Fot. redakcja

Karmelitanki bose z Islandii: dusza każdego człowieka jest miejscem, w którym Jezus pragnie się narodzić [ROZMOWA]

– Istnieje wewnętrzny świat, który każdy nosi w sobie. Dusza każdego człowieka jest miejscem, w którym Jezus pragnie się narodzić. Tam możemy Go spotkać w każdej chwili, a On, ze swej strony, nigdy nas nie opuszcza – kochający Przyjaciel – mówią siostry karmelitanki bose z Islandii.

Klasztor pw. Niepokalanej Pani Jasnogórskiej i św. Józefa w Hafnarfjörður jest najstarszym spośród kontemplacyjnych klasztorów karmelitańskich w Skandynawii, równocześnie jest pierwszą polską fundacją zagraniczną z Karmelu. Jego historia rozpoczęła się w 1939 r. wraz z przybyciem karmelitanek bosych z Holandii. Na czele grupy fundacyjnej stanęła Matka Elżbieta, przeorysza klasztoru w Shiedam. Od pierwszego momentu wiadomość, że młody Kościół na Islandii potrzebuje wsparcia modlitwy kontemplacyjnej, odczytała jako wezwanie samego Jezusa.

>>> Karmelitanki bose z Islandii z kolędą „Jezus malusieńki” [WIDEO]

Justyna Nowicka (misyjne.pl): Adwent najczęściej kojarzymy z przygotowaniem do świąt, z odliczaniem dni. A gdybyśmy chcieli spojrzeć głębiej to na czym polega ten czas?

Karmelitanki bose z Islandii: – Adwent to bardzo szczególny czas dla każdego chrześcijanina. Sama nazwa oznacza przyjście – przyjście Zbawiciela, i to w szeroko pojętym kontekście. Po pierwsze, jest to przygotowanie do przeżycia tajemnicy pierwszego przyjścia Jezusa na ziemię. Chodzi nie tylko o wspominanie wydarzenia sprzed ponad 20 wieków, ale o wejście w misterium. To znaczy, że możemy w nim rzeczywiście uczestniczyć duchowo i doświadczyć pełni obdarowania, które Jezus przynosi.

Po drugie, Adwent mówi nam, że tak naprawdę nieustannie jesteśmy w stanie oczekiwania. Jezus przyjdzie powtórnie – do każdego z nas osobiście w momencie śmierci. Przyjdzie również na końcu czasów, aby ostatecznie uczynić wszystko nowe.

On jednak chce być Emmanuelem – Bogiem pozostającym z nami. To znaczy, że do każdego z nas przychodzi nieustannie, w zwykłych okolicznościach życia – wydarzeniach, osobach, osobistych przeżyciach, na modlitwie. Adwent to wezwanie do czujności, by – jakkolwiek by Jezus nie przyszedł – nie rozminąć się z Nim. Rozminąć się z Nim to de facto nasze nieszczęście; spotkanie Go – to źródło wszelkiej łaski.

Fot. pixabay

Czyli także w życiu kontemplacyjnym trzeba być czujnym?

– Takie refleksje zawsze towarzyszą naszemu kontemplacyjnym życiu, a Adwent szczególnie do nich zaprasza. To właśnie Jezus i jego przyjście jest w centrum adwentowej zadumy i późniejszego świętowania. O tym mówi cała liturgia – msza święta i brewiarz, adwentowe symbole, zwyczaje zakonne związane z tym okresem. Nawet aura – w naszym konkretnym przypadku – pomaga uświadomić sobie, jak wielki to dar, że Jezus przyszedł na ziemię jako Światłość.

Pewnie w szczególny sposób tej tęsknoty za światłem można doświadczyć na północy globu, kiedy dni są bardzo krótkie.

– Właśnie w czasie Adwentu subpolarna noc wchodzi w najciemniejszy etap, pogłębiony dodatkowo przez pogodę (zwłaszcza w naszym rejonie). Gdy gęsta powłoka chmur szczelnie zakrywa niebo, a porywisty wiatr niesie strugi deszczu – wtedy nikną resztki krótkiego dnia. Takie dni mogą rozciągać się na tygodnie. I właśnie w tym mroku, rozjaśnionym nikłym blaskiem świątecznych dekoracji ulic i domów, bardzo wymownie rozbrzmiewają słowa: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło” (Iz 9,1). Nasuwa się spontaniczne pytanie: co by było, gdyby Jezus się nie narodził? Nie byłoby życia… To On zamienia atmosferę mrocznego czasu ludzkiego życia po grzechu na pełną nadziei.

Od pierwszej niedzieli Adwentu, rozważając biblijne proroctwa o zamiarach Boga, który nie tylko chciał odmienić tę bolesną ludzką egzystencję, ale już tu na ziemi pragnie dać nam Siebie, dochodzimy do punktu kulminacyjnego, gdy w Wigilię Bożego Narodzenia śpiewamy uroczysty hymn zwiastujący ten największy cud w historii: „Jezus Chrystus, odwieczny Bóg i Syn odwiecznego Ojca, pragnąc uświęcić świat swoją najmilszą obecnością, (…) narodził się z Maryi Dziewicy w Betlejem Judzkim i stał się człowiekiem”.  On się rodzi! Jako człowiek! Jako dziecko!

fot. cathopic

Myślę, że wiele osób dziś tęskni za tym, żeby ta Boża obecność była żywo obecna w ich życiu. Ale często nie wiedzą, jak ją rozpoznać.

– W centrum duchowości karmelitańskiej jest życie w Bożej obecności oraz prawda, że Bóg jest obecny w sercu każdego człowieka. Nie trzeba szukać Go daleko. Drogą do spotkania i coraz głębszej zażyłości z Nim jest modlitwa wewnętrzna – „przyjacielskie z Bogiem obcowanie i po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje” – jak to określa św. Teresa z Avila. W tym duchu przede wszystkim przeżywamy Boże Narodzenie i adwentowe oczekiwanie. Elementy zewnętrzne mają nam pomagać w tym, by dotknąć tego misterium w głębi serca.

Staramy się dzielić naszą duchowością – tym, że istnieje wewnętrzny świat, który każdy nosi w sobie, że właśnie dusza każdego człowieka jest miejscem, w którym Jezus pragnie się narodzić. Tam możemy Go spotkać w każdej chwili, a On, ze swej strony, nigdy nas nie opuszcza – kochający Przyjaciel, który prowadzi nas za rękę przez niepewność i ciemność tego życia, zawsze gotów wspierać nas i pocieszać.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze