EPA/WAEL HAMZEH Dostawca: PAP/EPA.

Kard. Pizzaballa: w szkołach i na uniwersytetach musimy reedukować do pokoju

„To w szkołach i na uniwersytetach musimy zacząć reedukować ludzi do pokoju i niestosowania przemocy, to znaczy do wiary, poznania i szanowania siebie nawzajem, a przede wszystkim do spotkania się, co niestety nie zdarza się w szkołach arabskich czy żydowskich, z wyjątkiem rzadkich przypadków” – powiedział kard. Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy 15 stycznia podczas inauguracji roku akademickiego Uniwersytetu Katolickiego Najświętszego Serca w Policlinico Gemelli w Rzymie. Jego obszerne i poruszające przemówienie wywołało szczery aplauz ze strony kadry akademickiej i przedstawicieli instytucji obecnych na trzygodzinnym popołudniowym wydarzeniu.

Kard. Pizzaballa mówił o wpływie obecnej krwawej wojny Izraela z Hamasem na mieszkańców Ziemi Świętej. „Jak wydostać się z bagna tej wojny, z tego strasznego grzęzawiska, w które im bardziej wchodzimy, tym bardziej wydaje się niemożliwe, aby się z niego wydostać?”. Jest to kluczowe pytanie, które kardynał zadał obecnym w otwartym, szczerym i klarownym przemówieniu. Stwierdził, że „pokój” wydaje się dziś „odległym, utopijnym słowem, pozbawionym treści, jeśli nie przedmiotem niekończącej się instrumentalizacji”. Dlatego potrzebne jest jasne słowo nadziei, które musi być zaczerpnięte z Pisma Świętego i prorockiego wymiaru Kościoła. „Jeśli Kościół traci ten wymiar mówi po prostu to, co ludzie chcą usłyszeć” –  podkreślił kardynał. Stwierdził, że jest to powtarzające się ryzyko, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie: „ryzyko podążania z prądem, a nie kierowania nim”.

Patriarcha Jerozolimy ubolewał, że „czas na uzdrowienie będzie z konieczności długi i będzie wymagał złożonych ścieżek” i równocześnie nieustannym wezwaniem ludzi do prawdziwej wiary w pokój. „Będziemy musieli wziąć pod uwagę, że słowa sprawiedliwość, prawda, pojednanie i przebaczenie nie będą mogły być (jak być może były do tej pory) tylko życzeniami, ale będą musiały znaleźć prawdziwie żywe konteksty, ze wspólną interpretacją i powrócić do bycia wiarygodnymi oraz pożądanymi wyrażeniami, bez których trudno będzie myśleć o innej przyszłości” – podkreślił patriarcha. Jego zdaniem  problem polega na tym, że „każdy postrzega siebie jako ofiarę, jedyną ofiarę tej okropnej wojny. Pragnie i domaga się empatii dla swojej własnej sytuacji i często nie dostrzega w wyrażaniu uczuć zrozumienia wobec innych niż on sam, zdradę lub przynajmniej brak wysłuchania własnego cierpienia. Jest to bolesna sytuacja pod każdym względem”.

abp Pizzaballa, fot. EPA/ATEF SAFADI

Kard. Pizzaballa przypomniał o odpowiedzialności każdej osoby, w tym kontekście wielkiej dezorientacji, aby dać odwagę do budowania perspektyw życia. „Tam, gdzie wszystko wydaje się być zamknięte w nienawiści i bólu, jest on wezwany do otwierania horyzontów” – stwierdził. Być prorokami, w każdej dziedzinie, nie oznacza być wizjonerami, ale wierzącymi, to znaczy „mieć wiarę, że należy zrobić wszystko, co możliwe, aby inwestować w rozwój, wspierać pozytywne i oświecone myślenie, unikać manipulacji religijnych, a raczej promować dyskurs o Bogu, który otwiera się na życie i spotkanie”. „Wzajemność i pojednanie. Są to wytyczne, na których należy wytrwać dla Ziemi Świętej” –zaznaczył kard. Pizzaballa zwracając uwagę, że ran nie można po prostu wymazać lub zignorować pokojem, który jest po prostu „brakiem wojny”. Z psychologicznego punktu widzenia przypomniał, że rany, jeśli nie zostaną wyleczone, wzięte pod uwagę, przetworzone, podzielone, będą nadal powodować ból nawet po latach, a nawet stuleciach, tworząc wiktymizację i gniew.

Kardynał zwrócił uwagę na potrzebą języka, który pomaga w budowaniu pokoju, powtarzając, że „nie jest to trywialny dodatek”. Wskazał na potrzebę parrezji i jasności w mówieniu. „Trzeba nie tylko mówić to, co się myśli, ale także myśleć o tym, co się mówi, aby mieć świadomość, że szczególnie w tak delikatnych okolicznościach słowa mają decydującą wagę. Ci, którzy ponoszą odpowiedzialność publiczną, mają obowiązek kierować swoimi społecznościami za pomocą odpowiedniego języka, który ogranicza dryf nienawiści i nieufności, który często szaleje w mediach”, zauważył kard. Pizzaballa. Podkreślił potrzebę „zachowania poczucia człowieczeństwa”, zwłaszcza w korzystaniu z mediów społecznościowych. Przypomniał, że  język, który jest „gwałtowny, agresywny, pełen nienawiści i pogardy, odrzucenia i wykluczenia” jest za to odpowiedzialny i jest jednym z głównych narzędzi tej i wielu innych wojen. Podał również przykłady: definiowanie drugiego jako „zwierzęcia” jest również formą przemocy, która otwiera, a może nawet może usprawiedliwić wybór przemocy w wielu innych kontekstach i formach. „Są to wyrażenia, które być może ranią nawet bardziej niż masakry i bomby” – zaznaczył patriarcha.

Fot. EPA/ATEF SAFADI Dostawca: PAP/EPA.

Odnosząc się do narracji obu stron konfliktu izraelsko-palestyńskiego, kardynał pogłębił kwestię tego, czym były i nadal są „narracje, które są od siebie niezależne, które nigdy tak naprawdę się nie spotkały”. „A teraz stało się to wybuchowo widoczne w ostatnich miesiącach. Istnieje zatem potrzeba odwagi niewykluczającego się języka, zwłaszcza w miejscach formacji kulturowej, zawodowej i duchowej” – powiedział łaciński patriarcha Jerozolimy.

Kardynał mówił o sposobie, w jaki wojna na Bliskim Wschodzie nieuchronnie wpływa na życie duchowe mieszkańców Ziemi Świętej, o  roli wyznań i religii. Kard. Pizzaballa zauważył, że „poza nielicznymi wyjątkami, w ostatnich miesiącach nie słyszeliśmy żadnych przemówień, refleksji, modlitw ze strony przywódców religijnych innych niż ze strony jakiegokolwiek przywódcy politycznego lub społecznego”. Powiedział, że podziela wrażenie, że każdy wypowiada się wyłącznie w perspektywie własnej społeczności. Żydzi z Żydami, muzułmanie z muzułmanami, chrześcijanie z chrześcijanami itd. Wspomniał, że „w ostatnich miesiącach było i nadal jest prawie niemożliwe, na przykład, organizowanie spotkań międzyreligijnych, przynajmniej na poziomie oficjalnym”. Ubolewał, że „stosunki międzyreligijne, które wydawały się skonsolidowane, teraz wydają się być zmiecione przez niebezpieczne poczucie nieufności. Każdy czuje się zdradzony przez drugiego, niezrozumiany, nie broniony, nie wspierany”. W związku z tym wezwał, aby wiara nie spoczywała na laurach: z jednej strony musi być pocieszeniem, z drugiej „elementem niepokoju”.

Kard. Pizzaballa jest przekonany, że relacje między chrześcijanami, muzułmanami i żydami już nigdy nie będą takie jak dotychczas zauważając, że świat żydowski nie czuł wsparcia ze strony chrześcijan i jasno to wyraził. „Chrześcijanie z kolei, podzieleni jak zawsze we wszystkim, niezdolni do wspólnego słowa, byli albo podzieleni ze względu na poparcie jednej lub drugiej strony, albo niepewni i zdezorientowani. Muzułmanie czują się atakowani i uważani za współwinnych masakr popełnionych 7 października… krótko mówiąc”, podsumował, „po latach dialogu międzyreligijnego okazało się, że nie rozumiemy się nawzajem. Dla mnie osobiście jest to powód do wielkiego smutku, ale także wielka lekcja”. Dlatego też, jak wyjaśnił, dialog będzie musiał zostać przemyślany na nowo: już nie tylko między przedstawicielami kultury zachodniej, jak to było do tej pory, ale „będzie musiał uwzględniać różne wrażliwości, różne podejścia kulturowe, nie tylko europejskie, ale przede wszystkim lokalne. To znacznie trudniejsze, ale od tego trzeba zacząć. I trzeba będzie to zrobić nie z potrzeby czy konieczności, ale z miłości”.

PAP/Vladyslav Musiienko

Kard. Pizzaballa wskazał na pilną potrzebę wychowania do nadziei i pokoju, właśnie dlatego, że szkoły i uniwersytety odgrywają w tym kluczową rolę. „W środowisku naznaczonym ranami i kontrastami możemy stać się, jako Kościół, miejscem i doświadczeniem pokoju, który jest możliwy. Jeśli mamy niewiele okazji, by zasiąść przy międzynarodowych forach mamy jednak obowiązek budować wspólnoty, które są pojednane i gościnne, otwarte na spotkanie, autentyczne przestrzegające braterstwa i szczerego dialogu” – powiedział kardynał wzywając do ekumenizmu, który nie jest „kosmetyczny lub wygodny”, ale „żywy, złożony ze spotkań, współpracy, wzajemnego wsparcia i wspólnego cierpienia”.

Kard. Pizzaballa zwrócił uwagę, że Kościół nie może zredukować się do „agenta politycznego”, partii lub frakcji, krótko mówiąc, nie może narazić się na łatwą instrumentalizację. „Jednocześnie nie może milczeć w obliczu niesprawiedliwości lub zamykać się w anielskości lub braku zaangażowania” – podkreślił kard. Pizzaballa. Wskazał na osobisty dyskomfort, jakiego doświadcza na własnej osobie właśnie dlatego, że jest „kwestionowany” przez jedną lub drugą stronę. Zalecił zatem, aby „zajęcie stanowiska nie mogło oznaczać stania się częścią starcia, ale zawsze musi przekładać się na słowa i czyny na rzecz tych, którzy cierpią, a nie na potępienie kogokolwiek”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze