Karolina Błażejczyk

Karolina Błażejczyk: w czasie kanonizacji powtarzałam: „Dzięki i do zobaczenia!”

Karol i Piotr w każdym miejscu i czasie potrafili być uczniami i świadkami Jezusa mówi w rozmowie z misyjne.pl Karolina Błażejczyk, która 7 września w Watykanie uczestniczyła w uroczystej mszy kanonizacyjnej Pier Giorgia Frassatiego i Carla Acutisa. Tydzień po kanonizacji wracamy do tych wydarzeń. – Kiedy papież Leon odczytywał akt kanonizacji, nie mogłam przestać się uśmiechać, patrzyłam na wizerunki Karola i Piotra wywieszone na froncie Bazyliki św. Piotra i cały czas powtarzałam w myślach: „Dzięki, dzięki i do zobaczenia!” – mówi Błażejczyk, dziennikarka, publicystka, dyrektorka Biura Prasowego Diecezji Warszawsko-Praskiej.

Pier Giorgio Frassati (1901–1925) i Carlo Acutis (1991–2006) byli świeckimi. Obaj zmarli w młodym wieku i byli głęboko zaangażowani religijnie, obaj pochodzili też z majętnych rodzin i pomagali ubogim. Ich msza kanonizacyjna była pierwszą tego typu podczas obecnego pontyfikatu. Przybyły na nią dziesiątki tysięcy wiernych z całego świata, wśród nich – rodziny obu świętych.

Maciej Kluczka (misyjne.pl): Papież Leon XIV – w czasie homilii podczas mszy kanonizacyjnej – mówił tak: „Pier Giorgio i Carlo mówią wam: nie zmarnujcie swego życia, czyńcie arcydzieło”. Jak odczytujesz te słowa?

Karolina Błażejczyk (Dyrektor Biura Prasowego Diecezji Warszawsko-Praskiej): – Karol i Piotr wiedzieli, jak mądrze gospodarować czasem, by w ciągu dnia znajdować przestrzeń na modlitwę, czas z rodziną i przyjaciółmi, na pracę, naukę, wolontariat, hobby. Mieli dobrze ustawione priorytety – w centrum wszystkich spraw, którymi się zajmowali postawili Jezusa. Bóg stworzył nas z miłości i do miłości. I tak właśnie rozumiem słowa papieża Leona – byśmy w codzienności, takiej jaka jest w tym momencie, nie zapominali o realizacji przykazania miłości. W każdym miejscu i czasie potrafili być uczniami i świadkami Jezusa. Karol i Piotr są przykładami świętości z sąsiedztwa. Pokazują, że można żyć normalnie, że w świecie, który może jest przytłaczający, brutalny i trudny do zrozumienia, można być promykiem, światełkiem niosącym blask Jezusa po świecie.

>>> Leon XIV: Pier Giorgio i Carlo mówią wam „nie zmarnujcie swego życia, czyńcie arcydzieło” [HOMILIA]

Papież Leon XIV po mszy kanonizacyjnej, fot. Maria Grazia Picciarella/PAP/Abaca

Jakie emocje (także te duchowe) towarzyszyły Ci w czasie tych uroczystości? Czy było wielu pielgrzymów, także tych z Polski?

– Czułam wzruszenie, bo jeszcze tydzień temu byłam pewna, że 7 września spędzę w Warszawie. To, że mogłam uczestniczyć w Mszy Świętej kanonizacyjnej na Placu św. Piotra odbieram jako prezent od Karola. Gdzieś w głębi serca miałam takie marzenie, jednak nie za bardzo widziałam możliwości finansowych na jego realizację. Oddałam to pragnienie na adoracji Panu Bogu, przez wstawiennictwo Karola, który od kilku lat jest moim świętym przyjacielem. I już godzinę później dostałam telefon z informacją, że jest bilet, tylko muszę podjąć decyzję od razu. W sobotę, dzień przed kanonizacją odwiedziłam grób Karola w Asyżu. Za ten czas czuję ogromne dziękczynienie Panu Bogu. Kiedy papież Leon odczytywał akt kanonizacji nie mogłam przestać się uśmiechać, patrzyłam na wizerunki Karola i Piotra wywieszone na froncie Bazyliki św. Piotra i cały czas powtarzałam w myślach „dzięki, dzięki i do zobaczenia!”. Na placu św. Piotra było wielu młodych pielgrzymów i rodzin z dziećmi. Było widać także grupy trzymające biało-czerwone flagi.

Jakie znaczenie w Twoim życiu mają nowi święci? Czy pamiętasz, jak ich poznałaś? Co w nich przyciągnęło Cię najbardziej?

– Z Karolem łączy mnie szczególna więź. Bliskość imion i to, że jest tylko trochę starszy ode mnie, zainspirowały mnie do poznania go tuż po jego beatyfikacji. Jego przykład życia połączony z dbałością o codzienną relację z Jezusem na Eucharystii wzbudziły we mnie refleksję, że w Warszawie mam kościół co parę kilometrów, że codziennie odprawiane są o różnych porach msze święte, a wiele świątyń jest otwartych i można tam wejść i pobyć z Jezusem o dowolnej porze dnia, a czasem i nocy. Mimo tego, ja nie korzystałam w pełni z tego daru. Chciałam szukać tej bliskości i zaczęłam przychodzić na codzienną Eucharystię, być z Jezusem na częstszej adoracji. Dało mi to niezwykłą siłę i nie było to tak, że nagle zniknęły wszystkie kłopoty, cierpienia, ale pomimo tego był we mnie pokój. Czy jest dobrze, czy źle, Jezus jest ze mną w tym co akurat przeżywam, nigdy nie jestem sama. Pomyślałam, że skoro poznanie Karola tak wiele mi dało i zachęciło do szukania mojej drogi z Chrystusem, to może mogłabym pokazać jego przykład innym, by również mogli coś dla siebie wziąć. Stworzyłam ilustrowaną książkę dla dzieci, ale i dorosłych lubiących obrazki, w której Karol opowiada historię swojego życia z perspektywy jego relacji z Jezusem. Jeśli choć jedną osobę, po przeczytaniu i poznaniu Karola, zbliżyła do Jezusa, to myślę, że moje marzenie się spełniło. W Karolu urzekło mnie to, że Carlo, od kiedy po raz pierwszy przyjął Komunię Świętą codziennie uczestniczył we mszy świętej. Dla niego to był obowiązkowy punkt dnia. Jest kilka cytatów, które pojawiają się przy okazji wspominania Karola – „Eucharystia to moja autostrada do Nieba”, „Smutek to patrzenie na siebie, a szczęście to patrzenie w stronę Boga”, czy „Mój plan na życie to być zawsze blisko Jezusa”. Dla Karola to nie były slogany, on tak naprawdę żył. Nie zakładał maski, nie udawał, nie wstydził się swojej wiary i relacji z Jezusem. Siłę do życia czerpał z Eucharystii, a poza kościołem niósł Jezusa światu.

Świętego Piotra znam mniej, przyznaję, że jego życiorys zgłębiłam dokładniej dopiero po ogłoszeniu przez papieża Franciszka, że zostanie wkrótce kanonizowany. Wiedziałam wcześniej, że to młody święty uwielbiający, jak ja, wędrówki górskie. Miałam też przed oczami jego zdjęcie z fajką i to, że Piotr to taki uśmiechnięty chłopak z sąsiedztwa. Gdy doczytywałam więcej, bardzo spodobała mi się historia, że Piotr puste słowa zastępował modlitwami. Również on swoje życie głęboko zakorzenił w Eucharystii. Kanonizacja Piotra i Karola odbyły się wspólnie, choć przecież początkowo miały być w dwóch zupełnych innych miesiącach. Czuję, że to zaproszenie dla mnie do lepszego poznania nowego świętego.

fot. PAP/Abaca/Vandeville Eric/ABACA

Czy uczestniczenie w uroczystościach kanonizacyjnych w Watykanie to zupełnie inne doświadczenie niż przeżywanie tego za pośrednictwem mediów?

– Mam doświadczenie modlitwy w międzynarodowej wspólnocie, bo brałam udział w Światowych Dniach Młodzieży czy w Jubileuszu Młodych w Rzymie i msza święta kanonizacyjna na placu św. Piotra jest dla mnie podobnym doświadczeniem – jedności modlitwy w różnorodności języków, kultur. Za pośrednictwem mediów być może da się więcej zobaczyć, bo kamery dbają o zbliżenia w odpowiednich momentach. Być może łatwiej jest też w kwestii językowej, bo tłumaczenie jest bez opóźnień, ale z drugiej strony, będąc na miejscu, wśród ludzi, którzy jak ja przeżywają najważniejszy punkt dnia – Eucharystię, mogłam doświadczyć niesamowitej siły modlitwy i mogłam przyjąć Jezusa w Komunii świętej bezpośrednio podczas mszy świętej kanonizacyjnej. Wymagało to też większej dyscypliny i walki z rozproszeniami, których w tłumach nie brakuje, ale myślę, że to też nauka doceniania tego, co się ma i w czym mogłam uczestniczyć.

***

Pier Giorgio Frassati (1901-1925) to urodzony w Turynie syn właściciela dziennika „La Stampa” Alfredo Frassatiego, działacz świecki i społeczny, członek Apostolstwa Modlitwy, Uniwersyteckiej Federacji Katolików Włoskich i Włoskiej Młodzieży Katolickiej, a także ruchu skautowego. Studiował inżynierię górniczą na Politechnice w Turynie, jego pasją były góry. Był zaangażowany w apostolat wiary i modlitwy oraz w niesienie pomocy biednym i cierpiącym. Zmarł w wieku 24 lat na chorobę Heinego-Medina. Beatyfikował go Jan Paweł II w 1990 r. Pier Giorgio Frassati to wuj włosko-polskiego dziennikarza Jasia Gawrońskiego i znanej działaczki społecznej Wandy Gawrońskiej, która rozpowszechniła jego postać i od lat szerzy jego kult.

fot. Vatican Media/PAP/Abaca

Carlo Acutis urodził się 3 maja 1991 roku w Londynie, gdzie jego rodzice mieszkali z powodów zawodowych. Potem rodzina przeniosła się do Mediolanu. Już jako dziecko skupił się na życiu religijnym, był autorem stron internetowych o cudach eucharystycznych i o świętych Kościoła. Pochodził z majętnej rodziny, a swoje kieszonkowe oddawał ubogim, kupował im jedzenie. Zmarł na białaczkę w wieku 15 lat, 12 października 2006 roku. Zgodnie ze swoją wolą został pochowany w Asyżu. W 2019 roku jego ciało przeniesiono do tamtejszego kościoła Matki Bożej Większej. Szklaną trumnę zobaczyło w zeszłym roku prawie milion osób, a jego kult szerzy się w wielu krajach, także w Polsce. Beatyfikowany został za pontyfikatu Franciszka w 2020 roku. Jest pierwszym świętym doby internetu i pierwszym przedstawicielem pokolenia tzw. millenialsów. Nazywany jest „Bożym influencerem”. Jego babcia ze strony ojca to Polka, Maria Henrietta Perłowska. Ważną rolę w jego życiu odegrała też opiekunka – Beata Sperczyńska, która wprowadziła go w świat wiary.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze