, 1. 21): jeśli ktoś zawsze pozostaje po tej samej stronie, jego relacja z Panem nigdy się nie rozwija.
+Pierbattista Pizzaballa
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |