fot. PAP/Leszek Szymański

Kard. Pizzaballa: potajemna praca na rzecz pokoju

Czy chrześcijanie w Ziemi Świętej mogą zrobić cokolwiek, aby złagodzić morderczy konflikt? Na to pytanie starał się odpowiedzieć wczoraj łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa podczas spotkania z dziennikarzami w Rzymie. „Przynajmniej chcą spróbować” – powiedział hierarcha, który przebywał ostatnio w Jordanii, będącej częścią terytorium jego patriarchatu.

Kard. Pizzaballa zwrócił uwagę, że choć wewnętrzna sytuacja polityczna Jordanii jest złożona, kraj ten jest jedynym stabilnym pod względem politycznym na Bliskim Wschodzie. Pod względem humanitarnym dotyczy to również uchodźców palestyńskich, zwłaszcza tych ze Strefy Gazy.

„Rozmawialiśmy z królem Abdullahem, z rządem, z różnymi instytucjami, aby zobaczyć, jak możemy utrzymać nasze minimalne kanały komunikacji ze Strefą Gazy, a także z nielicznymi pozostałymi tam władzami” – powiedział kardynał. Wyjaśnił, że jeśli katolicy z Ziemi Świętej chcą wysłać pomoc humanitarną do Strefy Gazy, to wszystko odbywa się za pośrednictwem jordańskich władz.

Kard. Pizzaballa zaznaczył, ze łaciński patriarchat Jerozolimy ma również „minimum współpracy” z Egiptem. Jego zdaniem niezwykle ważne jest, aby teraz „nalegać na dyplomację”. Jest to „jedyna opcja, jaką mamy, aby nie tylko broń mówiła”. Nie będzie natychmiastowego rozwiązania konfliktu w Strefie Gazy; zamiast tego powinniśmy „myśleć etapami”. Kluczowe jest teraz „znalezienie kanałów komunikacji między Izraelem a Hamasem” – oczywiście nie dla bezpośrednich rozmów. Celem powinno być uwolnienie zakładników z jednej strony i osiągnięcie zawieszenia broni z drugiej, aby przywrócić „minimum normalności” w Strefie Gazy. „Być może Kościół katolicki w Ziemi Świętej mógłby pomóc w zainicjowaniu takich kontaktów? W ostatnich dniach rozmawiałem o tym również z papieżem” – powiedział patriarcha.

fot. PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Odnosząc się do sytuacji w Strefie Gazy, kardynał wyjaśnił, że tamtejsza wspólnota rzymskokatolicka znajduje się w jej północnej części, dlatego obecnie nie jest już dotknięta ciężkimi operacjami wojskowymi, które przeniosły się dalej na południe. „Ale nadal jest to obszar o skrajnym ubóstwie i bez instytucjonalnych punktów odniesienia. Tam nie ma już nic: domów, wody, elektryczności, niczego” – powiedział hierarcha.

Kard. Pizzaballa zwrócił uwagę, że chrześcijanie nie tylko w Gazie, ale ogólnie w Izraelu i Palestynie „żyją w takiej samej sytuacji jak wszyscy inni”. Oni „nie są odrębnym narodem”. To, co się z nimi dzieje, jest raczej „rodzajem papierka lakmusowego dla trudności doświadczanych przez całą ludność”. Dotyczy to również „rozłamów w samym społeczeństwie”.

Zdaje on sobie sprawę, że wiele osób na Bliskim Wschodzie ma teraz skrytą nadzieję na zakończenie napięć. Poinformował, że wie, że trwają „dialogi” o tym, jak zakończyć tę sytuację”. Jednak wszystko to musi odbywać się „bez większego rozgłosu”, „ponieważ w przeciwnym razie nic z tego nie wyjdzie”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze