Kard. Schönborn: czy Kościół jest tym, czego Jezus chciał na samym początku?
W Kościele współczesnym możemy doświadczyć nieco z tego, czego chciał Pan Jezus, chociaż jest w nim także wyraźnie widoczny pierwiastek ludzki. Ale zawsze ludzie dawali się też porwać współczuciu Jezusa. Wtedy to, czego Jezus chciał i nadal chce, staje się namacalne i przekonujące – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w 11 niedzielę zwykłą roku A, (Mt 9, 36-10,8) metropolita wiedeński, kard. Cristoph Schönborn OP.
Jezus jest całkiem w porządku! Ale jego personel naziemny! Jakże często słyszałem takie stwierdzenia! I w większości przypadków muszę powiedzieć, że potrafię je zrozumieć! Wielu myśli: Jezus tak – Kościół nie! Ale zastanówmy się, jak chciał tego sam Jezus? Czy to był Jego plan, Jego wola, aby coś takiego jak Kościół powstało z Jego dzieła? Czy to, co stało się Jego ruchem do dziś, jest tym, czego chciał wtedy? To pytanie jest dyskutowane od niepamiętnych czasów. Czy Jego sprawa nie została wkrótce wypaczona, a nawet zdradzona przez Jego uczniów? Dzisiejsza Ewangelia pomaga nam znaleźć odpowiedź na to pytanie.
>>> Kard. Christoph Schönborn: Krzyż jest jednym z „pierwotnych symboli ludzkości”
Wszystko zaczyna się od prostego słowa współczucie: „Jezus, widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni” (Mt 9,36). Trudna sytuacja wielu ludzi, których Jezus spotyka, porusza Go i Nim wstrząsa. Nie pozostawia Go obojętnym. Widzi potrzeby i ich nie pomija. Greckie słowo, którego ewangelista używa w tym miejscu, oznacza dosłownie: Jezus jest dotknięty aż do samych wnętrzności, czyli do miejsca najgłębszych uczuć. Hebrajskie słowo oznacza również łono: współczucie jako uczucie macierzyńskie.
Współczucie, które przynagla do działania
Jeśli chcemy zrozumieć Jezusa, musimy spróbować odczuwać Jego współczucie dla wszystkich ludzkich potrzeb. A ponieważ potrzeba jest wielka, to Jezus wie, że musi „zarazić” innych ludzi swoim współczuciem, aby potrzeba została złagodzona. Jedna rzecz stała się natychmiast jasna w zachowaniu Jezusa: Jego współczucie przynagla Go do działania. Nie tylko narzeka na cierpienie świata. On chce coś zmienić. Dlatego poszukuje ludzi, którzy chcą z Nim współpracować.
„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Potrzeba jest wielka. Ale o wiele za mało jest chętnych, by ją zaspokoić. Stąd zaproszenie Jezusa: „Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo»”. Od samego początku Jezus szukał robotników. I rzeczywiście, bardzo szybko dołączyli do niego mężczyźni i kobiety, którzy chcieli wesprzeć Jego dzieło i którzy chcieli się od Niego uczyć. W ten sposób szybko powstała wokół Niego rosnąca wspólnota.
Specjalny krąg
Coś jeszcze jest ważne dla planu Jezusa: z wielkiego tłumu tych, którzy za Nim szli wybrał specjalny krąg, całkiem świadomie dwunastu mężczyzn. W ten sposób Jezus chciał dać do zrozumienia, że pragnie odnowić „dom Izraela”, swój lud, który pierwotnie składał się z dwunastu plemion, potomków dwunastu synów Jakuba. Dlatego Jezus najpierw wysyła swoich dwunastu apostołów do owiec, „które poginęły z domu Izraela”. Dopiero później Jezus roześle ich na cały świat. I rzeczywiście, po Zesłaniu Ducha Świętego dwunastu poszło na cały świat, aby wszędzie głosić królestwo Boże, Ewangelię. Odnieśli w tym sukces. Nauki Jezusa, jego wspólnota zgromadzona wokół Niego, rozprzestrzeniły się zadziwiająco szybko po całym świecie.
>>> Kard. Christoph Schönborn modli się o pokój z Ukraińcami
Wracając do początkowego pytania: Czy to, co dziś nazywa się Kościołem, chrześcijaństwem, jest naprawdę tym, czego Jezus chciał na samym początku? Ostrożnie powiedziałbym: tak i nie! Jezus gromadził wokół siebie ludzi. Dlatego zawsze było wśród nich wiele „pierwiastka ludzkiego”. Ale zawsze była też druga strona: ludzie dawali się porwać współczuciu Jezusa. Wtedy to, czego Jezus chciał i nadal chce, staje się namacalne i przekonujące.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |