Kard. Robert Sarah: teologia zamienia się w politykę
Kardynał Robert Sarah uchodzi za oponenta papieża Franciszka. Sam jednak nie lubi przypinanej mu łatki krytyka Ojca Świętego. – Jestem lojalny wobec papieża. Nie mogę zacytować słowa, zdania, gestu, którym sprzeciwiam się papieżowi. To niedorzeczne – podkreśla hierarcha.
Kardynał mówi wprost, że swoje powołanie zawdzięcza misjonarzom i choć minęło wiele lat, on wciąż pamięta oddanie księży, którzy przybyli do Afryki. – Przyjechali nie po to, żeby coś zyskać, ale żeby nam służyć, żeby nas zbawić, tak jak Chrystus nie przyszedł, żeby zyskać, ale żeby oddać swe życie. Oddali swoje życie, a niektórzy umarli bardzo młodo. Dla mnie bycie księdzem jest naśladowaniem tych misjonarzy, którzy przekazali mi swą wiarę. Chcę być taki, jak oni – zaznacza kard. Sarah.
Papież Franciszek i kardynał Sarah
Kardynał Sarah i jego wypowiedzi, zwłaszcza w konserwatywnych mediach, często są przedstawiane jako opozycyjne wobec papieża Franciszka. Przykładem może być tutaj chociażby temat uchodźców. Ojciec święty bardzo często podkreśla, że jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do przyjmowania imigrantów. Kard. Sarah wypowiada się na ten temat w nieco innym tonie:
– Ideologia liberalnego indywidualizmu promuje mieszanie się, które ma zatrzeć naturalne granice ojczyzn, kultur, i prowadzi do świata postnarodowego i jednowymiarowego, w którym jedynymi kryteriami będzie konsumpcja i produkcja – mówił w Warszawie prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Lojalność i krytyka
Przykładów wypowiedzi, w których papież Franciszek i kard. Sarah różnią się można podawać wiele. Niektórzy chcą w tym widzieć tarcia, a być może nawet i wrogość. To nieprawda. Obaj mają oczywiście różne wrażliwości, poglądy i posługują się inną retoryką. Kardynał Sarah zawsze podkreśla jednak, że jest lojalny wobec papieża. Lojalność nie oznacza jednak braku krytyki. Kardynałowie mają obowiązek doradzać papieżowi, a to wiąże się czasem z wyrażeniem wątpliwości czy przeciwnego zdania wobec ojca świętego. Swoją drogą, w ostatnim czasie wielu hierarchów z takiej możliwości korzysta.
>>> Kard. Sarah: Zachód umiera
W Kościele nie ma partii
W wywiadzie rzece „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli” da się zauważyć, że kard. Robert Sarah nie jest wielkim sympatykiem Franciszka. Jeśli powołuje się na któregoś z papieży, to zazwyczaj jest to Benedykt XVI. Nie można jednak zapominać, że ponad wszelkimi sympatiami i antypatiami jest jeden, powszechny i apostolski Kościół, któremu każdy w hierarchów chce służyć. Tak samo jest z pewnością w przypadku kardynała Saraha. Problem z tym, że dzisiaj w każdej różnicy zdań i w każdej dyskusji chcemy widzieć, a nawet podsycać, podział – zakładając przy tym, że jedna strona z pewnością kieruje się szlachetnymi intencjami, a druga dąży do wprowadzenia dezorientacji. Takie tendencje zauważa i krytykuje sam kard. Sarah:
– Znakiem szatana jest podział. (…) Diabeł chce dzielić Kościół. Zastawia na nas straszną pułapkę poprzez roztrząsanie każdej wypowiedzi biskupów. Każdy musi zająć stanowisko, wybrać sobie stronnictwo. Ale w Kościele nie ma partii! Nie ma stronnictw! Synody nie są zgromadzeniami politycznymi. (…) To histeryczne niekiedy upolitycznianie tego, co powinno pozostawać pokojową debatą między teologami rozmiłowanymi w tym samym Bogu, jest znamieniem demona – mówi ksiądz kardynał.
Polityka zamiast teologii
To ważne słowa. Zwłaszcza, że padają z ust hierarchy, który nie zawsze podziela zdanie papieża. Można dyskutować, spierać się, szukać rozwiązań, ale wydaje się, że obecnie wszelkie dylematy Kościoła chce się wykorzystywać do tego, by go dzielić. Nawet wewnątrz. Słychać przecież głosy, że poszczególnym katolikom czy nawet środowiskom bliżej do tego, czy innego biskupa, a przeciw drugiemu trzeba tworzyć opozycję. Nie brakuje też stwierdzeń, że porządnym papieżem był Benedykt XVI, a Franciszka trzeba przeczekać.
Nie we wszystkim trzeba się zgadzać z papieżem czy biskupem. Można go nawet krytykować, ale nie wolno tej krytyki czy dyskusji wokół kościelnych kwestii upolityczniać. Retoryka partii i stronnictw nie pasuje do Kościoła, a mimo tego, jak zauważa kard. Sarah, „teologia coraz częściej przemienia się w politykę”. Różne poglądy i wrażliwości w Kościele są cenne. Warto traktować je z szacunkiem, nie czynić z sympatii do któregoś z papieży czy biskupów pretekstu do wywyższania się, a ich wypowiedzi traktować jako oręż przeciwko katolikom myślącym i czującym inaczej.
>>> Kard. Sarah: współczesnemu człowiekowi wydaje się, że może się obyć bez Boga
Troska o przyszłość Kościoła
Kardynałowi Sarahowi trudno odmówić troski o przyszłość Kościoła. Przywiązuje on ogromną wartość do ciszy, do budowania intymnej relacji z Bogiem i do pokornej adoracji Najświętszego Sakramentu. Podkreśla, że to tam każdy człowiek musi szukać pocieszenia, spokoju i wewnętrznej odnowy. Tam nadzieję i siłę odnajdą także całe narody. Jego język jest inny niż ten, którym posługuje się Franciszek. W gruncie rzeczy chodzi im jednak o to samo – o odkrycie Bożej miłości oraz o kształtowanie w nas postawy kochania drugiego człowieka.
Uzupełniać się, a nie wykluczać
Spostrzeżenia i diagnozy dotyczące obecnej sytuacji Kościoła są w przypadku papieża Franciszka i kard. Roberta Saraha często bardzo zbliżone. Przyglądając się jednak ich wypowiedziom i tekstom widać pewną zasadniczą różnicę w proporcjach podejmowanych wątków. Ojciec święty wiele miejsca poświęca na sprawy czysto duszpasterskie i społeczne. Wskazuje na potrzebę radości, budowania pozytywnych relacji z Bogiem i ze światem. Nie tak często wylicza przyczyny kryzysu wiary, czy postępującej sekularyzacji. W przypadku kard. Saraha jest odwrotnie. U gwinejskiego hierarchy daje się też wyczuć wielką wrażliwość na sferę sacrum, modlitwy i przeżywania liturgii, co papież zdaje się dostrzegać i doceniać. W 2014 r. mianował go prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Różnice nie muszą oznaczać wzajemnego wykluczania. Wręcz przeciwnie – są znakomitą okazją do tego, żeby uzupełniać swoje spostrzeżenia i wnioski. Trzeba jednak dojrzałości i otwartości, żeby móc to wykorzystywać dla dobra Kościoła.
>>> Kard. Sarah: jeśli chcesz podźwignąć Kościół, padnij na kolana!
Ponad tym, co nas w Kościele różni, jest Bóg. I jeśli wszyscy zgodnie (mimo oczywistych światopoglądowych różnic) będziemy stawiać Go na pierwszym miejscu, to zawsze znajdziemy konsensus. Obyśmy tylko potrafili wznieść się ponad swoje przekonania. Bez pokonania egocentryzmu Kościół będzie dzielił się coraz bardziej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |