Fot. Vatican Media

Kard. Pizzaballa: prawdziwa sprawiedliwość to kwestia właściwej relacji z Bogiem i braćmi

„Prawdziwa sprawiedliwość jest właściwą relacją nie tylko z Bogiem, ale także z braćmi, czyli relacją miłosierdzia otrzymanego, a zatem dzielonego z innymi” – stwierdza komentując fragment Ewangelii (Łk 18,9-14) czytany 26 października 2025 (w XXX niedzielę zwykłą roku C) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

Kluczem do zrozumienia dzisiejszego fragmentu Ewangelii (Łk 18,9-14) są dwa terminy związane z kwestią sprawiedliwości, które pojawiają się na początku i na końcu tego fragmentu.

W pierwszym wersecie Jezus od razu wyjaśnia, do kogo skierowana jest przypowieść, którą zamierza opowiedzieć: „Niektórzy dufni byli w sobie, że są sprawiedliwi” (Łk 18,9). W ostatnim wersecie dowiadujemy się natomiast, że jeden z dwóch bohaterów przypowieści wraca do domu usprawiedliwiony, w przeciwieństwie do drugiego (Łk 18,9).

Co to oznacza, o jakiej sprawiedliwości tu mowa? Można powiedzieć, że przez sprawiedliwość rozumie się właściwą relację, jaką człowiek winien nawiązać z Bogiem i braćmi. Fragment ten przedstawia dwa przeciwstawne sposoby myślenia o właściwej relacji z Bogiem.

>>> Leon XIV: macierzyństwo i ojcostwo to nadzieja dla społeczeństwa

Fot. unsplash/Christian Lue

Pierwszy to sposób myślenia faryzeusza, który uważa się za sprawiedliwego, ponieważ postępuje właściwie i skrupulatnie przestrzega Prawa: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18,11-12). W przeciwieństwie do innych fragmentów Ewangelii, tutaj faryzeusz nie jest opisany jako hipokryta. Jest szczerze religijny i robi nawet więcej niż nakazuje Prawo. Dzięki temu czuje się dobrze, ma czyste sumienie, może nawet uważać się za lepszego od innych.

Celnik natomiast nie ma się czym pochwalić przed Bogiem i jest w pełni świadomy, że jest grzesznikiem, nie ma żadnych zasług, które mógłby przedstawić Panu. Ma jednak coś, co otwiera jemu drzwi miłosierdzia, coś bardzo cennego i bardzo rzadkiego: potrafi nie usprawiedliwiać się.

Zastanówmy się przez chwilę nad tą postawą.

Celnik, uznając swój grzech, nie próbuje się tłumaczyć ani bronić swojego postępowania. Nie bagatelizuje swoich błędów, ale staje przed Bogiem takim, jakim jest, bez masek. Nie szuka wymówek, nie porównuje się, nie uniewinnia samego siebie. Ogranicza się do powiedzenia: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”, to znaczy staje przed Bogiem w prawdzie. Prawdzie tego, kto uznaje, że tylko Bóg jest sprawiedliwy i że Bóg w swojej sprawiedliwości przyjmuje każdego człowieka, nawet grzesznika. W Bogu miłosierdzie i sprawiedliwość są sobie nawzajem niezbędne. Sprawiedliwość oznacza przebaczenie.

>>> Kard. Krajewski: świętość – to podobać się Bogu, a nie światu

Celnik z Ewangelii wie, że jest grzesznikiem, ale nie obawia się, że jego grzech może być przeszkodą w spotkaniu z Panem, czymś, co należy ukrywać, czymś, za co trzeba się usprawiedliwiać. Takie podejście jest naprawdę rzadkością, ponieważ próba usprawiedliwienia się jest reakcją spontaniczną, która pojawia się u każdego, kto popełnia błąd. Tak było od czasu pierwszego grzechu popełnionego przez człowieka (Rdz 3, 13) i tak jest w historii ludzkości aż do dzisiaj.

W opowieściach ewangelicznych widzimy, że zbawieni i usprawiedliwieni są wszyscy, którzy nie usprawiedliwiają samych siebie, wszyscy, którzy całkowicie powierzają siebie w ręce Boga, ufając nie swoim zasługom, lecz Jego dobroci i sprawiedliwości, która jest zawsze sprawiedliwością miłosierną.

Tak jest w przypadku grzesznej kobiety, o której mowa w rozdziale 7 Ewangelii św. Łukasza. Tak jest w przypadku dobrego łotra (Łk 23, 39-43). Tak jest w przypadku wszystkich maluczkich i ubogich, którzy zostają zbawieni nie dlatego, że mają zasługi, dzięki którym mogą zasłużyć na łaskę Boga.

Bóg nie wymaga od nas usprawiedliwiania się, ponieważ sam chce nas usprawiedliwić. On sam chce przywrócić właściwą relację z nami, która jest relacją dzieci, wiedzących, że potrzebują Ojca i które w Nim pokładają całą nadzieję.

A faryzeusz?

Paradoksalnie, jego sprawiedliwość staje się jego potępieniem. Jest to jego potępienie, ponieważ jego dziękczynienie nie jest prawdziwym wychwalaniem Boga, ale samouwielbieniem przebranym za modlitwę, a przede wszystkim prowadzi go do osądzania i pogardzania innymi.

Natomiast prawdziwa sprawiedliwość jest właściwą relacją nie tylko z Bogiem, ale także z braćmi, czyli relacją miłosierdzia otrzymanego, a zatem dzielonego z innymi, świadomością wspólnego uczestnictwa w uczcie łaski, podczas której Bóg obdarza wszystkich bezinteresownie swoim przebaczeniem. Obdarza nim wszystkich, którzy nie usprawiedliwiają się sami.

+ Pierbattista Pizzaballa

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze