fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Kasper Kaproń OFM: Franciszek stara się pokazać drogę solidarności  

Papież wskazuje, że ani lewicowy marksizm, ani też drapieżny kapitalizm i liberalizm ekonomiczny nie są drogą budowy sprawiedliwości społecznej. Stara się wskazać inną drogę, a mianowicie drogę solidarności ludzkiej i braterstwa. 

Franciszek to papież wyrosły z tradycji teologii ludu, podkreślający znaczenie pobożności ludowej, wskazujący na rolę jaką pobożność ludu posiada w kształtowaniu kultury danego narodu lub grupy społecznej. To papież wskazujący, że ani lewicowy marksizm, ani też drapieżny kapitalizm i liberalizm ekonomiczny nie są drogą budowy sprawiedliwości społecznej. Stara się wskazać inną drogę, a mianowicie drogę solidarności ludzkiej i braterstwa. Paradoksem jest, że właśnie ten papież, który przez te elementy nauczania (pobożność ludowa, wpływ religijności na kształtowanie kultury, solidarność) powinien być doskonale zrozumiały w Polsce, właśnie u nas jest niezrozumiały albo też jest celowo wypaczany. 

>>> Argentyna: rodacy Franciszka modlą się w jego intencji 

Pobożność ludowa 

„We Franciszku możemy odkryć to wspaniałe zjednoczenie logiki ludu z logiką Kościoła. Ponieważ Kościół jest „ludowy” i jest wierny sobie dopóki jest blisko ludu i jest silny dopóki żyje wiarą ludu. To modernizm wmówił nam, aby nie wierzyć w nic, aby być racjonalnymi. Kapitalizm do tego dorzucił jeszcze, że trzeba konsumować, konsumować… aby być szczęśliwymi. I widzimy dziś, że te dwie rzeczy poniosły klęskę. Ani konsumpcjonizm nam nie przyniósł szczęścia, ani też racjonalizm nie dał nam poczucia sensu.” (Gustavo Oscar Carrara, biskup dzielnic nędzy Buenos Aires) 

Juan Carlos Scannone, jeden z protoplastów kierunku teologicznego jakim jest „Teologia Ludu” i osoba bardzo blisko związana z Jorge Mario Bergoglio, swoje najważniejsze dzieło: „Ewangelizacja, kultura i teologia” rozpoczyna następującymi słowami: „Jednym z głównych projektów duszpasterskich pontyfikatu Jana Pawła II jest bez wątpienia ewangelizacja kultury, której odwrotnością jest inkulturacja samej ewangelizacji. Być może to właśnie polskie pochodzenie obecnego Papieża uwrażliwiło go na kwestie kultury i jej fundamentalny związek z wiarą. Bo kultura polska przesiąknięta Ewangelią, ocaliła i strzeże tożsamości Polaków i pomaga im zachować wiarę chrześcijańską.” Czytając kolejne strony tej książki, opublikowanej w 1990 roku, a więc już po upadku komunizmu w Polsce, można lepiej zrozumieć, że Scannone, mówiąc o kulturze, ma na myśli przede wszystkim pobożność ludową, żywo obecną w kulturze narodu polskiego i kształtującą tożsamość społeczności Ameryki Łacińskiej. Mówiąc natomiast o tym, że „kultura polska przesiąknięta Ewangelią” pomogła narodowi Polskiemu zachować wiarę chrześcijańską odnosi się do wyzwolenia z niewoli komunizmu i wskazuje, że to właśnie kultura i pobożność ludowa mają siłę, która może pomóc wyzwolić się narodom latynoamerykańskim z niewoli wojskowych dyktatur i gospodarczego liberalizmu. 

PAP/Abaca

>>> Buenos Aires: polscy bernardyni przynoszą Komunię świętą chorej siostrze papieża Franciszka 

Czytając dokumenty końcowe kolejnych konferencji Episkopatów Latynoamerykańskich (w Puebla, Santo Domingo i Aparecida), gdzie biskupi określają pobożność ludową jako „wielką cześć patrymonium chrześcijańskiego kontynentu, które kształtuje jego kulturę i religijność (DSD 247), łatwo odnieść te słowa także do przejawów naszej polskiej pobożności, gdzie ciągle jeszcze nabożeństwa majowe lub procesje eucharystyczne wpisują się jako stały element duszpasterskich praktyk. W tym kontekście warto przywołać słowa z konferencji z Aparecida, której jedną z głównych postaci był Jorge Mario Bergoglio (był on przewodniczącym komisji mającej za zadanie przygotować tekst dokumentu końcowego):  

«W różnych momentach codziennych zmagań wiele osób zwraca się do jakiegoś małego znaku Bożej miłości: krucyfiksu, różańca, świecy zapalonej, aby towarzyszyła dziecku w chorobie, „Ojcze nasz” szeptanego przez łzy, pełnego czułości spojrzenia skierowanego na ukochany wizerunek Maryi czy uśmiechu skierowanego ku Niebu w momencie prostej radości» (DA 261).  

Czy stwierdzeń tych nie można odnieść też do tego, co wynieśliśmy jako Polacy z naszych rodzinnych domów? 

Więcej nas łączy, niż dzieli 

Skoro zatem łączy nas – Latynosów i Polaków – sposób przeżywania wiary, dlaczego zatem nauczanie papieża Franciszka, jest trudne do przyjęcia w dla Kościoła w Polsce?  

Bez wątpienia trudność ta wynika z pewnych przyjętych stereotypów wynikających z najnowszej historii naszych wzajemnych regionów. W okresie, gdy Polska zmagała się z komunistycznym jarzmem, kraje Ameryki Łacińskie zostały zdominowane przez prawicowe dyktatury wojskowe. Polityczny podział na Wschód i Zachód z okresu zimnej wojny sprawił, że my, katolicy w Polsce, nabraliśmy uprzedzeń do wszelkich przejawów lewicowej ideologii, natomiast wśród latynoskich katolików nadal obecna jest powściągliwość wobec skrajnie liberalnych wzorców gospodarczych. Tyle tylko, że skrajny liberalizm gospodarczy wprowadzony w Polsce w latach 90., już po upadku komunizmu, doprowadził do poważnego rozwarstwienia społecznego, czego Ameryka Łacińska doświadcza od dziesięcioleci, a wprowadzone na przełomie wieków w wielu krajach kontynentu Południowoamerykańskiego rządy lewicowych populistów (np. Hugo Cháveza w Wenezueli lub Evo Moralesa w Boliwii) doprowadziły do katastrofy gospodarczej w rządzonych przez tych przywódców krajach. Czyż nie miał zatem racji Jan Paweł II, jednoznacznie przeciwstawiający się systemom komunistycznym, a jednocześnie przestrzegający przed zachłyśnięciem się liberalizmem, gdyż „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny albo zakamuflowany totalitaryzm” (CA 36)?  

>>> O. Giertych: Widzialne zewnętrzne i społeczne formy religijności zawsze będą potrzebne, ale nie w nich jest zbawienie 

W obu przypadkach jednak Kościół starał się stanąć zawsze po stronie krzywdzonych i uciśnionych. I tak jak bł. ks. Jerzy Popiełuszko stanął po stronie robotników, którzy domagali się własnych praw, tak samo św. abp Oscar Romero stanął po stronie najuboższych, którzy starali się walczyć o prawo do godności i chleba. Obaj są męczennikami i obrońcami ludzkiej godności. Historia naszych Kościołów łączy nas bardziej, niż mogłoby się to nam wydawać. 

fot. EPA/VATICAN MEDIA

Sprzeciw wobec aborcji

Czy dzielą nas może zatem kwestie dotyczące moralności i spojrzenie na człowieka grzesznego i upadającego? Wystarczy odnieść się do bezpośredniego zaangażowania papieża na rzecz ochrony życia poczętego w czasie debaty jaka toczyła się w Argentynie w grudniu ubiegłego roku, gdy do parlamentu tego kraju wpłynął projekt legalizacji aborcji. W prywatnym liście z dnia 22 listopada 2020 r., adresowanym do argentyńskiej parlamentarzystki Victorii Morales Gorleri, papież wyraził swój podziw dla kobiet, które walczą z aborcją, zwłaszcza z ubogich, robotniczych dzielnicach Buenos Aires i dziękuje im za „ich zaangażowanie i świadectwo”. „Argentyna jest dumna z posiadania takich kobiet” – pisze papież – podkreślając jednocześnie, że kwestia aborcji „jest to zasadniczo problem etyki ludzkiej, poprzedzający jakiekolwiek wyznanie religijne”. Z tego właśnie powodu, jak pisze, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: „czy aby rozwiązać jakiś problem, słuszne jest niszczenie czyjegoś życia i wynajmowanie płatnego mordercy?”. Papież w tych kwestiach jest jednoznaczny, czego dał wyraz wielokrotnie, np. w książce „Powróćmy do marzeń. Droga do lepszej przyszłości”, która powstawała podczas kwarantanny. Papież wymieniając w niej wiele zagrożeń niszczących społeczeństwo, wymienia także aborcję. Ojciec Święty pisze: „Nie mogę milczeć, gdy trzydzieści do czterdziestu milionów nienarodzonych istnień ludzkich każdego roku jest zabijanych poprzez aborcję. Należy zauważyć, że w wielu regionach świata, które uznają siebie za rozwinięte, promuje się często tę praktykę, tylko z tego powodu, że przyszłe dzieci są niepełnosprawne lub nieplanowane. Życie ludzkie nigdy nie jest ciężarem. Koniecznym jest, abyśmy dla każdej istoty ludzkiej zrobili miejsce, a nie odrzucili ją.”  

Jednoznacznego potępienia aborcji nie można jednak utożsamiać z potępieniem tych, którzy dopuścili się grzechu aborcji. Franciszek podkreśla to, co światu daje chrześcijaństwo, a mianowicie miłosierdzie i przebaczenie. Dlatego też w Liście Apostolskim „Misericordia et Misera”, opublikowanym na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, udzielił wszystkim kapłanom prawa do rozgrzeszania osób z grzechu aborcji, z którego to grzechu wcześniej mogli rozgrzeszać jedynie niektórzy kapłani. W swoim liście papież podkreślił „z całą mocą, że aborcja jest grzechem ciężkim, ponieważ kładzie kres niewinnemu życiu”. Jednakże z równą siłą stwierdził, „że nie ma żadnego grzechu, którego nie mogłoby objąć i zniszczyć Boże miłosierdzie, gdy znajduje serce skruszone, które prosi o pojednanie się z Ojcem”.  

>>> Argentyna kontrastów: modlitwa o życie, euforia proaborcjonistów [GALERIA] 

Papież a ruchy LGBT 

Podobnie ma się rzecz z kwestią dotyczącą legalizacji tzw. małżeństw jednopłciowych. Jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires, w 2010 roku, Jorge Mario Bergoglio zdecydowanie przeciwstawiał się przyjęciu przez parlament Argentyny prawa legalizującego małżeństwa par homoseksualnych i mówił o tym projekcie prawnym jako „szatańskim działaniu, które ma na celu zmylenie i oszukanie dzieci Bożych i jest pragnieniem zniszczenia Bożego projektu dotyczącego rodziny”. Równocześnie papież nieustannie przypomina o szacunku, który należny jest każdej osobie, niezależnie od wyznawanej religii, koloru skóry czy orientacji seksualnej. Warto zapytać się, czy coś innego głoszą biskupi i księża nad Wisłą? Nie wydaje mi się. Mamy raczej do czynienia ze świadomą manipulacją papieskim przesłaniem, którego dokonują często krytykowane przez papieża „polityczne i skorumpowane elity” mające w tym własne interesy. A Papież przypomina „Bóg pragnie, abyśmy byli ludem, a nie elitą” (Przesłanie do sędziów kontynentu afrykańskiego z 1 grudnia 2020 r). 

fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Polska i Argentyna – nie tak daleko 

Papież często krytykuje klerykalizm, czym być może zraża do siebie część duchowieństwa. Tyle tylko, czy ten polski kler, jaki miałem także okazje poznać (m.in. podczas parafialnych odpustów, w czasie mojej dość krótkiej pracy duszpasterskiej w Polsce): kler pracujący, gdzieś na podkarpackiej wsi lub na Podhalu jest naprawdę tak bardzo sklerykalizowany? To przecież ci sami księża, który kopią z młodymi piłkę i potrafią przejść ze swoimi wiernymi setki kilometrów w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Są to prawdziwi księża, którzy są z ludem i nie starają się być „elitą”.  

Obecnie w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach pracuje 756 misjonarzy i misjonarek z Polski. To w tym regionie pracuje najwięcej z całej, liczącej 1883, grupy misjonarzy i misjonarek pochodzących z Polski. Doskonale się tutaj odnajdujemy, co jest świadectwem, że miejscowy katolicyzm nie różni się zbytnio od tego, jaki wynieśliśmy z rodzinnych domów.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze